Tomasz69
Od jakichś trzech tygodni jestem na diecie zbilansowanej z deficytem kcal. Robię wagę na zawody. Na starcie miałem około 85. Po dwóch tygodniach przy porannym ważeniu miałem 81-82 kg. Docelowo miało być -81. Domyślam się, że część z tych 3 kg, które straciłem to była woda, ale czułem się bardzo dobrze, nie byłem osłabiony. I wieczorem w sobotę byłem na małej imprezce i pozwoliłem sobie spożyć luźny posiłek. Zjadłem jakiejś sałatki z białym pieczywem, udko pieczone i kawałek placka. Zważyłem się rano i miałem 86 kg. Dziś, po dwóch dniach mam nadal w okolicach 84 kg. Czy może mi ktoś napisać co się stało i jak wrócić do stanu przed sobotą ? Byłem tak blisko celu i stwierdziłem, że należy mi się nagroda za wytrwałość i do***ałem tym niestety. Wolałbym nie brać środków moczopędnych. Przecież mi nie przybyło 2kg tłuszczu po jednym większym posiłku (chyba).
"masz swą wolę w komplecie z honorem"
Krzysztof Piekarz
kopt
Mówimy o konkretnej sytuacji a nie o abstraktach. Facet zjadł kawałek białego pieczywa, jekieś udko i coś tam jeszcze. Część z tego to BTW, ale większość składniki nieprzyswajalne, czyli mówiąc oględnie, to co nazywamy g..nem. Tym sposobem z o,5kg żarcia robi nam się może 100g przyswajalnych makroskładników (strzelam, nie wiem ile dokładnie). Jak chcesz od tego przytyć parę kilo? Ty stawiasz sprawę tak, jakby gość powiedział "poszedłem na imprezę i wcząchałem 2 kostki smalcu". To chyba nieporozumienie
Nie ma takiej możliwości, że zjadasz posiłek ważący dajmy na to 0,5kg i tyjesz od niego 2kg. Wcześniej musiałeś stracić trochę wody, trochę treści jelit (jak to ładnie brzmi) i stosunkowo niewiele tłuszczu. Przyglądnij się jeszcze raz swojej diecie
duch_banka
.
