Chciałabym przedstawić swoją historię, dowiedzieć się do byście zrobiłi, może pomożecie mi stworzyć jakąś racjonalną dietę. 4 lata temu zaczęłam się odchudzać- przez pół roku schudłam 30 kg. Przedtem ważyłam 80 kg. Skończyło się to terapią grupową, wycięciem nie ze szkoły na pół roku, patrzeniem się na ręce przez rodziców i przytyciem ponad 10 kg. Po wakacjach zakończyłam terapię, chodziłam co tydzień do psychologa, jadłam dużo- tak jak za czasów terapii, powoli chudłam, miałam dużo energii- do następnych wakacji schudłam do 48 kg. Moja dieta wyglądała tak: -Rano: 2 kromki chleba z dodatkami+ 400 ml mleka z 8 łyżkami musli -Obiad: zupa+ drugie danie (nawet kotlet schabowy) -Podwieczorek: owoc -Kolacja:2 kromki chleba z dodatkami Mój zaniepokojony spadkiem wagi tato załatwił mi pracę na lato. Była dość ciężka- praca w sadzie. Przytyłam do 50 kg ponieważ jadłam sporo owoców- czułam się nawet lepiej z tymi 2 kg. Później zaczęła się szkoła- nowa, technikum. Koleżanki mówiły, że jestem strasznie chuda, że wyglądam jak kościotrup. Ja dalej jadłam dużo owoców (wiadomo wrzesień) i przytyłam do 53 kg- postanowiłam, że schudnę. Na śniadanie ograniczyłam się do jednej 50 g grahamki, później w szkole jabłko, mniejszy obiad, owoc i 2 kromki chleba. Zaczęły się napady- zaczęłam jeść słodycze (co przedtem było dla mnie obrzydliwe), pochłaniałam 3000 tys kcal i więcej- 6 bułek, obiad, 8 batonów... Przytyłam do 63 kg. czułam się fatalnie tym bardziej, ze to było samo sadło. Od wtedy zaczął się koszmar. Ciągła huśtawka- schudnę do 55, przytyje do 62, schudnę do 58, przytyję do 60... Wszystkie pieniądze, które zarobiłam u mojego taty wydałam na żarcie. Zaczęły się wagary- bałam się, ze ktoś zauważy moje boki (obecnie mam 180 godzin od początku roku wagarów). Moja dieta wygląda tak: - Śniadanie: nic - II Śniadanie: woda - Obiad: 1 ziemniak, surówka, mięso gotowane - Kolacja: co najmniej tysiąc kalorii... Najgorsze jest to, ze ja nie potrafię jeść rano. czuje się ze puchnę. Myślę sobie, ze jak nie zjem to mam bardziej płaski brzuch. W szkole nigdy nie jadłam- nawet jak ważyłam 80 kg- to sprawy psychiczne- dzieci się ze mnie śmiały jak jadłam więc zawsze robiłam to w ukryciu. Po szkole zakładam "seksowny strój": 1 zestaw: wielkkkki polar lub bluzka t-shirt męski xl. Dlaczego? Ponieważ myślę sobie, ze wtedy nikt nie zauważy że tyle zjadłam. Niby mam cel. Chcę schudnąć do 53 kg i mieć 60 w talii. Próbowałam wszystkiego: Xenna, Lewatywa, Sudafed, Tussipec, Papierosy... Myślę ciągle o jedzeniu. Rano mam mnóstwo energii, w szkole również. Wracając ze szkoły do domu myślę sobie ze wyrzucę kotleta, że zjem tylko ten obiad, że jutro będzie mniej na wadze, że będę piękna, że... I zaczyna się... 1 bułka, kawałek szynki, jabłko, baton i trach i trach!!! Nie potrafię tego zaczynać. Nie umiem. Wieczorem konstruuje sobie dietę. Śniadanie: Bułka, Obiad: 1/2 porcji Kolacja: Jogurt... Budzę się rano i... Śniadanie: Nic Obiad: 1/2 porcji Kolacja: dużoooooooo I znowu dziadowski humor, znowu brak skupienia, znowu rozdrażnienie, znowu wymyślanie diety. Chciałabym ćwiczyć, ale mój mózg myśli tylko o nażarciu się. W szkole zagrożona z 3 przedmiotów, te godziny wagarów, brak aktywności. To jest wszystko chore. Ja nie chcę tak żyć. Pomóżcie, błagam
Płeć:
Kobieta Wiek:
17 Waga:
62 Wzrost:
179 Obwód klatki:
85 Obwód ramienia:
nie wiem Obwód talii:
68 Obwód uda:
52 Obwód łydki:
nie wiem Szacunkowy poziom tkanki tłuszczowej:
nie wiem Aktywność w ciągu dnia:
Piechotą po i ze szkoły (2x30minut) Uprawiany sport lub inne formy aktywności:
codziennie 30 minut lekkiej gimnastyki, co drugi dzień godzina chodzenia szybkim tempem Odżywianie:
Nie lubię produktów smażonych- szczególnie kotletów.Mam częste napady! Cel:
szybka redukcja Ograniczenia żywieniowe:
nie mam Stan zdrowia:
anoreksja Preferowane formy aktywności fizycznej:
jeszcze z pół godziny Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty:
nie Czy możliwe jest wprowadzenie suplementów:
nie Stosowane wcześniej diety:
kopenhadzka (po 2 dniach wymiękłam), teraz ograniczam smażone. Mam napady szczególnie na chleb!! Potrafię zjeść go 300 g na raz i to jeszcze białego!!