Problem jest w tym, że mam nienawiść do surowych białek, są dla mnie nie do połknięcia, pracuję 10h dziennie w związku z tym stanie przy garac z rybką w jednej i ryżem w drugiej dłoni to raczej abstrakcja, w grę wchodzi trening, późnym wieczorem albo wcześnie rano, generalnym problemem jest również nadużywanie cukrów prostych (słodzę 4 łyżki do herbatki) i całkowity brak apetytu, generalnie potrafię nie odczuwać apetytu do późnych godzin wieczornych a kiedy zjem wieczorem wreszcie pierwszy (sic!) posiłek w danym dniu - powiedzmy zupka z ryżem + ziemniaczki, mięsko, sos to koniec jedzenia i apetytu nie wystarczy już nawet na najlepszego batonika na świecie.
Korzystając z uroczego kalkulatora do którego adres znalazłem w historycznych postach obliczyłem, że procentowa zawartość tłuszczu w moim organiźmie to ---> 10% więc jest mówiąc prosto tragedia.
Pomocy!
...SI.VM E.T A.V.VM...