Biegam długie dystanse, staram się przynajmniej :) Od pół roku regulanie, 3-4 razy w tygodniu (wybiegania, krosy, przebieżki). Może docelowo maraton albo 20, 10 km. Teraz zwiększyłam intensywność treningów.
Siłownia 2-3 razy w tygodniu, raczej lekko, ale też chcę zwiększyć niedługo.
W czym mam problem? Zauważyłam, że spalam się po prostu. Ćwiczę ciężko, buduję mięśnie, a potem biegam. I mięśnie lecą :( A chciałabym je oszczędzić! Lepiej, żeby spalał się tłuszczyk :)
Brałam:
-białko z Olimpa SP 80 (waniliowe, ble). Czytałam, że izolat lub kazeina są lepsze. Coś po treningu i na noc. SMAK jest bardzo ważny, żeby nie czuć "białka w białku":) Coś pysznego by się przydało, żebym mogła przełknąć bez obrzydzenia Nie ważę dużo, więc mogę kupić coś droższego ;) Tylko co?
-skończyłam 2 opakowania TS, czułam kopa na jakieś 2 godziny, ale zamulał żołądek, było mi niedobrze jakoś ( inne używki dobrze znosiłam:) ) Niektórzy polecali Scorcha (rzeczywiście jest taka różnica między Scorchem a TS?). Chciałabym troszkę zrzucić, oczywiście fatu.
Czy w moim przypadku (17-18 bf%) BCAA pomoże? Żeby ocalić te moje szczątkowe mięśnie... Jak tak dalej pójdzie, to zostaną mi same kości, tłuszcz i skóra :/
Poradźcie coś, znawcy !
Z góry gorąco dziękuję :)
D.
Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie.