northwestpassageHejo :) Nareszcie jesteś :) trzymam kciuki i czekam na rozpiski co i jak idzie. Z Twoim zapałem i motywacją będzie sztos forma
.
Bez nabiału można żyć, tydzień poboli potem już z górki. Wydaje mi się, że najwiekszy kłopot to kwestia organizacyjna przygotowania sobie z dnia na dzień odpowiedniej ilości mięsa. Twaróg to trochę wygoda czy serek wiejski, otwierasz szamasz i białko się zgadza ;) Ja swego czasu na dwa tyg wrzuciłam nabiał z ciekawości, ale zmian dużych nie odnotowałam i czasem zjem, ale już tak mnie nie ciągnie jak kiedyś.
Wróciłam i już nigdzie się nie wybieram :D
Kwestia organizacyjna to jest jedna sprawa, ale jestem największą świnką na słodkie na świecie i dla mnie to była opcja na przemycanie kakao, erytrolu, słodkich izo i takich tam innych sposobów na przeżycie. Mam nadzieję, że jakoś szybko się przestawię, bo inaczej to będę bardzo cierpieć Kiedyś już wyrzuciłam tak jak Ty - na dwa tygodnie i było o niebo lepiej. Później stwierdziłam, że skoro już jest ze mną ok, to jak zjem 100g twarogu - nic się nie stanie i ze 100g robiło się 150...200 i wróciłam już do jedzenia znowu dużych ilości - no i dolegliwości z jelit wróciły.
Skoro Tobie nie robi różnicy to zazdro! Serek wiejski w każdej możliwej kombinacji to złoto
http://www.sfd.pl/Agnieszka_Łapacz__przygotowania_do_pierwszego_startu-t1169024-s3.html#post-18605759 -> przygotowania do pierwszej sceny