Samoobrona dla kobiet - zasadniczy błąd

Chciałem poruszyć następujący temat. Czy według Was kobiety powinny trenować samoobronę w odrębnych sekcjach czy też razem z mężczyznami? Osobiście uważam, że znacznie lepiej jest gdy trenują w grupach mieszanych gdyż tylko w takich warunkach nabierają umiejętności, które pozwolą im przetrwać w sytuacjach realnego zagrożenia. Na ulicy nie ma doboru pod kątem wagi, wzrostu. Przeciwniki w większości przypadków będzie duży i silniejszy. Co myślicie?

Dyskusja z podanego linku nie jest taka sama - dotyczy generalnie sztuk walki. W moim temacie miałem na myśli przygotowanie kobiety do obrony w warunkach ekstremalnych oraz kwestia zasadności treningu z w sekcji kobiecej, niepoprawne nawyki wyniesione z takiego treningu, wprowadzanie w błąd setek, tysięcy kobiet trenujących w tak niepoprawny sposób.

Nie wiem jak to z samoobroną, ale myśle, że tak samo. Ja ćwicząc na treningu z dziewczyną prawde mówiąc straciłem go Było fajnie, ale nic z niego nie wyniosłem. Dziewczyna może i tak, ale to strata dla faceta ćwiczącego z nią.

Powiedz mi teraz dlaczego tak jest? Np. gdy ja ćwiczę u nas to zawsze na wstępie pytam dziewczynę jaki ona ma stosunek do treningu, czy jest za równouprawnieniem. Jeśli tak to ćwiczę tak jakbym trenował z mężczyzną.

bo wielu facetów ma po prostu zakodowane w głowie ze kobiety trzeba traktować jakby lżej. Facetowi przywali i poprawi kopem na glebie,a kobiete przewróci i co najwyzej przytrzyma na ziemi...

co do samego pytania. Oczywiscie ze dla kobiet lepiej jest by trenowały z facetami,ba! nawet lepiej by trenowały z takimi którzy nie mają oporów przed uderzeniem kobiety,bo tylko wtedy będzie kobieta wiedzieć co i jak w realnym starciu z męźczyzną. Trening z samymi kobietami,lub trening w którym nie ma w ogóle sparingów(mówie tu o sekcjach samoobrony) jest wg mnie bezsensownym okłamywaniem samych siebie ze coś zdziałamy.

Słyszeliście o Wendo? ("Droga kobiet").

Kobiety trenują tam same (faceci nie mogą nawet oglądać treningów a co dopiero w nich uczestniczyć!). I jedna kobieta odgrywa rolę "złego szowinistycznego męskiego napastnika" a druga się broni. Po czym obie sie cieszą, że technika się udała-i obie nabierają przekonania, że są niepokonane...

Moim zdaniem, to działalność szkodliwa i głupia. Kobieta po tym (i po róznych "kursach" typu "od kury domowej do wojowniczki w tydzień") jest tak samo bezbronna jak wczesniej-ale nie zdaje sobie z tego sprawy-co moze prowadzić do tragedii.

Jesli juz kobieta chce trenowac (jestem jak najbardziej za), to tylko w grupie mieszanej-dzieki temu zobaczy, ze facet na ogol jest wiekszy, silniejszy i pokonanie go bedzie trudne. Dzieki temu bedzie unikala konfrontacji...

Powstaje jednak pewien problem... ilekroć przychodziły do nas kobiety - bardzo szybko rezygnowały z treningów... właśnie ze względu na ich ostry charakter...

Lepiej niech rezygnują natknąwszy sie na dobry klub niż gdyby mialy trenować jakieś cuda u róznych "magików". Jeśli taka zrezygnuje z treningow ze wzgledu na "brutalnosc" to moze gdzieś w środku zostanie jej przekonanie, że walka to jednak trudna sprawa. A takie przekonanie moze ocalic jej życie i zdrowie kiedyś.

Lepiej niech trenują w dobrych klubach. W Rosji dziewczyny są odważniejsze.

Jeżeli ja miałbym się ją zapytać jk chce trenować to jeśli odpowie, że normalnie to raczej długo nie wytrzyma A jeżeli mam na nią szczególnie uważać to ja za taki trening dziękuje.

SSP
ale co Cie to obchodzi że jakieś babki zrezygnowały bo trzeba się było spocić? To jest ich problem,niech sobie idą do klubu gdzie wmówi się im że dzięki medytacji tajemniczą energią zabiją każdego wroga

Ja miałem okazję ćwiczyć kilka razy w parze z kobietą. I na prawdę jest różnie. Są dziewczyny, które na prawdę potrafią dobrze walczyć i się nie oszczędzają ale są też takie dla których trening to 'śmiechy chichy'. Poza tym widziałem sparingi, gdzie dobra zawodniczka potrafiła ostro obić początkującego gościa, także nie można w tym wypadku generalizować. Zresztą wychodzę z założenia, że czasem tempo sparingu/ćwiczeń należy dostosować do poziomu technicznego partnera/partnerki.

Swoją drogą zauważyłem też większe samozaparcie kobiet do intensywnego treningu w boksie niż wszelkiego rodzaju Combatach (chociaż przypuszczam, że może to być moje subiektywne odczucie)...