dzięki bziu
czekam na wiztę u reumatologa
proszę też Boga, żeby jakiś problem zdrowotny się nie rozwiną, bo ja już nie mam więcej sił na chorobę
od września moje zdrowie niszczy mi życie, mam dość...
UPDATE
trochę niedoczas mnie dopadł, nie dam rady uzupełnić notatek, aleeee...
MISKA
trochę się nakombinowałam z jedzeniem:
*** kilka dni jadłam 3 posiłki dziennie- tak ok 1,450kcal średnio wychodziło (np 1. jajka, kasza plus oliwa i zielenina, 2. kurczak, makaron plus olej koko i zielenina, 3. wołowina, basmati, olej koko i zielenina) specjalnie bez prochu i bez słodkiego i wyłączając słodki posmak np z owoców żeby zobaczyć to, co modki pisały
jednak ciągle miałam wrażenie, że jem na siłę/ bez apetytu i naprawdę na nic wogóle nie miałam ochoty, nawet na owsianę z gruszką czy kupne słodkie
*** kolejnego dnia stwierdziłam, że nie wmuszam śniadania i zobaczę, o której pojawi się "ochota na jedzenie" i tak ok 18:00 wjechał banan z migdałami... i tak chyba ze dwa dni
*** później zaliczyłam kompuls i trochę na nim popłynełam (nie mogłam znaleść smaku)- wstyd mi to pisać
<psychicznie czułam się fajnie, jednak mój poziom energii i później samopoczucia drastycznie spadł, co mnie w sumie nie dziwi
wygląda na to, że wmuszanie jedzenia jest jednak lepszą opcją, bo bynajmniej miałam więcej siły i ochoty na co-kolwiek mimo, iż głowa obrywała konkretnie i na samą myśl o kolejnym posiłku robił mi się niedobrze
>
*** w końcu wróciłam do 4 posiłków i zjadam, choć nie smakuje mi nic poza ananasem
nie jest źle
*** zmieniłam sobie lekko rozkład i trzymam 120/ 200/ 60 w sumie dlatego, że tłuszcze mnie sycą na amen, poza tym zaczełam w końcu ćwiczyć, także powinno być dobrze
staram się nadal w miarę równo trzymać węgle
SUPLEMENTACJA
narazie wszystko jak mi doradziła bziu biorę codziennie
TRENING
w końcu jest progres i póki co wygrywam ze sobą
w tamtym tygodniu zrobiłam na próbę trening od eveline A i B, dałam radę 2x 10 i naprawdę się cieszę jak dziecko
także jest super!!!
zakwasy mam nie z tej ziemi, dosłownie WSZĘDZIE
dół ciała ogień! poślad, dwójki i czwórki zmasakrowane- w sobotę robiłam
przysiady wykroczne i nadal umieram jak siadam czy chodzę po schodach! ale prawda jest taka, że zayebiście
tęskniłam za tym uczuciem!!!
przez chorobę straciłam całą siłę i elastyczność, mięśnie i stawy dosłownie mam jak z betonu, podczas treningu zadyszka mnie nie opuszczała, mroczki lekko skakały i pulsowało mi w głowie- dlatego robiłam bardzo dużo przerw, właściwie już po rozgrzewce miałam naprawdę dość ale czułam, że powinnam powalczyć
oprócz tego, że permanentnie schodzi mi śluzokatar z drug oddechowych właściwie czuję się fajnie, co daje nadzieję, że może już w końcu będzie dobrze...
między treningami byłam jeszcze na godzinnym, bardzo szybkim spacerze po górach i dolinach, i również czułam się dobrze tzn jak wróciłam to mimo zmęczenia funkcjonowałam bez zarrzutu
Zmieniony przez - Julietta w dniu 2017-03-21 00:57:08