No i po sparingach na zasadach MMA,
jakby to wszystko skomentować eee...żenada.
Więc tak uzbierało się 9 par sparingowych czyli 18 osób, ja ze swoimi chłopakami i chłopaki z innych klubów. Najpierw się wszyscy poważyliśmy - ja wniosłem 100,7
a mój przeciwnik 100,3. Był o półtorej głowy wyższy, taka bardziej tyczka....no ale dobra. Jesteśmy w szatni, tamci z klubu nie opanowali emocji wcale... ja opowiadam kawały, śmieje się a oni cali postresowani, zesrani, grzeją nos i uszy
to było komiczne. Przyjechali tak jakby szli na front wojenny. A to tylko sparing. Na luzie z chłopakami do tego podeszliśmy, bo tak trzeba...
mój sparingpartner od 5 lat ćwiczy MMA - cały czas przekrojowo, nigdy nie robił niczego osobno. Myślę sobie "muszę uważać na dźwignie i duszenia a z resztą sobie poradzę". Dostaliśmy te rękawice piąstkówki, kurde jaka to jest różnica... pół życia w bokserskich, a tu wkładam te małe i od razu myśl "będzie bolało"
Rozgrzewka, pierdoły... i czas na sparingi.
Byliśmy jako 4 para, w poprzednich 2 moje chłopaki dobrze sobie poradziły przez G&P, wchodzę a mój przeciwnik chodzi jak pittbull od jednej strony maty do drugiej, myślę sobie "jaki koras"
kompletnie nie panował nad emocjami... dochodzi do sparingu, chłopaki krzyknęli "czas" i jedziemy....z przyzwyczajenia bokserskiego puściłem mu od razu lewego prostego z luzu, nogi mu się ugięły w moment i takie wkurvienie złapał na twarzy, że od razu chciał wejść mi w nogi, odszedłem pół kroczku i wyrzuciłem prawego haka na brodę
padł a na glebie 3 ciężkie młotki na łeb. Koniec sparingu. Szczerze to liczyłem na wiele więcej od kogoś kto 5 lat trenuje przekrojowo, no ale był cały odkryty, także boksersko słabizna straszna....w zapasach pewnie tez, ale o tym nie zdążyłem się przekonać. A szkoda bo w klinczu czuje się mocny i w półdystansie z ciosami.
Po sparingu powiedział mi, że jeszcze nigdy od nikogo tak mocno w łeb nie dostał a miał za sobą kilkakrotnie ALMMA (Amatorska Liga MMA). Zadowolony jestem, koledzy też powygrywali...jeden tylko się strasznie namęczył, żeby wykręcić się od ballachy, nie udało mu się, to się podniósł razem z gościem i go rozbił o matę
siła zapaśników the best zawsze i wszędzie ! :D