[ART] sparowanie bez ochraniaczy

mozna bo sa zawody anwet w kaskach :)
ale wtedy bardoz ciekzo wyjsc z duszenia np.
po za tmy jak sie ma ochranicze na golenia tez duszenia/dziwgnie czasem gorzej wychodza bo "nogi sa wieksze"
ale boksie zwyklym cyz tajskim jest podbnie mozna sie spraowac rpzciez np w cienkach rekaiwcach czy tez graplerkach wtedy sie przekonaja jaka ta garda jest dziura i ze "troche" trudniej sie schowac niz za np. 12 oz noi oczywiscie ze DUZO abrdizej ciagnie z golego piszczela niz z ochraniacza czy kolanka :D

U mnie w klubie jest tak,że jeśli ktoś decyduje się na sparing bez szczęki czy ochraniaczy piszczeli to tylko na własną odpowiedzialność(jedynie osoby pełnoletnie)

Osobiście wole sparować w kasku bo wtedy nie muszę się martwić o moją twarz.Moge się bardziej skupić na walce

U mnie ogólnie sparujemy bez kasków... jakoś lepiej... wiadomo, że nie idziemy na 100 %, ale ciekawe spary są :]

wiecie, niektórzy piszą tutaj o siniakach czy krwiakach, nie zrozumcie mnie źle, jak ktoś trenuje SW to jednak musi wykazać odrobinę charta ducha i przestać się takimi rzeczami przejmować, ale ja tu mówię o ZDROWIU. Może się zdarzyć tak, że po mocnym uderzeniu na głowę, może powstać obrzęk (czy coś w tym stylu),a następstwem tego jest nawet i śmierć. Poza tym, jak raz,dwa razy w tygodniu mocno głowę masz obitą, to jednak nie pozostanie to bez śladu na psychice/zdolnościach intelektualnych. Nie chcę przesadzać, ale jeśli nie trenujesz wyczynowo, to czasami warto oszczędzić sobie trochę zdrowia

k3ho, takie troche dziwne rozumowanie moim zadaniem masz, no bo tak samo mozesz isc ulica i moze Cie walnac auto, czy zadzgac nozem jakis menel. Mozna by tak gadac, ale po co? ;) ryzyko to jest nawet w sraczu, ze cos Ci sie stac moze Ja jestem zdania, ze morda nie szklanka i juz nie raz sie o tym przekonalem Jak dla mnie kask, na takich sparingach w amatorskich klubach, sluzy bardziej po to, zeby czuc sie bardziej komfortowo od strony psychicznej, bo nie ma co sie oszukiwac - jak ktos ma zebrac po twarzy, to i tak zbierze

racja, ale trzy razy w tygodniu nie potrąca człowieka samochód, nikt tego raczej nie trenuje. każdy ma własny rozum i własną głowę z którą robi co mu się podoba. pzdr

moim zdaniem to zależy od sparingu, bo jeśli ma być na prawdę ostry to lepiej założyć ochraniacze, bo boleć będzie i tak, a jeśli luźny to można z części zrezygnować, ale rękawice i szczęka obowiązkowo.

Method99,
- idąc ulicą jak Cie potrąci samochód, to jest to PRZYPADEK LOSOWY
- idąc na trening, ŚWIADOMIE podejmujesz ryzyko utraty zdrowia

ale to chyba nie do końca temat o tym

wracając do motywu przewodniego - ja generalnie jestem fanką wszelkich ochraniaczy, i jeśli mam mieć naprawde mocny sparing, to szczęka, rękawice i kask obowiązkowo
kiedyś na sparingu u mnie w klubie walczyło dwóch chłopaków, tylko w szczękach, rękawicach i nagolennikach - w pewnym momencie jeden z nich kopał, drugi sie odsunął i zaraz potem doskoczył; ale ten kopiący zrobił obrót i chciał uderzyć backfista, jednak skrócenie dystansu sprawiło, że trafił tego pierwszego łokciem w łuk brwiowy - efekt jest taki, że mieliśmy pół sali zalanej krwią, a kolege trzeba było wieźć na pogotowie, żeby go szyli
zaraz sie przyczepicie, że to też przypadek - owszem, ale w tajskim, gdzie łokcie są dozwolone istnieje duże ryzyko bycia trafionym właśnie tą częścią ciała pytanie, czy warto tak sie narażać na zwykłym regularnym sparingu z kolegą

Ja zgodzę się z k3ho... Trzeba się hartować...

Lady M, nie no na tajskim, to bez dwoch zdan jak dla mnie kask i nagolenniki musza byc. Ale jak sie tylko boksuje, to nie koniecznie no chyba, ze wlasnie sparing na pelnych obrotach, wtedy raczej wypadalo by zalozyc kask...ale z tym to tez roznie bylo :P

Oczywiscie nie wspominam o szczece i rekawicach, bo to raczej oczywiste, ze musza byc, nawet przy zadaniowkach

Zmieniony przez - Method99 w dniu 2009-01-31 15:00:47