[19.11.2020] Status
Najpierw po pracy wpadł spacerek z rodzinką - 1 km ale zawsze, trochę chłodno ze szkrabem w wózku, zwłaszcza po chorobie, więc tylko małe kółko dla dotlenienia dzieciarni
Następnie poszedłem przetestować nowy zegarek....działa
Wpadło 6 km. Nie chciałem przesadzać ale trochę narzuciłem tempo na ostatnich 500 m i wskoczyło nawet poniżej 5 min/km do okolic 4:30 min/km.
Następnie trening właściwy - póki co robię wciąż tylko wariant A z dwóch przyczyn.
1. Do podciągania na drążku muszę zatargać drążek stacjonarny do domu - wolę nie manewrować pomiędzy tarasem i domem bo się skończy przeziębieniem. A drążek zatargam do domu jak przygotuję docelowe miejsce na wszystkie sprzęty.
2. Mam wrażenie, że i tak jest się czym zajmować jeśli chodzi o technikę w tych aktualnych ćwiczeniach - ogarnę jeden zestaw, dodam drugi
Tak czy inaczej wróciłem do ciężarów nieco wyższych i myślę, że będą one w sam raz na pierwsze kilka sesji. Miałem wrażenie, że zmniejszenie ciężarów nie wpłynęło poprzednio na polepszenie techniki, a nie było takiego wycisku jak przy tych aktualnych:
Podłożyłem kilka krążków pod sztangę do martwego ciągu. Z jednej strony na pewno to pomogło, ale muszę skombinować lepsze podparcie, bo musiałem uważać, by sztanga nie zsuwała się z nich przy opuszczaniu w dół. Coś bardziej stabilnego będzie działać lepiej. Ewentualnie muszę znaleźć i zakupić jakieś cieńsze ale większe obciążenie do martwego ciągu.
No i jeszcze menu.
Śniadanie - Kanapki z własnego chleba pszenno-żytniego, z własnym pieczonym boczkiem nadziewanym mięsem mielonym, kapustą pekińską, ogórkiem, papryką i mozzarellą
II Śniadanie -
Serek wiejski z miodem i pomarańczą
Obiad - Ziemniaki z wody, kotleciki mielone z wieprzowiny z cebulą bez dodatku mąki itp, ogórki kiszone.
Kolacja - Twaróg z miodem, płatkami owsianymi, gruszką i pomarańczą, sok z jabłek i żurawiny, papryka z mozzarellą i małe kawowe karmi - już bardziej na dopchanie kalorii i jako mała "nagroda" za dwa dobre treningi.
Weekend zapowiada się ciekawie, bo czeka mnie wyjazd do Warszawy na spotkanie rodzinne z rodzicami, siostrą i bratem przybywającym z nad morza. Będzie na pewno trochę imprezowo, bo to jedyne spotkanie w tym roku w takim gronie - w święta już pewnie się nie zobaczymy w pełnym składzie (brat służy w Marynarce Wojennej więc nie wiadomo gdzie go morze zaniesie
)
Treningowo więc planuję zaliczyć w tym tygodniu - prawdopodobnie w piątek - 21 km w ramach wirtualnego Białystok Półmaratonu, a w sobotę przed wyjazdem pewnie rankiem ostatni trening z żelastwem w tym tygodniu. Niedziela wtedy zapewne odpoczynkowa.