damianzlotow
Witam! chciałbym się zapytać o wasze zdanie czy taka wersja treningu HIIT przyniesie jakieś skutki. Jak wiadomo na trening HIIT składają się naprzemienne okresy wysoko i średnio intensywnych, krótkich przedziałów ćwiczeń, większość stosuje ten trening w formie biegu, na przemian sprint (np 20 s) i trucht (np 30 s). Ale o ile mi wiadomo to nie ważna jest technika i rodzaj ćwiczeń ale sama intensywność jego wykonywania. Na początku (jak było cieplej) to właśnie stosowałem tą formę HIIT-u, ale teraz kiedy jest zimno zrezygnowałem z tego z obawy o nabawienia się choroby. Wpadłem na pomysł trenowania HIIT-u w domowych zaciszach, a wygląda on tak:
Pierw rozgrzewka - 5 minut(jakieś przysiady wymachy rąk rowerek itp), później włączam w winampie najszybsze rytmiczne kawałki jakie mam na kompie (najlepiej happy hardcore albo hardstyle gdzie tempo dochodzi do 180 udeżeń na minute). Zaczynam od 60 sekundowego biegu w miejscu z tym że bardziej wyma****e rękoma i troche bardziej podskakuje(odpowiednik truchtu). Po 60 sek (odpowiednik sprintu)-zaczynam się wydurniać, wymachiwać rękoma, nogami, podskakiwać i się wykrzywiać jak najszybciej się da w rytm muzyki(czasem jestem szybszy od muzyki) tak, że po 20 sek. czuję to samo zmęczenie co po 20 sek sprintu. Następnie zwalniam i 30 sekund bieg i wymachy rękoma, i tak na przemian. Ćwiczę około 10-15 minut, po skończeniu ćwiczeń jestem tak samo zmęczony i tak samo mi się ciężko oddycha co po biegowym treningu HIIT. Teraz moje pytanie - Czy ta wersjia HIIt-u może być tak samo skuteczna co wersja biegana? I czy w ogołe można te "ćwiczenia" nazwać HIIT-em? Dodam że chodzi mi tu o redukcjie tkanki tłuszczowej. Pozdrawiam
Pierw rozgrzewka - 5 minut(jakieś przysiady wymachy rąk rowerek itp), później włączam w winampie najszybsze rytmiczne kawałki jakie mam na kompie (najlepiej happy hardcore albo hardstyle gdzie tempo dochodzi do 180 udeżeń na minute). Zaczynam od 60 sekundowego biegu w miejscu z tym że bardziej wyma****e rękoma i troche bardziej podskakuje(odpowiednik truchtu). Po 60 sek (odpowiednik sprintu)-zaczynam się wydurniać, wymachiwać rękoma, nogami, podskakiwać i się wykrzywiać jak najszybciej się da w rytm muzyki(czasem jestem szybszy od muzyki) tak, że po 20 sek. czuję to samo zmęczenie co po 20 sek sprintu. Następnie zwalniam i 30 sekund bieg i wymachy rękoma, i tak na przemian. Ćwiczę około 10-15 minut, po skończeniu ćwiczeń jestem tak samo zmęczony i tak samo mi się ciężko oddycha co po biegowym treningu HIIT. Teraz moje pytanie - Czy ta wersjia HIIt-u może być tak samo skuteczna co wersja biegana? I czy w ogołe można te "ćwiczenia" nazwać HIIT-em? Dodam że chodzi mi tu o redukcjie tkanki tłuszczowej. Pozdrawiam
Krzysztof Piekarz
bolek1970
Koniu151
