No właśnie najlepiej się zdać na naturę
ja przeczytałam 1 mini poradnik o jedzeniu w ciąży i myślę, że zupełnie wystarczy
nadmiar wiedzy może być szkodliwy hihi pamiętam jak nas kiedyś na wykładzie spytał prowadzący jak się produkuje jogurty ludzie mu zaczęli jakieś pierdoły o bakteriach opowiadać, jakie szczepy jakie temperatury a on na to..no właśnie u mnie w kraju (Syria) nikt takiej wiedzy nie ma a jogurty też robimy i nawet lepsze niż te wasze owocowe dziwactwa...
Czasem chyba samemu się czuje co i jak
Obli ja myślę o diecie po karmieniu... lubię się na zapas martwić
i myślę, że będzie potrzebna...
wcale nie z powodu ciąży! Ja po prostu przed zajściem w ciążę się zapuściłam całe studia ważyłam 55-56kg i to było trochę mało ( żywiłam się wtedy samymi kanapkami i jogurtami) a potem jak coś we mnie pękło (stresss)w ciągu pół roku do 66 doszłam (i to już było takie mega kompulsywne jedzenie).
Zeszłam do 64 bez problemu bo to jest moja waga jak się z niczym nie ograniczam ale nie jem kompulsywnie. A potem od kwietnia do sierpnia to była
mozolna walka żeby do 59,5 zejść. W listopadzie zaczęłam trening obiegowy znaleziony na
sfd i zaczęłam się sobie podobać (SZOK) bo mi się gdzieniegdzie mięśnie zarysowały i tak cały grudzień było ok. aż tuż przed świętami pojawiło się nie wiedzieć czemu 60-61 no ale wtedy okazało się, że już coś tam rośnie we mnie;P
Pewnie jakoś tam schudnę po ciąży i nie mam zamiaru się głodzić bo chcę wykarmić tego małego ssaka
i nie to mnie martwi!! Chodzi mi o to, że żeby te 59 zobaczyć to jadłam mega dużo tuńczyka, kurczaka, ryb, twarożków i..trochę sobie je obrzydziłam...nie chcę jeść tak jak na studiach bo to było głupie ale tak się już przyzwyczaiłam i duże ilości mięsa i ryb w pewnym momencie mi po prostu się cofają:( W sumie dziewczyny!! Ja nie wiem czy mi się ten kurczak tak przejadł do grudnia czy to z powodu ciąży mnie tak odpychało!! Grunt, że jestem teraz anty - drorbiowa