śmiać mi się chce jak widzę pseudo hip-hopowców,którzy bujają się po ulicach,cwaniakują a ich idolem jest np Mezo czy jakiś Verba albo jeszcze kilku innych "czarnych" co nie będę wymieniać
A gdyby ktoś ich zapytał o klasykę hip-hopu/rapu i padło hasło Wu-Tang Clan, Naughty by Nature, Onyx, Public Enemy, Snoop Dogg i mogłabym wymieniać
pewnie wiekszość z nich Wu-Tanga kojarzyłaby z "Gravel Pitt" i nic poza tym
1993 czy 1995 to lata,w których były wydane najlepsze (moim zdaniem oczywiście) płyty
no jeszcze 1998r Wu-Tang Forever i ich "Triumph" "Imposible" itd
to był i jest dla mnie prawdziwy hip-hop/ rap o którym zapewne pseudo hip-hopowcy nie mają pojęcia
co prawda moje gusta muzyczne uległy zmianie,ale czasami wracam do czarnych wspomnień i jak to oglądałam codziennie "Nad obręczą"
ale się nakręciłam w temacie
moje serce i umysł będą pchać mnie do walki,gdy ręce i nogi będą zbyt słabe...
http://www.sfd.pl/temat621220