Doradzcie!!

moim skromnym zdaniem :
1. Cavior ma racje z tymi wzorami.
2. Waga i siła na ulicy to podstawa, czasami siła ciosu bez ruchu bioder może być większa u "przpakowanego" niz u ciebie z ruchem bioder chyba ze sie wsadzi "jeden palec w oko " jak Rysio M. ale pytanie ile mamy na to czasu przed strzalem w nos

Zmieniony przez - kuba_MT w dniu 2007-03-03 09:35:16

Zmieniony przez - kuba_MT w dniu 2007-03-03 09:40:59

Generalnie raczej wygra ten, co lepiej używa mózgu.

I tu się zgodzę w 100% Sam staram się na ulicy używać mózgu-dlatego nie musiałem do tej pory nigdy użyć siły-i oby tak zostało.

Ale popatrz, ile razy juz byłes świadkiem albo słyszałes, ze jakis ochłap pokonał "koksa".

Zwykle wtedy gdy koks jest zaskoczony faktem, że ofiara stawia czynny opór. Rzadko wtedy, gdy idą na wymianę ciosów. Większa masa (większe ciało) lepiej się sprawdzi również gdy musisz przyjąć cios. Mięśnie chronią ciało jak "poduszka". A chuderlawy osobnik nie może liczyć na taką osłonę.

Dodatkowo-nie ma co rozważać, czy "koks" trenuje czy nie trenuje SW. Jeśli jest obity w ulicznych zadymach-może być groźny nawet dla świetnie wyszkolonego zawodnika SW o podobnej wadze. A już dla mniejszego i lżejszego-kaplica.

Hehe kontynuując ten temat napisałeś Większa masa (większe ciało) lepiej się sprawdzi również gdy musisz przyjąć cios no to prawda ale istnieje cos takiego jak punkty witalne a odpornych na np. uderzenie w krocze, albo gardło niema.

Inną sprawą jest uderzyc kogos w to miejscu, ale jeżeli sie to uda, nie ma bata na takie uderzenie.

Poza tym sam trenujesz Aikido jak sie domyślam to wiesz ze dźwignie to świetna sprawa. Siły nie trzeba miec, wystarczy odpowiednie wyczucie czasu, no i lekkie "zmiękczenie" przeciwnika.

Chociaż duzi mają lepiej, to natura mniejszym dała też mozliwosci do skutecznej obrony. :)

no to prawda ale istnieje cos takiego jak punkty witalne a odpornych na np. uderzenie w krocze, albo gardło niema.

Tyle, że zgodnie z opinią naszych forumowych fachowców-w krocze czy gardło nie jest tak łatwo trafić. Da się-ale wymaga to pewnej wprawy-i sporych umiejętności. Co do innych punktów witalnych (czyli mówiąc prosto-miejsc, gdzie nerwy są łatwo dostępne)-tych na korpusie, rękach i nogach, zwykle są zakryte ubraniem-i użycie ich jest trudne, jeśli nie niemożliwe.

to wiesz ze dźwignie to świetna sprawa. Siły nie trzeba miec, wystarczy odpowiednie wyczucie czasu, no i lekkie "zmiękczenie" przeciwnika.

Niestety-na przeciwnika cięższego o 20-30 kg dźwignia stójkowa raczej nie podziała. Mam w sekcji dziewczyny ważące w okolicach 60 kg-i z ich, nawet poprawnie założonych, dźwigni byłbym w stanie wyjść. Z bólem, może kosztem nadwyrężenia stawu-ale byłbym w stanie. Na macie-a "na ulicy", gdzie stres odebrałby im większość umiejętności-tym bardziej. Co prawda jeden z moich instruktorów również za duży nie jest (ciałem, bo duchem wprost przeciwnie) -i z jego dźwigni bym nie wyszedł za cholerę-ale takich ludzi w skali kraju jest mniej niż kilkudziesięciu, więc trudno to uznać za regułę.

Po drugie-czytając i słuchając o doświadczeniach "ulicznych" różnych adeptów Aikido łatwo wyłapać jedną rzecz- nie należy opierać swojej obrony wyłacznie na wierze w to, że ból ostudzi zapał przeciwnika do kontynuowania walki. Można się solidnie zdziwić.

No niestety nie jest łatwo trafić... Ale miejsca typu zgięcie szczęki, gardło, krocze, oczy itd. są zawsze pewnego rodzaju wyjsciem ewakuacyjnym i ostatnią deską ratunku.

Co do dźwigni, moim zdaniem jeżeli jestes w poważnych tarapatach, a uda Ci sie juz założyc dzwignie, załużmy na nadgarstek, to najlepiej bedzie ją zaciągnąc do konca i złamac temu komus to miejsce. Wiem ze moze to brzmiec dosyc brutalnie, ale prawda jest taka, ze jak trafi sie na świra, to jezeli niewykorzystasz nadażającej sie okazji, to drugiej nie bedziesz juz miał, za to on zrobi z Ciebie miazgę.


Oczywscie są to sytuacje skrajne, i choc niestety trzeba liczyc sie z tym, ze polskie prawo broni przestępców, wiec odpowiedzialnosc i tak zostanie względem Ciebie wyciągnięta...

Ale miejsca typu zgięcie szczęki, gardło, krocze, oczy itd. są zawsze pewnego rodzaju wyjsciem ewakuacyjnym i ostatnią deską ratunku.

Podejrzewam, że jeśli walka przybiera tak niekorzystny obrót, że trzeba uciec się do takich ataków-to znaczy, że jest tak źle, że i ona mają marną szansę przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść.

to najlepiej bedzie ją zaciągnąc do konca i złamac temu komus to miejsce.

Prawdopodobnie to jedyna rozsądna droga.

Odbiegacie od tematu.

w splot słoneczny łatwo jest trafić i nawet koksa zaboli

kondek jeżeli jesteś tak dobry zeby go trafic centralnie i na wydechu to super, ale ja bym nie liczył na tego typu uderzenia, zwłaszcza zima przy grubej kurtce:)

Jak Wertyd - sprzeczacie sie i wątpie zeby to pomoglo autorowi tematu.

Mephistoak - jeżeli chcesz sie umiec bronic na ulicy, to raczej coś chwytanego. Po pierwsze zorientuj sie jaki masz w mieście wybór, pójdź na treningi (zwykle pierwszy jest darmowy), zobacz jaka jest atmosfera, pogadaj z trenerem - co z tego jak bedziesz ćwiczył to co ci sie podoba, jak trenera bedziesz mial świrnietego. Zrób rozeznanie i zdecyduj co jest dla ciebie najlepsze :)