Osiedlowe Cfaniaki...

Koleś pobił mojego kumpla na oczach 15 naszych znajomych, jak chciałem bić kolesia to oni mnie powtrzynywali i uspokajali...

A mozesz jeszcze przedstawic okolicznosci w jakich doszlo do bójki?? Jakos nie wydaje mi sie zeby ktos zaczal tak ot bic kogos na oczach jego 15 kumpli.

No więc to była impreza mojego kumpla nazwijmy go "K". Kolega ten zaprosił w**** osób głownie z mojej klasy. Jednak i ze swojego osiedla. Osoby zaproszone ze swojego osiedla zaprosiły "wazne osobistosci" w moim miescie. Które zjawiły się w środku imprezy, kiedy wszyscy ostro byli napici. Kolega "x" podstawił koledze "k" noge i ten wyrzną na ziemie. Zauważyła to jedna z waznych osobistości nie znająca ani kolegi "k" ani "x" i zaczeła okładać kolege "x" mimo woli kolegi "k" . Nikt nie reagował, wszyscy sie bali a mnie uciszali. Mam nadzieje ze zrozumiesz podstawienie x,k :P

Taaa, tak to właśnie jest jak się zaprosi miejscowych cwaniaczków i potem nie wiadomo co z nimi zrobić, bo nie ma komu ich przywołać do porządku.

Mialem taka sytuacje ze zaczepilo mnie kilku takich frajerow, znalem ich z widzenia i pojedynczo zalatwialem sprawe hehSa tylko silni w kupie

Ja bylem rok temu na podobnej imprezie. Kumpel zaprosil mnie i kolesia na impreze na dzialke. Jak juz tam sie znalezlismy okazalo sie, ze na tej dzialce jest jeszcze ok. 8 pijanych dresow i ich dziewczyn (czt. prostych szmat). Jeden z nich mial nawet żółte papiery, byl znany m.in. z tego, ze gonil na imprezach ludzi z bagnetem w reku i leje ludzi dla rozrywki(mial ksywe "Wirus" ). W przeciagu pierwszych 15 minut towarzystwo wypilo 8 moich (!!!) piw (bylem sie przewietrzyc, a kiedy wrocilem moje argumenty nie byly wiele warte). Potem ten z zoltymi papierami chcial mnie napier.dalac. Stanal naprzeciwko mnie i zaczal cos machac lapami. Wysadzil mi 2 strzaly w pysk. W zasadzie to chwial sie tak, ze najprostsza wycinka przewocilaby go jak szmate. Jednak skutecznym argumentem przeciwko takiemu rozwiazaniu sprawy bylo 15 dreow, kolegow "wirusa"-kazdy z tulipanem albo motylkiem, szukajacych dymu . Ja tylko sie zaslanialem i liczylem, ze nie zainkasuję zbyt duzo uszkodzen. Na szczescie znalazl sie 1 trzezwy na tej imprezie i odciagnal wirusa ode mnie. Ja szczesliwie doczekalem do autobusu i jedyne straty to 8 piw i rozwalona warga. Do teraz dziekuje Bogu, ze nie doszlo do zadymy z udzialem wszystkich tych dresow, bo wygladalbym teraz zdecydowanie brzydziej

Nie jestem specjalista od walk na ulicy, ale swoje tez przeszedlem.mlkv i korki otrzymuja ode mnie soga Hadouken: Dobrze postapiles. Jakos miech temu tez mialem nie zbyt przyjemna przygode na przystanku. Po takich sytuacjach na pocieszenie mowie sobie "zawsze moglobyc gorzej". Oni mocni w grupie i to w****iajaca jest...

fong: opisz swoją historię z przystanku!

co do historii Hadoukena, imprezy na działkach to zupełnie inna sprawa, tam anjczesciej probóją się wkręcic różne tupki, ale o tym z tego co pamietam był osobny temat jakiś czas temu. Może troche odbiegamy od tematu, ale wielu ludzi miało takie działkowe doświadczenia pozdro

W sumie to was za bardzo nie rozumiem. U mnie na osiedlu jest trochę cwaniaczków w dresach, co to lubią spuścić komuś łomot, ale mi mówią "dzień dobry".

Zmieniony przez - ISENGRIM w dniu 2004-11-13 00:52:26