pamiętam jak dziś:
nazywało się to Portagen - odżywka dla dzieci - wyhaczaliśmy to z aptek na lewe recepty zastanawiając się czy to aby nie jakieś sterydy
potem był patent na francuskie białka sojowe, zamawiało się to z jakiejś sprzedaży wysyłkowej, smakowało jak świeżo skoszona trawa, waliło w całym domu, omało co się nie zrzygałem po tym, mieszałem to z owocami ale i tak było niejadalne, ale czego nie robi się dla formy, zżarłem dwie puchy tego stuffu
potem pierwsze suple olimpa - już nawet nie pamiętam nazw w takich śmiesznych podłużnych puszkach kartonowych z plastikowymi deklami
pierwsza poważna odzywka to był gainer sports one - do dziś pamiętam ten truskawkowy smak, a jak się potem okazało były to owoce leśne
miałem to wiadro do niedawna jeszcze, przy remontach służyło do urabiania gipsu, moze stąd ten sentyment - niestety poszło w kosz, najbardziej żałuję że nie zachowałem tych śmiesznych puszek olimpa, dziś to by był rarytas