Razu pewnego u nas w miescie jedena z wazniejszych szych - duzy, lysy, keta na karku, czarny merolek okularnik, caly przyciemniony na wy***anych w kosmos felach i niskim profilu, wlasciciel akurat na soczku byl... Koles w ciezarowce zajechal mu droge na rondzie. Upał, 35 stopni, pot z czola, to byl jeden z ostatnich naprawde cieplych dni, korek jak s****ysyn... Ten wyskoczyl z auta, zrobilo sie nerwowo, 3 "kozakow" w ciezarowce - mocni w gebie na odleglosc... Kox podlecial do biedaczkow z łomem, kilka ciosow pajeczyna na szybie, lampy porozbijane ale malo, pcha sie do kabiny. Kozaczki z przerazeniem uciekaja i w poplochu kazdy w swoja stronie po rondzie. Duzy troche ochlonal, pozbieral sie wsiadl do swojej Biedy i odjechal...Podobno widok 3 uciekajacych chlopa po kwiatkach zasadzonych na rondzie byl NIESAMOWI..CIE smieszny.
AIM HIGHER