...
Podsumowanie sezonu włoskiej Serie A
Data: 18.05.06 11:58, Autor: Agnieszka Kiołbasa, Źródło: własne
W cieniu skandalu reżyserowania meczów piłkarskich w sezonie 2004/05, w który zamieszane są Juventus Turyn, AC Milan, ACF Fiorentina i rzymskie Lazio, zakończono tegoroczne rozgrywki Serie A. Tytuł mistrzowski trafił w ręce Starej Damy, z ligą pożegnały się: Messina, Lecce i Treviso.
Tabela ligowa sezonu może ulec modyfikacji, Sąd sportowy wkrótce ma podjąć decyzję odnośnie kary dla zespołów, które w różny sposób złamały zasady uczciwej rywalizacji sportowej. Europejska Unia Piłkarska UEFA poinformowała Federcalcio, że do 10 lipca czeka na ich decyzje odnośnie ekip, które będą reprezentowały Italię w europejskich pucharach. Póki co w tym gronie znajdują się: Juventus, Milan (Liga Mistrzów), Inter i Fiorentina (eliminacje Ligi Mistrzów) Roma, Lazio, Chievo (Puchar UEFA). Jednak niewykluczone, że ten skład będzie wyglądał inaczej. W Champions League zagrałyby: Milan i Inter, w eliminacjach Roma i Chievo, a udział w pucharze pocieszenia przypadłby Palermo, Livorno i Parmie. Póki co jednak obowiązuje tabela, która ukształtowała się po rozegraniu 38. kolejek ligowych.
Juventus Turyn drugi sezon z rzędu sięgnął po tytuł mistrzowski. Piłkarze Starej Damy byli bezkonkurencyjni i od początku do końca przewodzili stawce. Podopieczni Fabio Capello w całym długim sezonie przegrali tylko jedno starcie (z Milanem). Tradycyjnie już bianconeri mogą się pochwalić najlepszą defensywą w lidze (tylko 24 stracone bramki). Warto zaznaczyć, że piłkarze z Turynu nie przegrali 28. kolejnych ligowych spotkań i ta passa będzie mogła być kontynuowana w kolejnym sezonie.
Dla zespołu pokroju Milanu drugie miejsce na finiszu rozgrywek to zawsze porażka. Rossoneri do końca rywalizowali z Juventusem o scudetto, ale ostatecznie z trzypunktową stratą musieli zadowolić się pozycją wicelidera. Piłkarze z Milanello w minionym sezonie byli królami własnego boiska. Ze spotkań rozegranych na San Siro przegrali tylko jedno (derby z Interem 2:3) i raz podzielili się punktami z rywalem (Sampdoria). Nie można zapominać, że podopieczni Carlo Ancelottiego strzelili swoim przeciwnikom aż 85 bramek. Żadna inna drużyna nie zdobyła ich więcej.
Kolejny stracony sezon Interu. Zespół Massimo Morattiego co rok rozgrywki rozpoczyna z wielkim nadziejami i za każdym razem kończy się na wielkim rozczarowaniu. Popularni Nerazzurri na długo przed końcem sezonu stracili szanse na wywalczenie scudetto. Niedługo po tym mogli zapomnieć nawet o pozycji wicelidera. O poczynaniach Mediolańczyków miał decydować Brazylijczyk Adriano, ale zawodnik przez kilka miesięcy szukał formy i najlepszym strzelcem drużyny został nie on, tylko rezerwowy... Julio Ricardo Cruz.
Drużyna z Florencji była jedną z rewelacji zakończonego nie tak dawno sezonu ligowego. Zespół prowadzony przez Cesare Pradelliego od początku rozgrywek utrzymywał się na czele tabeli i ostatecznie zupełnie zasłużenie zajął wysoką czwartą pozycję. Fiorentina przez minionych dziesięć miesięcy była królową własnego boiska. Z meczów rozegranych na stadionie Franchi przegrała tylko dwa, a raz podzieliła się punktami z rywalem. O sile fiołków stanowił przede wszystkim napastnik Luca Toni. Były snajper Palermo z 31 bramkami na koncie został królem strzelców sezonu.
Roma początku sezonu nie zaliczy do udanych. Piłkarze ze stolicy Włoch grali słabo i okupowali pozycje w środkowej części tabeli. Przełom nastąpił w meczu z Chievo. Od tego spotkania Totti i spółka wygrali jedenaście konfrontacji z rzędu, czym ustanowili nowy rekord ligi. Passę podopiecznych Luciano Spallettiego w 28 kolejce przerwał mediolański Inter. Nerazzurri w ostatniej minucie meczu na Olimpico doprowadzili do wyrównania, mimo iż w kontekście całego starcia Roma była zespołem znacznie lepszym. Giallorossi do ostatniego gwizdka arbitra rywalizowali z Fiorentiną o czwartą lokatę, która gwarantuje udział w eliminacjach Ligi Mistrzów, ale ostatecznie musieli zadowolić się miejscem w Pucharze UEFA.
Wysoka szósta pozycja Lazio, które boryka się z problemami finansowymi, jest sporą niespodzianką. Przed sezonem nikt nie dawał mu większych szans na zajęcie miejsca, dającego przepustkę na grę w europejskich pucharach. Biancocelesti byli typową drużyną własnego boiska. Na Olimpico Di Canio i spółka przegrali tylko jedno starcie (derbowe z Romą). Podbić Rzymu nie były w stanie nawet faworyzowane: Juventus, Milan czy Inter.
Kiedy z Chievo odszedł szkoleniowiec Luigi Del Neri, wielu twierdziło, że ta ekipa już nigdy nie nawiąże do sukcesów z sezonu 2001/02, kiedy to zajęła wysoką piątą pozycję w lidze i tym samym otrzymała przepustkę do gry w Pucharze UEFA. Pomylono się . Pod wodzą trenera Bepe Pilona piłkarze z miasta Romea i Julii grali znakomicie i ponownie wystąpią w europejskich pucharach. Zdecydowanie najlepszym zawodnikiem Gialloblu był pomocnik Franco Semioli, o którego teraz bije się połowa Italii z Romą i Fiorentiną na czele. Na kilka ciepłych słów zasługuje także Brazylijczyk Amauri Ekipa z przedmieść Werony niesiona dopingiem własnej publiczności osiągała znakomite wyniki. Gialloblu przegrali u siebie tylko dwa starcia.
Piłkarze charyzmatycznego prezydenta Maurizio Zampariniego byli murowanym faworytem do gry w europejskich pucharach. Jednak jak to często w życiu bywa i tym razem faworyt zawiódł. Zaledwie ósma pozycja nie pozwala różowym nawet na udział w pucharze pocieszenia, a aspiracje sięgały nawet Ligi Mistrzów. W trakcie sezonu pracę stracił szkoleniowiec Luigi Del Neri. Zastąpił go Giuseppe Papadopulo, ale i on nie potrafił osiągnąć z Sycylijczykami tego, czego od nich oczekiwano.
Początek sezonu był znakomity w wykonaniu bordowych. Pod wodzą szkoleniowca Roberto Donadoniego Lucarelli i spółka grali jak natchnieni, czego owocem była wysoka pucharowa pozycja. Lekka zadyszka, która objawiła się serią remisów, wywołała niezadowolenie w zarządzie. Prezydent Aldo Spinelli kręcił nosem. Doszło do tego, że trener podał się do dymisji. Klub szybko znalazł jego następcę, ale doświadczony Carlo Mazzone nie był w stanie utrzymać poziomu, jaki drużynie narzucił jego poprzednik. W rezultacie Livorrno spadło na niższe lokaty w tabeli.
Podopieczni Mario Beretty wedle opinii ekspertów mieli walczyć o utrzymanie w pierwszoligowych szeregach. Gialloblu sezon rzeczywiście zaczęli słabo Zwłaszcza w meczach wyjazdowych spisywali się fatalnie. Z pierwszych dziesięciu starć rozegranych poza Tardini, Parma nie wygrała żadnego. Przełamała się dopiero w 22 kolejce zdobywając komplet punktów w Empoli. Od tego momentu piłkarze z Parmy zaczęli poczynać sobie coraz śmielej, a ich pozycja w tabeli sukcesywnie wzrastała. Na kilka kolejek przed końcem sezonu, drużyna, która jeszcze w zeszłym roku w barażach walczyła o pierwszą ligę, zapewniła sobie utrzymanie w Serie A. Największą gwiazdą Gialloblu był Brazylijczyk Simplicio. Przebojowy, bramkostrzelny zawodnik, dzięki serii znakomitych występów przykuł uwagę większych klubów i latem najpewniej zmieni otoczenie.
Przed rozpoczęciem sezonu beniaminek z Empoli był jednym z kandydatów do spadku. Ambicja i determinacja pozwoliły jednak niebieskim spokojnie utrzymać się w pierwszoligowych szeregach. Początki rzeczywiście były trudne. Z powodu fatalnej serii wyników pracę stracił szkoleniowiec Mario Somma. Jego obowiązki przejął Cagni. Zmiana trenera wyszła zespołowi na dobre, bo z meczu na mecz Empoli grało coraz lepiej, czego owocem był awans na wyższe pozycje w tabeli i utrzymanie się w Serie A. Piętą Achillesową niebieskich była defensywa. W ataku brylował Tavano (strzelec prawie połowy bramek zdobytych przez Empoli). W obronie jednak brakowało zgrania. 62 stracone bramki mówią same za siebie.
Postawa Udinese Calcio była sporym rozczarowaniem minionych rozgrywek. Przed rokiem piłkarze ze stadionu Friuli zajęli wysoką czwartą pozycję i tym samym zagrali w elitarnej Lidze Mistrzów. Teraz nie byli w stanie powtórzyć tego niewątpliwego sukcesu. Udinese sezon rozpoczęło pod wodzą kontrowersyjnego szkoleniowca Serse Cosmiego, ale kiepskie wyniki skłoniły władze do zmiany trenera. Obowiązki Cosmiego przejął duet Dominissinis- Sesnini, ale i on nie potrafił wyprowadzić zespołu z dołka. Fatalna passa Bianconerich bez zwycięstwa trwała przez 14 kolejek (od 8 stycznia do 2 kwietnia). Dopiero kolejna zmiana szkoleniowca (tym razem na Galleone) przyniosła poprawę sytuacji. Drużyna zaczęła grać na miarę oczekiwań i oddaliła się od strefy spadkowej, choć jeszcze na sześć kolejek przed końcem widmo degradacji poważnie spoglądało w jej oczy.
Piłkarze z Ascoli niejako kuchennymi drzwiami awansowali do ekstraklasy. Problemy finansowe Torino nie pozwoliły mu na grę w Serie A i w jego miejsce rzutem na taśmę przydzielono Ascoli. Na szybko przeprowadzone transfery nie dawały najlepszej prognozy na niedaleką przyszłość. Beniaminek był murowanym kandydatem do spadku, ale ku zaskoczeniu wszystkich zespół utrzymał się w pierwszej lidze ze sporym zapasem punktów nad czerwoną strefą.
Zespół prowadzony przez Waltera Novellino w niczym nie przypominał ekipy, która w zeszłym sezonie do samego końca rywalizowała z Udinese o miejsce w Lidze Mistrzów. Sampdoria grała słabo, niepewnie. Dobre występy przeplatała zupełnie fatalnymi, tracąc punkty z dużo niżej notowanymi rywalami. Na 13 kolejek przed końcem ekipa z Genui popadła w poważny kryzys. Po zwycięstwie 4:2 nad Messiną Diana i spółka nie potrafili zdobyć kompletu punktów w meczu. Kiepskiej passy nie udało się przerwać w zakończonym niedawno sezonie. Ostatni mecz sezonu Doriani przegrali ze spadkowiczem z Lecce 1:3.
Piłkarze z Reggio di Calabria w całym sezonie stracili aż 65 bramek, co daje im niechlubny tytuł drużyny o najsłabszej defensywie w lidze. Bordowi nie tylko w spotkaniach z potęgami calcio regularnie tracili punkty. Reggina była pierwszą drużyną, która pozwoliła się ograć beniaminkowi z Treviso, dla którego miniony sezon był debiutanckim w Serie A.
Sardyńczycy zasłynęli jako drużyna, która w przeciągu całego sezonu najczęściej zmieniała szkoleniowca. W Serie A w ogóle panowała moda na roszady na ławkach trenerskich, ale Cagliari pod tym względem przebiło wszystkich. Zespół prowadziło czterech różnych trenerów. Co ciekawe wszystkie zmiany zostały dokonane w pierwszych miesiącach sezonu. Drużyna ostatecznie utrzymała się w lidze. Cudu dokonał doświadczony Nedo Sonetti. Gwiazdą ekipy z Sardynii był bez wątpienia napastnik Suazo, który zdobył dla swojego zespołu aż 22 bramki.
Bianconeri ze Sieny regularnie od kilku sezonów występują w Serie A. Nigdy jednak nie udało się im zająć pozycji w górnej połówce tabeli. Tym razem nie było inaczej. Siena przez cały sezon grała zupełnie przeciętnie. Ostatecznie jednak udało się jej zająć bezpieczną pozycję w tabeli. Czwarte miejsce od końca może sugerować, że pierwszoligowy byt został uratowany w ekstremalnych warunkach, ale nic bardziej mylnego. Bianconeri rozgrywki ukończyli z ośmiopunktową przewagą nad strefą spadkową.
Sycylijczycy w całym sezonie ligowym zdobyli zaledwie 34 bramki. Tylko beniaminek z Treviso był od nich gorszy pod tym względem. Messina w niczym nie przypominała ekipy, która w poprzednim sezonie zajęła wysoką siódmą lokatę. Giallorossi grali bojaźliwie, asekuracyjnie. Nic dziwnego, że mieli poważne problemy ze zdobywaniem punktów. Poprawy nie przyniosła nawet zmiana szkoleniowca. Doświadczony Ventura, w krótkim czasie nie zdołał poukładać drużyny i Messina była zmuszona pożegnać się z pierwszą ligą.
W porównaniu z poprzednim sezonem W Lecce nie doszło do rewolucji kadrowej. Jedynym znaczącym osłabieniem było odejście szkoleniowca Zdenka Zemana. Zatrudniony w jego miejsce Gregucci nie potrafił nawiązać do osiągnięć Czecha. Zespół grał słabo, za słabo i władze klubu szybko zdecydowały się na zmianę trenera. Jednak przygoda Baldiniego z Lecce zakończyła się równie szybko, jak jego poprzednika. Dosyć ryzykownie zdecydowano się oddać zespół w ręce mało doświadczonego Rizzo. Liczono na cud, ale takowy się nie zdarzył. Degradacji nie udało się uniknąć.
Zaledwie trzy zwycięstwa, tylko 24 zdobyte bramki i aż 56 straconych. Treviso Calcio awansowało do Serie A dosyć przypadkowo, bo w elicie znalazło się dzięki degradacji Genoi do trzeciej ligi. Był to debiutancki sezon ekipy ze stadionu Tenni w ekstraklasie Włoch. Eksperci byli zgodni, że w maju Treviso powróci do drugiej ligi i nie pomylili się. Beniaminek nie był w stanie nawiązać rywalizacji nawet z zupełnie przeciętnymi zespołami Serie A i na długo przed końcem rozgrywek musiał pogodzić się ze spadkiem.