No to muszę trochę napisać bo dawno nie byłam
W piątek miałam trening a z tego względu, ze chodzę od 1,5 tygodnia to nie znałam jeszcze ćwiczeń z piątku
No i się okazało, że niektóre z nich są trudniejsze niż myślałam. Zaraz wytłumaczę dlaczego
W ten dzień robię przysiady i wykroki ze sztangą a właściwie z samym gryfem co jednak nie oznacza, że było mi lżej. Chciałam sobie udowodnić, że dam radę zrobić 3x15 powtórzeń z gryfem na barkach bez żadnego ręcznika na ramionach (nie miałam pojęcia co mnie czeka), potem od razu wykroki z trochę lżejszą sztangą -> tu już było mniej powtórzeń. Reszta poszła gładko, dodałam jeszcze kilka ćwiczeńna brzuch bo nie czułam, żeby specjalnie się napracował. Po treningu ledwo do autobusu doszłam, jak usiadłam to potem było coraz gorzej, jeszcze do sklepu musiałam iść i tym sposobem dobiłam moje kochane nuzie
Ledwo do kina doszłam -> tak na marginesie to polecam Shreka 3, bekowy.
W sobotę nie mogłam wstać z łóżka, chodzenie sprawiało mi taki ból, myślałam, że gorzej już być nie może -> a jednak, niedziela też była bolesna. Dodatkowo mam strasznie spuchnięty jeden z kręgów szyjnych na którym gryf się opierał
więc leżenie na plecach odpada. Dużo spałam w ten weekend co ja na mnie jest dziwne bo z reguły w dzień nie sypiam.
Ja rozumiem, że trzeba się poświęcać i cierpieć ale to jest masakra... dobrze, że te ćwiczenia mam raz w tygodniu... no i następnym razem na pewno coś położę na ramiona.
Co do diety to prawie wogóle jej nie było w weekend... po prostu nie miałam siły na przygotowania i najmniejszej ochoty... wiem szkoda wogóle komentować więc pominę to milczeniem
Co do wymiarów to mogę powiedzieć, że pozbyłam się kolejnego 1cm w obwodach, łydka jak na razie nie urosła ani o mm więc ogólnie jestem zadowolona, waga spadła o 0,5kg -> ale tym się zbytnio nie ekscytuję
a bf 29,9% czyli powoli zmierzam do celu.
Zmieniony przez - Dorotka165 w dniu 2007-07-01 23:01:18