mecze sie i mecze z dieta i doszedlem do wniosku ze itak idealnej sobie nie uloze :) wedlug mnie liczenie kalkulatorem z dokladnoscia co do jednego miejsca po przecinku zapotrzebowania organizmu w bialka, wegle i tluszcze to przesada dla poczatkujacego, ktory chce tylko poprawic i usportowic sylwetke a nie zrobic z siebie pudzianowskiego. pracuje od 8 do 16, co drugi weekend szkola, do tego trzeba gdzies wyjsc z dziewczyna (kino, klub, znajomi, itp)
Calego (orientacyjnego) zapotrzebowania nie uzupelnie jedzeniem, musze sobie pomagac suplami, na pierwszy ogien idzie bialko i carbo.
I tak np
1 posilek - sniadanie
- platki owsiane z na mleku
2 posilek
- np 3 kromki chleba razowego z zoltym/bialym serem plus jogurt lub kefir/maslanka
- bialko (po np 2 godzinach od zjedzenia 2 posilku)
3 posilek - obiad
- np makaron lub ryz z tunczykiem z puszki / ziemniaki z kurczakiem / jakas zupa
TRENING
- carbo
4 posilek - i tu nie wiem co
Drugi raz w 4 posilku obiadu mi sie nie chce jesc dlatego sie nafaszeruje carbo. W ktorym miejscu wstawic druga dawke bialka?
wszelkie porady mile widziane
moge dawac sog-i :D