...
Napisał(a)
Chyba zależy w jakim stylu, wiadomo, że jest ich od groma. Myślę, że na pewno nie we wszystkich.
Pochlebcy są podobni do przyjaciół tak jak wilki do psów
...
Napisał(a)
"Nie zawsze wszystko wygląda jak na treningach czy walkach zawodowców."
Chong, przeczytaj moje wypowiedzi, w których się z powyższym stwierdzeniem zgadzam w stu procentach, więc o sso chodzi?:)
Kavior, jak zwykle trudno nie przyznać Ci racji.
Jak to się dzieje, że w momencie ataku grapplera na uderzacza, jak można to dokładnie obejrzeć na filmie "Gracie's in action", przedstawiciele styli uderzanych niemal martwieją. Zamierają. Nie pracują ciałem, nie zwiększają dystansu, tak naprawdę nie wyprowadzają kontry czy to ręką, czy nogą. Mnie to bardzo dziwi, bo to w sumie są podstawowe reakcje na jakikolwiek atak. Ujmę to wprost - po prostu nie umieją się bić. Jeśli przyjąć stwierdzenie, iż większość walk realnych odbywa się za w klinczu, szarpaninie, parterze w końcu, to musiało być tak i 30, i 50, i 100 lat temu. Tak więc karatecy i przedstawicieli innych styli uderzanych wyraźnie nie mieli do czynienia z realną walką (aczkolwiek bokserzy i kickbokserzy wyaraźnie lepiej radzili sobie, nawet już w parterze, niż karatecy czy chinole). Bo przecież musiało by im przyjść w końcu do głowy, że ktoś ich może za te bety złapać. Czyli wypadałoby jakąś obronę na tego typu atak opracować. Więc jak to jest właściwie, bo nasuwa się tu jeden prosty wniosek - z walką sztuki walki od bardzo dawna nie mają nic wspólnego. Przyjeżdża facet z Japoni, fachman od ju-jutsu, i uczy faceta z klasy średniej swoich umiejętności. Facet ów ma tytuł doktorski, przerabia to co uważa, i ma system kładący w konfrontacji sportowej każdy inny system na łopatki. Jak to się dzieje? Czy to geniusz, czy po prostu zauważył wcześniej od innych - bo być może spojrzał całkiem świeżym okiem - ile jest zaskorupiałych rzeczy w chociażby tym karate?
Ktoś użył słowa na tym forum, nie pamiętam kto i gdzie, bardzo mi się owo słowo spodobało w odniesieniu do sztuk walki. Otóż sztuki walki się zdegenerowały. I tak w karate, z tego co ja wiem, występowały elementy walki w zwarciu, walki w parterze, a na pewno metody obrony przed nimi. Gdzie się to podziało?
BJJ lub inne style skuteczne MMA są dowodem na hipotezę o zataczaniu koła przez historię, powtarzalność mechanizmów, idei. Przecież starożytni mieszkańcy chociażby tej Azji znali zarówno biomechanikę jak i medycynę, niemożliwością więc jest, aby swoje systemy opierali tylko na mniej skutecznych metodach walki. Wstyd, że pozorni spadkobiercy takiej tradycji, jak tradycja walki z Okinawy, są tak uprzedzeni i zakompleksieni, bojący wyjść ze swojego grajdołka.
Ciekawi mnie najbardziej, jak to się dzieje, że kiedy atak odbywa się całym ciałem - to wejście w nogi - co w sumie z punktu widzenia czysto fizycznego jest wolniejsze od skrócenia dystansu i ataku pięściami - postrzega się ten atak, choćby to wejście w nogi i wyniesienie jako błyskawiczne. Czy to jest jakiś atawizm neuronalny, że jak idzie na nas masa to truchlejemy? Dlaczego podczas ataku przeciwnika w karate zawodnik uderzanych reaguje szybko i instynktownie, a kiedy idzie mu ciało w nogi głupieje? Tzn wiem, że może to być dla niego zaskoczenie, nietypowy atak, odmienny od sytuacji ćwiczonych nawet w sparingach (bo o układach nie mamy w ogóle co mówić, to jest już chyba powszechnie wiadome), ale przecież winien wykonać unik, wyskok, odskok - tymczasem tak się nie dzieje. Czy nie jest tak, że im dłużej trenuje się dany styl, tym bardziej się ograniczasz, wymazujesz te instyktownie sposoby obrony? Czy nie jest tak, że może nawet osoba nie trenująca stylu uderzanego, a po prostu wysportowana, instyktownie może się lepiej bronić przed atakiem chwytanym, aniżeli ta, która ma wbite do głowy reakcje jedynie na pozycje znane ze swojego stylu? Oznaczałoby to jednak, że zapaśnik nie powinien obronić się przed nawałą ciosów taekwondoki, a tak nie jest. Być może jest tak dlatego, że przytłaczająca ilość osób trenujących zapasy, sambo, judo czy bjj to ludzie nieco bardziej hmmmm... twardsi, nieunikający wcześniej konfrontacji w szkole, na ulicy, itp. A do styli uderzanych garną się właśnie ci delikatniejsi? To znowuż oznacza, że tak naprawdę cechy przyrodzone czy też wykształcone we wczesnym dzieciństwie tak naprawdę decydują o sukcesach w walce. Innymi słowy, większość sztuk walki nie uczy walki w ogóle.
To takie tam moje luźne przemyślenia, co sądzicie (jak się wam zechce czytać)?
Loot, pytanie odnośnie grapplingu w chińskich stylach skieruj najlepiej do Dachenga.
Tu masz nieco : https://www.sfd.pl/Style_kung-fu/wushu-t43894.html
Zmieniony przez - DISCHARGE w dniu 2007-01-10 22:40:16
Zmieniony przez - DISCHARGE w dniu 2007-01-10 22:43:26
Chong, przeczytaj moje wypowiedzi, w których się z powyższym stwierdzeniem zgadzam w stu procentach, więc o sso chodzi?:)
Kavior, jak zwykle trudno nie przyznać Ci racji.
Jak to się dzieje, że w momencie ataku grapplera na uderzacza, jak można to dokładnie obejrzeć na filmie "Gracie's in action", przedstawiciele styli uderzanych niemal martwieją. Zamierają. Nie pracują ciałem, nie zwiększają dystansu, tak naprawdę nie wyprowadzają kontry czy to ręką, czy nogą. Mnie to bardzo dziwi, bo to w sumie są podstawowe reakcje na jakikolwiek atak. Ujmę to wprost - po prostu nie umieją się bić. Jeśli przyjąć stwierdzenie, iż większość walk realnych odbywa się za w klinczu, szarpaninie, parterze w końcu, to musiało być tak i 30, i 50, i 100 lat temu. Tak więc karatecy i przedstawicieli innych styli uderzanych wyraźnie nie mieli do czynienia z realną walką (aczkolwiek bokserzy i kickbokserzy wyaraźnie lepiej radzili sobie, nawet już w parterze, niż karatecy czy chinole). Bo przecież musiało by im przyjść w końcu do głowy, że ktoś ich może za te bety złapać. Czyli wypadałoby jakąś obronę na tego typu atak opracować. Więc jak to jest właściwie, bo nasuwa się tu jeden prosty wniosek - z walką sztuki walki od bardzo dawna nie mają nic wspólnego. Przyjeżdża facet z Japoni, fachman od ju-jutsu, i uczy faceta z klasy średniej swoich umiejętności. Facet ów ma tytuł doktorski, przerabia to co uważa, i ma system kładący w konfrontacji sportowej każdy inny system na łopatki. Jak to się dzieje? Czy to geniusz, czy po prostu zauważył wcześniej od innych - bo być może spojrzał całkiem świeżym okiem - ile jest zaskorupiałych rzeczy w chociażby tym karate?
Ktoś użył słowa na tym forum, nie pamiętam kto i gdzie, bardzo mi się owo słowo spodobało w odniesieniu do sztuk walki. Otóż sztuki walki się zdegenerowały. I tak w karate, z tego co ja wiem, występowały elementy walki w zwarciu, walki w parterze, a na pewno metody obrony przed nimi. Gdzie się to podziało?
BJJ lub inne style skuteczne MMA są dowodem na hipotezę o zataczaniu koła przez historię, powtarzalność mechanizmów, idei. Przecież starożytni mieszkańcy chociażby tej Azji znali zarówno biomechanikę jak i medycynę, niemożliwością więc jest, aby swoje systemy opierali tylko na mniej skutecznych metodach walki. Wstyd, że pozorni spadkobiercy takiej tradycji, jak tradycja walki z Okinawy, są tak uprzedzeni i zakompleksieni, bojący wyjść ze swojego grajdołka.
Ciekawi mnie najbardziej, jak to się dzieje, że kiedy atak odbywa się całym ciałem - to wejście w nogi - co w sumie z punktu widzenia czysto fizycznego jest wolniejsze od skrócenia dystansu i ataku pięściami - postrzega się ten atak, choćby to wejście w nogi i wyniesienie jako błyskawiczne. Czy to jest jakiś atawizm neuronalny, że jak idzie na nas masa to truchlejemy? Dlaczego podczas ataku przeciwnika w karate zawodnik uderzanych reaguje szybko i instynktownie, a kiedy idzie mu ciało w nogi głupieje? Tzn wiem, że może to być dla niego zaskoczenie, nietypowy atak, odmienny od sytuacji ćwiczonych nawet w sparingach (bo o układach nie mamy w ogóle co mówić, to jest już chyba powszechnie wiadome), ale przecież winien wykonać unik, wyskok, odskok - tymczasem tak się nie dzieje. Czy nie jest tak, że im dłużej trenuje się dany styl, tym bardziej się ograniczasz, wymazujesz te instyktownie sposoby obrony? Czy nie jest tak, że może nawet osoba nie trenująca stylu uderzanego, a po prostu wysportowana, instyktownie może się lepiej bronić przed atakiem chwytanym, aniżeli ta, która ma wbite do głowy reakcje jedynie na pozycje znane ze swojego stylu? Oznaczałoby to jednak, że zapaśnik nie powinien obronić się przed nawałą ciosów taekwondoki, a tak nie jest. Być może jest tak dlatego, że przytłaczająca ilość osób trenujących zapasy, sambo, judo czy bjj to ludzie nieco bardziej hmmmm... twardsi, nieunikający wcześniej konfrontacji w szkole, na ulicy, itp. A do styli uderzanych garną się właśnie ci delikatniejsi? To znowuż oznacza, że tak naprawdę cechy przyrodzone czy też wykształcone we wczesnym dzieciństwie tak naprawdę decydują o sukcesach w walce. Innymi słowy, większość sztuk walki nie uczy walki w ogóle.
To takie tam moje luźne przemyślenia, co sądzicie (jak się wam zechce czytać)?
Loot, pytanie odnośnie grapplingu w chińskich stylach skieruj najlepiej do Dachenga.
Tu masz nieco : https://www.sfd.pl/Style_kung-fu/wushu-t43894.html
Zmieniony przez - DISCHARGE w dniu 2007-01-10 22:40:16
Zmieniony przez - DISCHARGE w dniu 2007-01-10 22:43:26
...
Napisał(a)
Trudno mi już o tej porze zebrać myśli i napisać coś bardziej wartościowego niż:
w tym, co piszesz, wydaje się być jakiś sens...
w tym, co piszesz, wydaje się być jakiś sens...
"Istotą walki jest podniesienie duszy na wyższy poziom moralny" - J.Piłsudski
"Teoria powinna być rozważaniem, a nie doktryną" - C.von Clausewitz
"Where there's a will, there's a way" - K.Sakuraba
...
Napisał(a)
Jest sens w poście DISCHARGE, duży sens. Ja to zauważam np. u siebie na treningach gdy zrobi sie coś nietypowego, nietypowy atak, obronę ;] Jednak sam staram się nie ograniczać (więc trenuje sobie z kimś kto mnie wyłoży na glebe itp.), ale mimo to nie chcę trenować drugiej SW, głównie ze względu na brak czasu... no i do parterowych nie ciągnie mnie wogóle jakoś ;/
Co do ogólnego uczenia walki... przyszło kiedyś do nas dwóch karateków na trening tak dla sprawdzenia jak myśleliśmy... istny obraz nędzy i rozpaczy;/ nie wiem ile ćwiczyli ale albo bardzo krótko albo jakiś trener nie ten teges...
Nie chcę tu atakować karateków czy uogólniać ale tamci dali bardzo zły obraz ;p
Co do ogólnego uczenia walki... przyszło kiedyś do nas dwóch karateków na trening tak dla sprawdzenia jak myśleliśmy... istny obraz nędzy i rozpaczy;/ nie wiem ile ćwiczyli ale albo bardzo krótko albo jakiś trener nie ten teges...
Nie chcę tu atakować karateków czy uogólniać ale tamci dali bardzo zły obraz ;p
Pochlebcy są podobni do przyjaciół tak jak wilki do psów
...
Napisał(a)
"Ciekawi mnie najbardziej, jak to się dzieje, że kiedy atak odbywa się całym ciałem - to wejście w nogi - co w sumie z punktu widzenia czysto fizycznego jest wolniejsze od skrócenia dystansu i ataku pięściami - postrzega się ten atak, choćby to wejście w nogi i wyniesienie jako błyskawiczne. Czy to jest jakiś atawizm neuronalny, że jak idzie na nas masa to truchlejemy? Dlaczego podczas ataku przeciwnika w karate zawodnik uderzanych reaguje szybko i instynktownie, a kiedy idzie mu ciało w nogi głupieje? Tzn wiem, że może to być dla niego zaskoczenie, nietypowy atak, odmienny od sytuacji ćwiczonych nawet w sparingach (bo o układach nie mamy w ogóle co mówić, to jest już chyba powszechnie wiadome), ale przecież winien wykonać unik, wyskok, odskok - tymczasem tak się nie dzieje." - DISCHARGE nie bronią się bo tego nie umieją robić ot co.Zrozum że zejście no nóg jest na tyle skuteczna i szybką techniką że nawet na zawodach rangi olimpijskiej jest to najczęstszy atak, kończący się powodzeniem nawet wobec zawodników którzy od dziecka ćwiczą przed nim obronę, a Ty pytasz dlaczego karateka który pierwszy raz coś takiego widzi na oczy nie umie się przed nim obronić?? Gdyby uniki i jakieś tam odskoki działały to tej techniki nikt by na zawodach nie stosował bo byłaby zbyt łatwa do skontrowania i tym samym nieskuteczna.
- zobacz jak schodzi do nóg Stephen Neal(mistrz Świata z '99). Uwierz mi że jego przeciwnicy już dobrze wiedzili jak się bronić a jednkak..
Zmieniony przez - B.Luka w dniu 2007-01-11 11:27:11
- zobacz jak schodzi do nóg Stephen Neal(mistrz Świata z '99). Uwierz mi że jego przeciwnicy już dobrze wiedzili jak się bronić a jednkak..
Zmieniony przez - B.Luka w dniu 2007-01-11 11:27:11
...
Napisał(a)
B.luka miod dla mych oczu,w mojej skromnej opinii zapasy to najefektowniejszy sport walki,judo jest zaraz za nim.
Grappling
...
Napisał(a)
Trenowałem Judo wiele lat, od małego brzdąca zaczynałem. Niby tylko sportowe, ale tam nauczyłem się walczyć. Potem było kilka lat kyoku - nie nauczyłem się tam niczego pożytecznego. Ba, myślę, że problemy z kręgosłupem i stawami pochodzą między innymi z d****nych sposobów treningu, typu stawanie przez senseia na biodrach przy rozciąganiu.
...
Napisał(a)
Strasznie deprecjonujecie style uderzane.
Byc moze na wysokim poziomie jak Pride itd.
skutecznosc wejsc w nogi jest porazajaca itd.
Akurat tak sie skladalo ze chociaz sam nie trenowalem zapasow
to chodzilem do LO z paroma zapasnikami.
Pare razy byly jakies walki miedzy nami
i zawsze byly to akcje w stojce, standardowe lanie po mordzie ...
Pare razy tez widzialem na ulicy walki zapasnikow
z "normalnymi" ulicznikami ...
Prawie zawsze bylo naparzanie w stylu a'la bokserskim ...
Raz jeden z zapasnikow wykonal suples,
ale przeciwnik byl pijany jak bela
i wlasciwie sluzyl jako worek
(nota bene chcial zlozyc tylko zyczenia )
Wejsc w nogi za duzo nie widzialem
i nie wiem czy czego to ylo przyczyna,
moze zapasnikom nie chcialo sie brudzic spodni ...
Byc moze na wysokim poziomie jak Pride itd.
skutecznosc wejsc w nogi jest porazajaca itd.
Akurat tak sie skladalo ze chociaz sam nie trenowalem zapasow
to chodzilem do LO z paroma zapasnikami.
Pare razy byly jakies walki miedzy nami
i zawsze byly to akcje w stojce, standardowe lanie po mordzie ...
Pare razy tez widzialem na ulicy walki zapasnikow
z "normalnymi" ulicznikami ...
Prawie zawsze bylo naparzanie w stylu a'la bokserskim ...
Raz jeden z zapasnikow wykonal suples,
ale przeciwnik byl pijany jak bela
i wlasciwie sluzyl jako worek
(nota bene chcial zlozyc tylko zyczenia )
Wejsc w nogi za duzo nie widzialem
i nie wiem czy czego to ylo przyczyna,
moze zapasnikom nie chcialo sie brudzic spodni ...
My baby shot me down ...
Poprzedni temat
zmęczenie, załamanie fizyczne
Następny temat
Ochraniacz krocza
Polecane artykuły