Carwin owszem - mocno bije, ale w wymianie ciosów już tak jest, że jak przeciwnik idzie do przodu i się nadzieje szczęką na cios, to jest kaplica. Przypomnijcie sobie w jaki sposob został znokautowany Mark Hunt - człowiek o zdecydowanie najmocniejszej szczęce jaką widziałem. Palnął go o połowę mniejszy facet, w dodatku z technicznymi umiejętnościami nei zasługującymi na I ligę K-1. Hunta lali po łbie takie tuzy jak JLB, Crocop, Hoost, Sefo czy Bernardo - bezskutecznie. A jak rzucił się na Manhoefa wystarczyło jedno niezdarne machnięcie łapką, która trafiłą w odpowiedni punkt szczęki, przemieszczający się w kierunku pięści. Podobnie jest z Carwinem - kto nie wierzy niech poogląda w jakich sytuacjach nokautował większość swoich przeciwników i zastanówcie się nad tym co mu to da z Lesnarem, który najprawdopodobniej piźnie nim o glebę po wjechaniu w nogi?
Sogów nie odbijam, jak podobała Ci się moja wypowiedź, to wejdź na www.pajacyk.pl !