No tak to wyglądało
Z tym MT2 w sumie luźno, bo tam 3tyg przed zaczęliśmy i to dawkowanie też spokojne, bo tydzień 500mcg Ed, później 500 E3d. Tylko ja ogólnie mam dobrą karnację do opalania się. Dosłownie po 1.5h pierwszego dnia nogi miałem przypalone tak już w 70% tego co wyszło po 7 dniach. Ja ogólnie mam za sobą 7 pełnych sezonów (70-75dni) spędzonych nad polskim morzem jako ratownik, pierwsze 3 na dole, później kolejne 4 zarządzałem cała plaża, więc trochę siedzenia na górze, ale i tak z przyzwyczajenia na wieży siedziałem. No to tam wiecie, siłą rzeczy mimo różnej pogody kilkadziesiąt dni na słońcu wystane. I oczywiście robiliśmy zawody na największego czarnucha, więc tak od drugiego tygodnia ciągle na przyspieszaczu do opalania
I mam wrażenie, że po tych 500 dniach na plaży w 7 lat ta skóra zaczęła mega szybko łapać słońce. No i też nie jestem w stanie się poparzyć, od razu na brązowo idzie, może 2 dni posmaruje łeb, uszy, nos, a tak to bez niczego.
Co do treningów to ja tam bardzo luźne te jednostki, fakt, może fajnie byłoby cisnąć, ale jednak w głowie to, że przyjechałem na wypoczynek z rodziną, a nie trenować. Za równe 50dni lecimy do Marsa Alam i pewnie będzie podobnie.
I jeszcze co do trenowania kolejny raz się potwierdza, że w Polsce nieraz widzimy jakiegoś agenta wyczyniającego cuda na sali, czy mającego chora teorię odnośnie tego,
co zrobić, żeby urosnąć. Ale jednak jesteśmy 100lat do przodu przed wieloma narodami.
W hotelu większość Rosjan, trochę Niemców, Anglików, miejscowych. Na siłowni widziałem jedna osoba wykonująca ćwiczenia ok, bikiniara/fitneska z Rosji, która tam rano prowadziła komuś treningi online. Poza nia żadnej osoby wykonującej choćby poprawnie jakiekolwiek ćwiczenie, cześć używała sprzętu do takich celów, że ja bym w życiu nie pomyślał, że można tak.
Oczywiście do tego parę rozmów, a co, a jak robić, ale większość z ruskimi. Oni mają dziwna tendencje do twierdzenia, że są tak wielcy, że każdy na świecie obowiązkowo mówi po rosyjsku. Anglik zapyta czy mówisz po angielsku, ruska to nie obchodzi, podejdzie i będzie gadał 30min po swojemu, nie obchodzi go, że nie rozumiesz.
No ale hitem był właśnie jeden Rosjanin, co tu dużo mówić gruby, tak że 180cm/120kg. Podbił, pyta a co, a jak, jakoś tam go zrozumiałem. Prowadzi mnie do takiej szafki, tam salaterka i pojemnik plastikowy. I pokazuje mi, w salaterce zajumany z siłowni jogurt truskawkowy, w środku łyżka. I mi mówi, że on to je między ćwiczeniami, bo proteiny i będzie duży wtedy. A w pojemniku ryba w panierce. I że to po treningu, no bo też proteiny. I później go obserwowałem, poważnie, między seriami łyżka jogurtu do mordy. Skończył trening, otworzył pojemnik, brudnymi łapami złapał te kawałki ryby, zjadł, wytarł ręce w spodenki i poszedł
także jak widzimy kogoś robiącego przysiady na smithie na bosu w pasie i z gumami na kolanach, to pamiętajmy, że to jeszcze nic