Przychodzę z pytaniem - minicut czy redukcja?
Mianowicie całe życie byłem wychudzony - ważyłem jakieś 65-67 kg przy 183 cm wzrostu.
Od początku tego roku jako że siedze i pracuje w domu postanowiłem w końcu zadbać o michę, zrobiłem siłkę w piwnicy (hantle, ławka, nic specjalnego - do podstaw na początek wystarcza).
Przejadałem jakieś 3300kcal, pierwszy miesiąc to było bardziej ćwiczenie, testowanie poprawnej techniki na filmikach z yt itd.
Od połowy lutego lecę na FBW 5x5, póki co cały czas malutki bo malutki ale progress.
Jako że nigdy nie masowałem i bardzo chciałem przytyć to no coż, mocno się zalałem.
Aktualnie chciałbym trochę zredukować poziom tkanki tłuszczowej i dalej masować stąd urodził się pomysł na minicut'a z tego względu, że nie chciałbym znów być wieszakiem, jedynie zgubić trochę brzucha i dalej progressować siłowo.
Aktualnie przeszedłem na 2800 kcal (zero kaloryczne) bo nie wiem co zrobić -160g białka, 80g tłuszcz, reszta węgle.
Biorę jedynie kreatynę, uzupełniam białko szejkami.
Zaznaczam, że nie zależy mi na sylwetce na lato, nie chce być wycięty - zależy mi na dalszym progresie siłowym przy zachowaniu jakoś max 18-20% BF bo tak czuje się dobrze, a aktualnie bliżej mi do 25% jak nie więcej :v
Wiek - 23 lata
Aktualna waga - 82 kg
Wzrost - 183 cm
Kiedyś chodziłem trochę na siłownię, było to może z pół roku, ale były to treningi robione bez głowy w piwnicy u kumpla, także jako stażu treningowego bym tego nie uznał - ćwiczę od początku roku.
Ćwiczę sam, więc rekordów nie próbowałem, aktualne wyniki to:
- wyciskanie 69,5kg x5 po 5 serii
- przysiad 82 kg x5 po 5 serii
- martwy klasyczny 96 kg x5 po 5 serii