Muszę się z Tobą podzielić wrażeniami po pierwszym śniadaniu zrobionym wg naszych wspólnych ustaleń. Zrobiłam omleta z 2 jaj, odrobiny mleka (pierwszy raz w życiu robiłam omlet i nie byłam pewna, czy daje się mleko czy nie) i garści dodatków: płatki owsiane, żytnie, gryczane, ziarna słonecznika, pestki dyni, otręby owsiane, zarodki pszenne, a także cynamon i aromat do ciasta (wiem, wiem - chemia. Ale muszę mieć coś dla siebie z tego jedzenia). Do ciasta dodałam odrobinę oliwy z oliwek, żeby nie dawać jej już na patelnię, choć nie wiem, czy jest w tym jakaś różnica. Do śniadania dodałam wyciśnięty sok z 2 grejpfrutów. No i tak: jeśli chodzi o porcję, to jestem pełna jak bombowiec, nażarłam się jak prosię po prostu! A co do smaku: na kilka pierwszych kęsów było ok, ale żeby tak wciągnąć całego - trochę suche i mało słodkie, więc w połowie szamania posmarowałam to łyżeczką miodu - ale wtedy z kolei stało się za słodkie...
No i wiem, że jestem okropna, ale powtórzę się po raz kolejny: obawiam się, czy uda mi się schudnąć na takiej diecie. Tym bardziej, że w kwestii supli nie wspominasz nic o żadnym spalaczu (miałam w planie zakup scorch'a). Oczyiście nie podważam Twoich kompetencji, bo ufam we wszystko co mówisz, tylko nieśmiało przypominam mój upragniony cel: redukcja. Nie myl mnie z kulturystami, jakim pewnie też doradzasz
No dobra a teraz czas na próbę zmuszenia się do obliczenia tych cholernych kalorii...
JESTEM STRASZNIE WDZIĘCZNA TUTEJSZYM EKSPERTOM ZA POMOC I CIERPLIWOŚĆ :)