Co prawda androgen działa pobudzająco na OUN, ale to nie tędy droga. Jeśli mówisz że bez nich nic nie osiągną, to znaczy że to juz jest zaawansowany stopień poważnego uzależnienia.
Androgeny na organizm sportowca będą działać jak amfa na organizm narkomana. Każdy lepiej czuje się na amfie, ale bez niej żyć się też da. I w koksach jest to samo...
Jeśli jednak nadal ktoś jest przekonany o wyższości androgenów nad resztą szarych koksów proponuje aby na kurację z teściem brał proscar lub silne saw palmetto. Jeśli ta opcja nie będzie przekonywująca lub nie praktykowana, to należało by zastąpić teścia undestorem branym pod język przed treningiem. Wtedy na treningu będą pobudzeni a po za teść nie będzie dobijał organizmu bo go nie będzie...
Chciałbym jeszcze istotną kwestię poruszyć w temacie, iż im wyższe dawki androgenów bierze się na cyklu, tym trudniej z cyklu zejść i utrzymać i mase i samopoczucie po nim.
W czasie cyklu organizm się tak do stymulanta przyzwyczaja, że obniża swój próg tolerancji. Po cyklu okazuje się że nawet po przywróceniu prawidłowego poziomu testosteronu, organizm czuje niedosyt bo "pamięta" wcześniejsze dawki do jakich się przyzwyczaił. To jest efekt wysycenia neuroreceptorów !!! To wspominałem pisząc o odbloku na Clomidzie, jeśli się go przedawkuje.
A w skrajnym wypadku jeśli ktoś na prawdę bez androgenów żyć nie umie, to proponuje proviron przez okrągły rok :) Ale co z tego będzie, sami wiecie :)