Mała historia:
Jak wszyscy zapewne wiedzą łydki sa oporne na rozwój i głownie uwarunkowane genetycznie, ja kiedy zaczynalem cwiczyc mialem 40cm w lydce, czyli nie za duzo nie za malo, poprostu przecietnie niestety mialem z nimi duzy problem, cwiczylem je raz w tygodniu po 5 serii wspiec na palce w siadzie-nie rosly. Zacząłem wiec robic 4 serie wspiec siedzac i 4 serie stojac na maszynie smitha-nie rosly. Zaczalem robic 2x w tygodniu po 8 serii-dalej nic. Wkoncu sie zdenerwowalem, jako ze mam wielkie zamilowanie do olbrzymich łydek i przedramion (przedramiona mam duze) to lydki byly dla mnie za male. Wkoncu postanowilem sklecic cos dziwnego i wyszlo TO:
Robie łydki 2x w tygodniu (sroda-sobota) raz na treningu z nogami i barkami, a raz na treningu z klatka i tricepsami. Wykonuje 1 cwiczenie i w nim 1 serie, ale seria wyglada tak: nakladam 50kg i robie do oporu (ok.25 powt.) jak juz nie moge ruszyc to kumpel sciaga 10 kg i odrazu robie dalej z mniejszym obciazeniem do oporu, jak wiecej nie rusze to kumepl znow sciaga 10kg i znowu powtarzam to samo tak dlugo az dojde do 20 kg sukcesywnie sciagajac po 10kg. Nie ma zadnych przerw z wyjatkiem 10s na sciagniecie ciezaru.
Wlasnie ten trening podzialal w koncu na moje lydki.
Wiem ze kazdy ma inny organizm, kazdy moze reagowac inaczej, ale jesli ktos ma problemy z lydkami niech wyprobuje to, a moze zadziala....
Gdy przychodzi pacjent z dusznosciami i kaszlem widze limfangioleiomiomatoze, a nie zapalenie płuc...