No i znów się spasłem. ;)

Ale słuchajcie, jeśli to wszystko jednak nie wypali, to się nie powieszę, trudno stracę 40 złotych i 9 tygodni przygotowań - większe bywają w życiu tragedie. Natomiast oprócz osiągnięcia celu, liczy się też sama droga. Przyjąłem sobie jakiś jak dla mnie ambitny plan, zrobiłem co w mojej mocy żeby go zrealizować, niezależnie od rezultatu. To że nieliczni zostają Mr Olympia, a wielu by chciało, to czy to jest powód żeby mówić im, że trenują bez sensu? Co do kolan i zbiegów, to dziękuję za podpowiedź, będę uważał. :)

Chcesz, to biegaj nawet ultra, ale plan na siłownię do dupy jest. A przynajmniej ta rozpiska z wypychaniem na suwnicy i przyciąganiem czegoś tam do czegoś Nawet nasi forumowi kulturyści, Ojan, Kabo, Giaur Maacek czy Tatuncio robią najpierw wielostawy, a potem ewentualnie izolują co tam im wypada w danym dniu. Tym bardziej, że chcesz schudnąć...zobacz, ile energii zużywasz na wypychanie/prostowanie/uginanie/przyciąganie, i porównaj z przysiadami, martwym ciągiem, wiosłowaniem i ich wszelkimi wariantami. To mówiłam ja, Jarząbek. I jeszcze jedno...nie ma znaczenia, czy siadasz ze 150 czy z samym gryfem. Wpisuj obciążenia, bo za miesiąc nie będziesz pamiętał tych obciążeń z wczoraj, a progres udokumentowany mobilizuje do dalszej pracy. I dokładaj, dokładaj, dokładaj...teraz podejrzewam możesz nawet co trening. I nie trenuj intuicyjnie, bo nie masz wiedzy co, ile, kiedy. Wybierz plan dla początkujących, połącz z bieganiem a rekomp przyjdzie (no chyba że te 21 km Cie zniszczy... )

Na bieganie widzę, że masz plan, zerknij sobie tutaj i porównaj:
https://bieganie.pl/?cat=19&id=432&show=1
Zawsze możesz wskoczyć w odpowiedni tydzień i jechać zgodnie z tym jeśli wyda Ci się ciekawsze od Twojej rozpiski.


Zmieniony przez - Ronin78 w dniu 2017-04-21 18:13:35

Ja zawsze biegac nie lubilem dlugich dystansow, ale wazac okolo 102kg (20-22% fatu) mialem zrobic 5km ale sie zapuscilem w miasto i przebiglem 16km, wiecej nie przebieglem bo dobieglem do domu, ale mysle ze 20 bym przebiegl spokojnie.

Takze plan do wykonania, chcociaz ja przy takiej wadze postawilbym najpierw na zrzucenie % fatu przy pomocy treningu silowego i np spacerow i ewentulanie pomalu dawalbym bieganie.


Zmieniony przez - kris4real w dniu 2017-04-22 11:17:03

Ściemniacz- co tam słychać dzisiaj? My sobie możemy podywagować i pokomentowac - ale działać musisz TY. Jakie wrażenia z treningu?

Trening piątkowy nie odbył się wcale - trochę mi to środowe lekkie bieganie jednak dało w kość po tak długiej przerwie, w każdym razie na tyle rozbolały mnie stopy, że ledwo doczłapałem do pracy. To jest dziwne w sumie, bo ani kolana, ani piszczele, ale łuki stóp i pięty. Przypuszczam, że kwestia butów - biegałem w zwykłych halówkach, które mam na siłownię.

Prostowanie nóg na maszynie - 2x27kg / 10x36kg / 4x45kg / 8x36kg
Dzień dobry - 10x20kg / 10x25kg / 10x30kg
Wiosłowanie sztangą - 10x40kg / 10x50kg / 8x60kg / 6 x 60kg
Wyciskanie hantlami na ławce poziomej - 12 x 12,5 kg / 10 x 15kg / 10 x 15 kg / 7x 17,5 kg
Wyciskopodrzut 10x25kg / 10 x30kg / 6 x 35 kg / 6 x 35kg
Rowerek 10,5 km / 30 minut.

Mam kłopot z dietą wynikający z tego, że w pracy szczyt sezonu i czasu wolnego mało. Prawdopodobnie będę gotował raz na 2-3 dni potrawy typu gołąbki, kurczak, bigos, curry, gulasz i sobie to odgrzewał, mimo że niezdrowo.
Wczoraj odebrałem nowy aparat telefoniczny, więc od nowego tygodnia ewentualne postępy będą dokumentowane. ;)

Domowe odgrzewane na pewno lepsze niż kupowane "świeże". Nie ma co się przejmować. CZęsto porcjuję i mrożę na kilka dni na przód.
Na nogi naprawdę powinieneś uważać. Rowerek spoko, tu nie ma takiego nacisku na stawy.. Jakby jeszcze był gdzieś rowerek w poziomie to byłoby extra.

Ta moja redukcja okazała się falstartem, fiaskiem, chciejstwem i całkowitym niewypałem. Boląca lewa stopa (nadal boli) dała mi pretekst do zaniechania całkowicie aktywności treningowej. A nadgodziny w pracy do zamawiania jedzenia na telefon. Wieczorem po ciężkim dniu piwko i efekt taki, że nie przybliżyłem się, a oddaliłem.
No to z nowym miesiącem, nowe otwarcie. A teraz wygląda to tak:

Ciężko jest uczciwie kibicować komuś kto od początku nie słucha. Zweryfikuj swoje postanowienia na podstawie otrzymanych rad bo narazie to jesteś jak 16 która usłyszała o bikini fitnes i myśli że za 3 miesiace będzie laska nr 1 na osiedlu.

Wg mnie musisz sobie odpowiedzieć na pytanie czy Tobie się w ogóle chce. Bo jak nie, to szkoda i Twojego i naszego czasu.

Jak się po kilku dniach zapowiedzi, że "przebiegnę za 2 miesiące półmaraton", będę trenować po 6-8 razy na tydzień (siłowy i biegi), mam plan na bieganie i na siłownię - najpierw na kolejny tydzień znika, a potem wraca i pisze, że się ani nie trenuje, ani nie trzyma diety, to sorry.. ale wygląda się delikatnie mówiąc, niepoważnie.

Może zastanów się przy okazji, po co tu, na forum, jesteś?
Założyłeś dziennik bo chcesz schudnąć/poprawić siłę i wydolność i ogólnie zabrać się za siebie, a dziennik ma Ci pomóc usystematyzować trening, pilnować diety i złapać trochę motywacji i wskazówek?
Czy żeby się wyżalać na forum, że nie potrafisz zrealizować planu treningowego i trzymać michy?

Tu niemal wszyscy pracują, miewają nadgodziny, albo ciągną własną działalność, spora część ma do tego dzieci na wychowaniu i jakoś potrafią sobie przynajmniej żarcie ugotować i dietę jako tako trzymać. Ogarnięcie sporej części posiłków na cały tydzień może zająć mniej niż 2 godziny, o ile się toleruje monodiety. Wystarczy upiec/usmażyć/ugotować kilka kg mięsa, do tego ryż/makaron/ziemniaki/kaszę, potem podzielić na porcje, część zamrozić i z głowy. W tygodniu zostaje tylko wyciągnąć z zamrażalnika i dorzucić świeże warzywa. Ale trzeba chcieć to zrobić, a nie wymawiać się brakiem czasu.

Zrzucić kilogramy bez treningu, zwłaszcza na początku redukcji i przy sporej nadwadze można, ale bez trzymania michy, to nic z tego nie będzie.

Co do treningu - jest spora szansa, że mając problemy z bólem stopy trening siłowy możesz i tak zrobić - w każdym razie warto to sprawdzić. Próbowałeś? Czy odpuściłeś "bo i tak się nie uda"? Mnie np. problem ze stopą uniemożliwił bieganie, ale przysiady, martwe ciągi czy wiosło mi jej nie obciążały w sposób uniemożliwiający ćwiczenie. Pomyśl, czy zamiast bieżni mechanicznej nie masz na siłowni możliwości ćwiczenia na rowerze stacjonarnym albo wioślarzu - to też poprawia wydolność, a nie rozwala przy okazji stawów i możliwe, że mógłbyś ćwiczyć także teraz.
Ale tu wracamy do punktu wyjścia - czy Tobie się w ogóle chce?
Bo z każdego Twojego posta to wg mnie przebija nastawienie "jak tym razem zawalę, to nic się nie stanie i spróbuję na nowo". Może skończ próbować i zacznij coś robić?