Dzieki za ten watek, szukalam na forum czegos o tym piekle.
W naszej sekcji (Floryda) jest cos podobnego pod nazwa Fight Fitness w ramach treningow MMA, i jest chyba jeszcze gorsze - 45 minut i nie ma zmiluj ani pic mi sie chce. Nie ma tez interwalow ani poziomow tego treningu - "chcesz walczyc to cwicz kondycje i nie becz".
Jestem swiezynka w MMA, dopiero 5 tygodni, jednak cwicze w domowej silowni od kilku lat i moge powiedziec, ze jestem silna i taki maly kowal, ale w rekach, nie w nogach, i ten trening pokonal mnie sromotnie.
Zaczelo sie spokojnie, pajacyki, brzuszki itp., ale wszystko w wojskowym tempie i tak dlugo, az stoper zadzwoni. Zaraz potem trener ustawia 8-10 stepperow na wysokosc kolan, po drugiej stronie 8-10 poduszek i wio: skacze sie obiema nogami na stepper, zeskakuje i na nastepny... potem, kiedy juz myslisz ze zaraz zejdziesz, biegniesz slalomem miedzy pionkami do poduszek i przeskakujesz przez nie, i od nowa... po drugiej rundzie marzysz juz tylko o czymkolwiek innym, byle nie jeszcze raz, a trener wola w tle, ze jeszcze jedna rundka - normalnie koszary i musztra militarna. Bylam narazie tylko raz i do dzis czuje w nogach, musze sie troche zregenerowac i sprobuje znow. Wyglada na to, ze mozna rozbujac kondycje, bo stali bywalcy wykonywali wszystko bez mrugniecia, tylko ja jako jedyna mialam zadyszke jak babcia i chwilami po prostu stawalam, bo nie wyrabialam tempa.
Po skokach, kiedy juz nogi nie chca cie nosic i mentalnie idziesz do domu, leci seria pompek, a zaraz po nich przewrot na plecy i wyrzuty hantli na rozne sposoby w seriach po 30 sek., chyba 6 serii, caly czas w zabojczym tempie. Przy tym troche odpoczelam, bo jak pisalam wyzej, w rekach jestem silna, a poza tym taktycznie nie rzucilam sie na ciezkie hantle, tylko wzielam sobie takie lajtowe, osemki chyba, nie pamietam bo nie bylo czasu na przygladanie sie, tylko trzeba bylo szybko brac z kosza i padac na mate i zdazylam jedynie pomyslec, ze tych duzych za chiny nie ruszam.
Potem wypad na nogi i serie w parach z uderzeniami w poduszki - rzut na mate - pion - 3 uderzenia - rzut - pion - itd.
Tak dostalam w d... na tym treningu, ze zamilklam po nim na pare godzin, bo nie bylam w stanie nawet slowa z siebie wykrzesac.
A koledzy (i kolezanki!) z sekcji pytaja, czy zostaje na grappling zaraz jako nastepna godzina... masakra.
2 razy w tygodniu jest ten Fight Fitness i jest to osobny trening, UF jest nastepnego dnia. Poki sie nie wyrobie i poki bede prawie schodzila po kazdym, to zaliczam tylko raz w tygodniu, inaczej to samobojstwo
Przepraszam, jesli znow nasmiecilam i wpisalam nie w tym watku co trzeba. Jesli tak, to prosze to oderwac, wrzucic do morza, nie wiem, robta co chceta z tym postem, ja sobie juz ulzylam, wylalam swe zale na klawiature i dobrze mi