No to jedziemy z tym koksem:)
DZIEŃ PIERWSZY TESTU tadaaam!
pomiar kontrolny:
waga: 52
% BF: 10,9 [pomiar wykonany urządzeniem trzymanym w rękach, więc dotyczy tylko góry ciała, prąd leci najkrótszą drogą---> przez klatkę tylko, dół jest zdecydoawnie mniej wyrzeźbiony, więc średnio obstawiam że bf=13%,ale w teście będę używać tego samego pomiaru stale,żeby nie mieszać,zatem umownie 10,9 przyjmijmy]
wstałam później niż zwykle, bo wczoraj zafundowałam sobie masaż i musiałam odespać porządnie.
9.00 śniadanie: 4 kromki suchego razowca, 15dag białego chudego,ziołomiód pokrzywowy (3-4łyżeczki), kawa
9.15 guggulbolic 2 tabsy
10.30 kiść winogron
11.00 TRENING + aeroby
12.30 1/2 miarki svole v.3
13.00 Matrix
13.30 micha płatków owsianych,zarodki pszenne,otręby,szusz.morela,daktyle
w planie:
16.00 kawałek schabu duszonego,cieciorka w pomidorach,pekińska,oliwa,cytr.
18.30 łosoś pieczony, pomidor, pekińska
18.45 guggulbolic 1 tab.
21.00 schabik, pekińska,oliwa,cytryna
22.30 svole v.3
23.00 Matrix i spać
wrażenia:
2 tabsy guggulbolic po śniadaniu kopnęły mnie mocno, najpierw nieco się przestraszyłam, lekki niepokój, przyspieszone bicie serca podczas treningu siłowego,a zwłaszcza wykroków ze sztangą(ja jestem flegamtyk i niskociśnieniowiec, nie przywykłam). Ale potem się ładnie wyrównało wszystko, został tylko
power na maxa, po 40min. rowerka serducho zupełnie spoko, ogólnie
pozytywnie.w ogóle nie wiem do końca czy to od guggula, bo ciśnienie się podniosło dzisiaj i na pewno masaż wczorajszy mi krążenie poprawił, więc nie wykluczam, że stąd to kołatanie...
svole v.3 po treningu wypity robi wrażenie,
orzeźwiający smak,
owocowy,łatwo się rozpuszcza,bardzo fajnie.
o
Matrix już pisałam, pychota, zero problemów z rozpuszczaniem,to dla mnie ogromny plus, bo mogę spokojnie pić ją poza domem.
zdjęcia będą za jakiś tydzień, jak już coś się zmieniać zacznie :D
wielkie pozdro dla wszytskich !!!