a tak serio, od czasu skończenia ogólnorozwojówki, czyli po moim pierwszym miesiącu na siłowni, aż do czasu pierwszego FBW szło pięknie.
na FBW podgniłem mocno partie zupełnie nietkniętą, tzn. nogi, co nie znaczy, że nie zrobiłbym tego trenując siadów splitem.
no i martwy też zacząłem, ale uwaga podobnie jak wyżej, tj. nie wykonywałem go wcześniej.
Potem były znowu splity, w tym ten podczas testu od Jacka, w sumie fajny, ale był to trening z góry ustalony, bez pytania, czy dane ćwiczenie lubię, czy nie.
Przed maturą robiłem HST, które oparłem o ulubione ćwiczenia, i muszę powiedzieć, że byłem zadowolony.
Z tym, że było to HST dość obładowane, tj. nie same podstawowe ćwiczenia, ale także uzupełniające, izolowane ******ły.
Widocznie duża "gęstość" treningu jest dla mnie odpowiednia.
Potem znowu mnie naszło, żeby zrobić splita i podczas choroby wpadł mi ten trening. Nie wygląda źle, nikomu go do wglądu nie dawałem, obładowany, ale skoro takie lubie pomyslałem, ze będzie ok.
Największe zastrzeżenia miałem do barków, bo wychodzi sporo serii licząc razem z tylnik aktonem, a okazuje się, że chyba poszły najmocniej. Dużo kombinuje, trenuje intyicyjnie, ale nie wychodze z siłowni bez uczucia zmęczenia materiału.
Jestem zdania, że dobre suple, szczególnie kwestia potreningowego shake (świetnie odczuwam NAG), teraz dorzuciłem 'lepsze węgle' w postaci vitargo, sporo bcaa - to wszystko + dobra micha pozwala trenować na prawdę ciężko i mocno.
Jeśli chodzi o dokładanie ciężaru, to kieruje się jedną zasadą, poważnie traktuje tylko 1, max. 2 serie danego ćwiczenia, szczególnie poważnie tych wielostawowych, martwy, siad i wyciski wszelkiego rodzaju.
Zmieniony przez - emilooos w dniu 2008-07-18 22:18:27