Zatem jeśli masz 5 minut zapraszam do którkiej lekturki
Chyba się nie pomyle jeśli stwierdzę że ponad 90 % 'społeczności' SFD wspomaga się suplementami w postaci odzywek. Nie pomyle sie równiez jesli powiem że ok 50% z nas miało kiedyś stycznośc z nielegalnym dopingiem ( nie ważne czy zaczęło się i skończyło tylko na popularnym metanabolu- czy w cykle inwestuje sie ponad połowę wypłaty ).
Uważam, że wszystko jest dla ludzi, ale czy jest sens...
Wielu początkujących zanim w ogóle zacznie ćwiczyć najpierw siedzi na allegro i szuka odżywek odpowiednich dla nich- gainery, kreatynki itp. cała masa tego jest.
Najgorsze że taki młody człowiek w ogóle nie zdaje sobie sprawy w co sie tym sposobem ładuje... I to najlepiej ukazuje chyba mój przykład.
Nie mam na myśli jakiś skutków ubocznych ( popularnie zwane odżywki niby nie wywołują skutków ubocznych, ale tak do końco w to nie wierzę, w końcu sa to sztuczne produkty wytwarzane w labolatoriach- napewno wppływa to w jakis sposób na wątrobe), ale skutków psychicznych zażywania odzywek.
Z autopsji wiem, że nie ma sensu ładować się w to całe świństwo. Paradoksalnie sam się wspomagam kreatynką, tribuiluskiem itp! Tylko dla mnie jest juz za późno- do póki będe ćwiczył, do puty będe faszerował się tym świństwem.
Natomiast jesli dopiero zaczynasz jest dla ciebie szansa!
Moja krótka historyjka...
Przygode z słownią zacząłem ładnych parer lat temu, pierwszy rok ćwiczyłem na sucho, zero pojęcia o ćwiczeniu, dietach a co za tym idzie małe przyrosty.
Dopytywałem się starszych kolegów o odżywki- mówili że sie nie opłaca, ze trzeba je łaczyć ze sobą zeby osiągnąc poządany efekt. Jakis rok później znajomy zaproponował mi metke- stary ! 100 tabletek i urośniesz ze 2-3 cm w łapie - rzeczywiscie przytyłem i to sporo- jakieś 8 kg, waga sie nawet trzymała ale później przestałem ćwiczyc i spadła. Po roku zrobiłem sobię już cykl troszke bardziej ' profesjonalny', to był juz mój ostatni cykl. Obecnie ( od 1,5 roku ) ćwiczę na odżywkach i juz nigdy nie sięgne po koksy- nie ma sensu ! ale właśnie.... Ćwiczę na odżywkach... Nie ptrafie już ćwiczyć całkowicie na czysto. I nie chodzi tu wcale o to, że nie mam wówczas siły, czy wytrzymałości- po prostu nie chce mi się, mam psychiczną blokade że jeśli nie będe pchał w siebie chemi ( odżywek )- to na nic littry wylanego potu. Najśmieszniejsze jest to że wiem iż to nie prawda, że da się zbudować sylwetke ( może nie tak pokaźną jak na suplach) tylko trzeba ćwiczyć ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Noo ale tego już w sobie nie zmienię...
Założe się, że jeśli masz juz wypracowany pewien staż i równiez często zazywasz odżywki masz podobnie- wiem o tym, gdyz mój znajomy, z którym zacząłem ta historie ma podobnie jak ja...
Lepsze zło...
Po odżywki warto sięgnąc wówczas gdy przetestowalismy kilka diet, oraz zestawów treningowych i nie widać żadnych rezultatów.
Poruszając kwestie odywek nie moge nie wspomniec o koksach.
Jeśli ktoś wam kiedyś powie, że kupno odżywek to strata pieniędzy i lepiej te same pieniądze zainwestować w koksy, zadajcie mu pytanie czy wydał kiedys na cykl z odżywek taką samą kwotę, co na cykl z SAA... Założe sie że w 99 przypadkach odpowiedź będzie brzmiała NIE. Z reguły takie rzeczy mówia ludzie któzy kupili jakieś tanie białeczko lub kreatynkę, uwierzyli w napis z aukcji allegro - 5 kg po jednym cyklu, a w rzeczywistości nie przytyli nic. Na aukcjach nie kłamią, da sie przytyć 5 kg, ale są dwa warunki-
po pierwsze dany suplement nalezy poączyc z innymi,
a po drugie cykl z odżywek powinien trwac ok 6-8 tygodni w połączeniu z dobrą dietą...
Niechlubnie przyznaje ( zresztą napisałem to wcześniej ) że kułem dupsko, ale na szczęście i tak w porę sie obudziłem... wybrałem lepsze zło... zastąpiłem SAA odzywkami.
Druga strona medalu- Suple uzalezniają...
Wszystko fajnie pięknie jak sie jest na cyklu, gorzej jak sie z tego cyklu schodzi. Człowiek jest poddenerwowany, siła nie idzie juz tak jak na kreatynie, mięśnie nie regenerują się tak szybko jak 3 tygodnie temu, człowieka zaczyna łapać depresja.
Ch*j ! Trzeba kupic kolejne opakowanie, na czysto nie ma sensu się ścierac...- jak wielu z nas wypowiedziało kiedyś takie zdanie
Dopiero ostatnio zdałem sobie z tego sprawe ze jestem uzalezniony od odżywek. Nie fizycznie- bo nie czuję 'głodu' jak w przypadku dragów. Uzależniony psychicznie- w momencie kiedy jestem na siłowni na cyklu z odzywek mam motywację do ćwiczeń, wiem że w danym meisiącu wydałem 500 zł na proszki i te pieniądze nie moga pójśc na marne- katuje sie jak pies i widze wyniki. Po powrocie do domu staję przed lustrem i pręże się jak kogut, potrafię tak 30 minut. W momencie kiedy brak odzywek- brak motywacji. A niech jeszcze w weekend skończe na imprezie i rano obudze sie skacowany- cały dzień, a nawet dwa unikam luster...
Prawda jest taka- aby podskoczyc na odżywkach, miesięcznie trzeba wydać minimum 250 zł - tutaj nasuwa sie pytanie- jest sens skoro i tak poza atrakcyjnym wyglądem nie mamy z tego nic innego ( mam na myśli pieniądze).
Oczywiście jak to powiedział mój wujek ( menager sportu ) nie ma sportów wyczynowych bez dopingu i się z tym w pełni zgadzam. Tyle, że zawodowcy łąduja w siebie odżywki i koksy ale mają z tego spore sumki, sławę... A poza tym oni za to nie płącą- wręcz przeciwnie to firmy daja im swoje produkty i dodatkowo im płaca za to aby wspomagali sie ich wyrobami...
Ponadto przez odżywki niejednokrotnie zatracamy to co w sporcie najwazniejsze- zapał do ćwiczeń, chęc rekreacji. Gdy sięgamy po suple jest tylko jeden cel, nie liczy się wówczs to że ćwiczymy, tylko to że rośneimy...
A i tak wszystkich nas kiedys robaki wpie*dolą... Więc czy warto szykowac im tak pokaźną wyżerkę ??