Dziś chyba pierwszy raz od ponad dekady, pojechałem do lasu na jagody Jednak nie udało mi się uzbierać nawet litrowego słoika Jagody strasznie malutkie. Niestety nie natrafiłem także na żadne kurki, a liczyłem, że wpadną do jajecznicy Po powrocie z lasu poszedłem biegać i dziś nic więcej ciekawego się nie działo. Zrobiłem szamę, i teraz czekają mnie 2 dzionki i nocka w pracy. A, i jeszcze przetestowałem dziś sosy z AN. Honey mustard muszę przyznać, że sztos. Nie czuć chemii, nie jest może jakiś mega gęsty, ale akurat mi to pasuje do sałatek, dzięki temu wystarczy na dłużej. Drugi sos to karmel, wpadł z plackami, zapomniałem zrobić zdjęcia z pośpiechu. I tu niestety konsystencja jest masakrycznie słaba. Leje się jak woda z kranu. Smak nienajgorszy dałbym 3.5/5. Bardziej nastawiałem się na słodki sos i niestety się zawiodłem Wrzucam trening, jedzonko i to tyle. Pozdro!
Trening
Cały bieg w pierwszej i drugiej strefie tętna. Czuję się coraz lepiej biegając dzień po treningu nóg. Rolowanie także robi swoje. Zawsze nogi mi nie nadążały za płucami, mam nadzieję, że uda mi się to zmienić trenując splitem.
Szama
śniadanko, jajecznica i wafle ryżowe z dżemem jagodowym domowej roboty
Obiad, mielone z indyka, ziemniaki, buraczki, kiszona i małosolne
Placki owsiane z sosem zero AN, zapomniałem zrobić zdjęcie
Na kolację wpadł kurczak, ryż, warzywa na patelnie, z sosem mustard honey i do tego oreo