Martain wybacz, ale nie mogłem się powstrzymać:
ALE I TAK NAJBARDZIEJ BYŁEM ZDZIWIONY MANIĄ PRZETRENOWANIA (JAKA PANUJE NA WWW.SFD.PL), BO JA PRZECIEŻ NA SIŁOWNI W WARSZAWIE PRZEZ JAKIEŚ OK. 4 MIESIĄCE ĆWICZYŁEM SAME RĘCE 1.5 GODZINY (W DOMU Z UWAGI, ŻE MIAŁEM DO DYSPOZYCJI TYLKO SZTANGIELKĘ ćWICZYŁEM MAX 1 GODZINĘ). DLA MNIE TRENING RAZ W TYGODNIU NP. BICEPSA CZY PRZEDRAMIENIA TO NIEDOTRENOWANIE.
Dla Ciebie. Dla czołowych kulturystów świata, czołowych amatorów nie. A wiesz jaka jest różnica? Ich trening dał im efekty, popularność i sukcesy.
Czołowi kulturyści świata jadą na tej wychwalanej diecie, koksach, HGH i Bóg wie jeszcze na czym. Porównanie mojego treningu do ich treningów jest paranoją, tym bardziej, że ja nie ćwiczę dla kariery kulturysty i NIE chciałbym wyglądac jak oni, bo to nienaturalne kalectwo.
A mój trening nie dał mi efektów??? Nie takie jak oni, ale na siebie nie narzekam, zresztą wielkie mięśnie są w życiu bardzo mało ważne i niepotrzebne.
PO PONAD 4 LATACH TRENINGU KIEDY PIERWSZY RAZ WSZEDŁEM NA TĄ STRONĘ TO NIE MOGŁEM UWIERZYĆ, ŻE AŻ TYLE KULTURYSTÓW AMATORÓW TAK PRZYKŁADA WAGĘ DO "ZDROWEJ" KULTURYSTYCZNEJ DIETY, O SUPLEMENTACH, ODżYWKACH, STERYDACH NAWET NIE WSPOMINAM. WEDŁUG MNIE TA DIETA DLA AMATORA KULTURYSTYKI JEST NIE DO ZREALIZOWANIA.
Wg. Ciebie jest nie do zrealizowania. Ciebie, który nigdy tego nie spróbował. Brawo świetne wnioski. To tak jak ja bym mówił komuś kto jeździ kilka lat na koniach, że źle to robi, samemu nawet nie próbując.
Tak dla mnie np. jest nie do zrealizowania, bo uważam, że ciągłe gotowanie, kupowanie, ważenie, liczenie "mikrogramów" i wydziwianie w stylu muszę jeść 0.5-1kg wołowiny czy kurczaka na dzień, ryż paraboliczny, 5 i więcej jajek na dzień, faszerować się suplementami, itd. a nie jeść kiełbasy i białego chleba jest wariactwem - nie jesteśmy zawodowcami (i chwała Bogu), żeby to robić.
Przez ten czas jaki zajmujemy się dietą możemy WIELE POŻYTECZNIEJSZYCH RZECZY ZROBIĆ.
Mi nie zależy na tym, żeby mieć więcej w bicepsie od Ciebie - OK mi też nie zależy, żeby być od kogoś koniecznie lepszy, bo wtedy rodzi sie największa frustracja, chamstwo i depresja, co zresztą przeżywałem czasami jak widziałem koksiarzy wyśmiewających się ze mnie i z innych, że mają więcej w łapie, więcej wyciskają, itd. To dlatego najwięszy śmiech budzą u mnie koksownicy z mniejszymi łapami ode mnie i słabszymi fizycznie, ale pilnującymi diety i regeneracji.
Ja jestem po 2 letniej przerwie spowodowanej ciężką kontuzją i dopiero wracam do treningów siłowych - życzę udanego powrotu do formy i wymarzonej sylwetki, chwaląc czy nie chwaląc się powiem, że nigdy żadnej kontuzji nie miałem.
Masz nade mną ogromną przewagę. Ja jestem niewytrenowany i bez formy - no nie wiem czy mam taka OGROMNĄ przewagę skoro mówicie, że dieta to 70% sukcesu...
No i już pisałem, że wyzwania nie przyjmuję, bo nawet się nie znamy i bloga prowadzić nie będę, bo ćwiczę dla siebie, a nie dla udowadniania metod, a to, że napisałem moją historię w profilu i moje metody to juz sie wypowiadałem dlaczego, czyli dla ludzi bez wiary w zrobienie czegokolwiek bez diety tak jak, np. Autor tego Tematu, a nie dla biochemików i fizjologów.
Jeszcze raz przepraszam za te pomówienia o zarabianiu pieniędzy za sprzedaż supli.