Anna i Paweł Jesieniowie, jedno z bardziej znanych lekkoatletycznych małżeństw, Wigilię i Boże Narodzenie spędzili w Kostce w gminie Sokołów Podlaski. W Nowy Rok odlecą do RPA, gdzie będą się szykowali do sezonu i najważniejszej imprezy - mistrzostw świata.
Jak podkreśliła Anna Jesień (w tym roku przeszła z AZS AWF Warszawa do
LŁKS Prefbet Śniadowo Łomża), pobyt w okresie świątecznym w niewielkiej wiosce Kostki, gdzie się urodziła 10 grudnia 1978 roku, był ... wydarzeniem w jej sportowym życiu.
Wcześniej aż sześciokrotnie latali do Auckland, by trenować w upale, gdy w Polsce panowały siarczyste mrozy. Cztery razy spędzali w Nowej Zelandii Boże Narodzenie i Sylwestra. Ostatnio "przerzucili się" na RPA, dokąd udadzą się 1 stycznia, więc można było przeżywać ten wyjątkowy czas wśród najbliższych osób.
2.
* ME 2010
Tagi: Anna Jesień, Lekkoatletyka
Rozmiar tekstu: standardowyRozmiar tekstu: średniRozmiar tekstu: duży Odsłuchaj
Anna Jesień: mistrzostwa świata najważniejsze
26 gru, 15:29 WD / PAP
Anna Jesień
fot. AFP
Anna i Paweł Jesieniowie, jedno z bardziej znanych lekkoatletycznych małżeństw, Wigilię i Boże Narodzenie spędzili w Kostce w gminie Sokołów Podlaski. W Nowy Rok odlecą do RPA, gdzie będą się szykowali do sezonu i najważniejszej imprezy - mistrzostw świata.
Jak podkreśliła Anna Jesień (w tym roku przeszła z AZS AWF Warszawa do LŁKS Prefbet Śniadowo Łomża), pobyt w okresie świątecznym w niewielkiej wiosce Kostki, gdzie się urodziła 10 grudnia 1978 roku, był ... wydarzeniem w jej sportowym życiu.
Wcześniej aż sześciokrotnie latali do Auckland, by trenować w upale, gdy w Polsce panowały siarczyste mrozy. Cztery razy spędzali w Nowej Zelandii Boże Narodzenie i Sylwestra. Ostatnio "przerzucili się" na RPA, dokąd udadzą się 1 stycznia, więc można było przeżywać ten wyjątkowy czas wśród najbliższych osób.
REKLAMA
- Zazwyczaj jeździmy naprzemian, raz do moich rodziców, raz do rodziców Ani. Teraz przyszła pora na święta w domu moich teściów, Bożenny i Jana, w 10-osobowym gronie rodzinnym - powiedział Paweł Jesień, który pochwalił żonę za wypieki. - Z roku na rok są coraz lepsze - zaznaczył. - Poza tym przyrządziła pyszną faszerowaną rybę - dodał.
- Miło mi to słyszeć. Jednak moją specjalnością są słodkości, ciasta, desery. Na święta zrobiłam np. makówkę po śląsku według przepisu koleżanki, piernik, ciasto z czekoladą - pochwaliła się brązowa medalistka mistrzostw świata (Osaka 2007) i Europy (Monachium 2002) w biegu na 400 m przez płotki, która prace domowe w kuchni potraktowała jako relaks od zajęć sportowych.
- W Wigilię trenowaliśmy, pierwszy i drugi dzień świąt mieliśmy wolne. Ćwiczyć będziemy również w Sylwestra, a 1 stycznia wylatujemy na zgrupowanie do RPA. Do kraju wrócimy po trzech miesiącach, jak się zima skończy, 27 marca - wyliczył mąż i trener.
A żona dodała: - Podstawowym celem sezonu 2011 jest finał mistrzostw świata w Daegu w Korei Południowej. Nie chcę mówić tu o medalu, jak przed ubiegłorocznymi mistrzostwami w Berlinie, kiedy to kontuzja zniweczyła marzenia. Dlatego teraz jestem ostrożna w prognozach. Ważne, żeby mieć poczucie dobrze spełnionego obowiązku w okresie przygotowawczym i w sezonie.
Mimo że Nowa Zelandia oddalona jest od Polski o 17 tysięcy kilometrów, święta Bożego Narodzenia, które przez kilka lat tam spędzali, wspominają bardzo ciepło.
- W czteromilionowym państwie przeważają ateiści, albo wyznawcy innych niż chrześcijańska religii. Ale niektórzy obchodzą Boże Narodzenie bardzo uroczyście. Na początku spędzaliśmy święta u znajomych Polaków, którzy tam zamieszkali - opowiada Anna Jesień.
- Mieliśmy jednak problemy z przygotowaniem niektórych wigilijnych potraw. Nie ma tam na przykład kiszonej kapusty, z której możnaby przygotować bigos. Nie ma też szans, by ją samemu ukisić. Sprzedawana jest w małych puszkach. Raz udało nam się przyrządzić coś na wzór bigosu. Tłukliśmy kapustę wałkiem do ciasta i próbowaliśmy ją zakisić. Było ciężko...
- Dużo łatwiej było z rybami. Oczywiście o karpiu można w Nowej Zelandii zapomnieć, ale przyrządzaliśmy potrawy z morskich ryb. Później, kiedy mieszkaliśmy u innych osób, Nowozelandczyków, przygotowywaliśmy im uroczystą kolację. Oni nie przywiązywali wagi do wigilijnej tradycji. U nich funkcjonuje uroczysty obiad 25 grudnia i Boxing Day, czyli polowanie na przeceny w sklepach i obdarowywanie się prezentami w drugi dzień świąt. Tamtejsza tradycyjna na ten czas potrawa to... pieczona szynka.
- W tamtejszym klimacie najbardziej znaną rośliną jest drzewo kauri. Niektóre okazy osiągają niesamowity wiek i ogromne rozmiary. W Nowej Zelandii ciężko o klasyczną choinkę, ale... Nasi polscy znajomi mieli sztuczną, a później udało nam się kiedyś ustroić jakąś żywą sosenkę.
- Czego nam najbardziej brakowało w tym czasie? Rodziny i śniegu. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że w Boże Narodzenie jest mroźno i dookoła pełno śniegu. To ma swój klimat. A w Nowej Zelandii jedliśmy wieczerzę wigilijną przy stole na zewnątrz, w koszulce i spodenkach" - wspomniała Anna Jesień.