Ładowanie węglami to była masakra. Żołądek nie przyzwyczajony do takiego żarcia od dawna cierpiał
Ja cierpiałem razem z nim. Było mi tak ciężko
Ale ok. Mam nadzieję, że to jest potrzebne w redukcji. Do tej pory tego nie robiłem - a to podobno źle.
Fakt, że wtedy ze 100kg do 82 było mi łatwiej zejść. Coś czuję, że tą resztę tłuszczu którą mam będzie o wiele ciężej.
Zjadłem sobie makaronik, trochę ziemniaków, kaszę i wypiłem 1,5 litra soku z winogron.
Nie powiem, zjadłem też kilka korzennych ciastek i jednego Michałka, którego z choinki ostatnio zdejmowałem
Waga stoi na tym samym poziomie. 80kg - jak zaczarowane - a tu właśnie się drugi miesiąc redukcji zaczyna...
Będzie ciężko. Pilnuję się teraz mocno z dietą - odkopałem znowu dziennik żywieniowy - zapisuję, liczę...
Poza tym dodatkowo utrudnia mi odchudzanie fakt, że moje obwody poleciały straszliwie. Np. biceps - było 42, jest 38. Klatka - jak deska - 100cm.
Czuję się jak patyczak na siłowni. Kiedyś czułem się "wielki" .
Jedyne co fajne, to lepiej widoczne zarysy barków i ramion oraz nóg, no i brzuch oczywiście oraz pojawiające się żyły.
Ok. Go !
Życie to niej**ajka...
Jestem ON przez cały rok-dietanabol 6 x ed.
Drobny cwaniak !