Może opiszę pokrótce to widowisko....
Z rana się zważyłem w domu, waga mi pokazała 90kg i OK, wziąłem jeszcze spalacz i kofę by się pobudzić i z bojowym nastrojem wyruszyłem zdobywać świat
Po dotarciu na miejsce, multum zawodników tłoczy się w przejściu przed korytarzem, ustawili stolik organizacyjny w drzwiach.... i pobierali dowody wpłaty lub dawali wnioski do wypełnienia, było to uciążliwe ale dało się przeżyć.
Idziemy dalej do wagi. Pierwsza niemiła niespodzianka. W regulaminie stoi wyraźnie "jedna waga oficjalna, druga dodatkowa gdyby któryś z zawodników chciał dokonać pomiaru wagi sam dla siebie" to jest zrozumiałe i oczywiste, bo jak komuś wyjdzie nagle 100g nadwagi to trzeba zrzucać albo w sytuacji gdyby przekręcili wagę oficjalną to zawsze ta dodatkowa powinna być dostarczona i najlepiej z innego środowiska aniżeli sami organizatorzy. Tak jest uczciwie.
Mój kolega chciał dokonać pomiaru wagi przed oficjalną...trener podszedł poprosił, dostał odpowiedź "proszę się ważyć na tej - nie ma już czasu na żadne zmiany" ... czyli jakby teraz nagle wyszło 100g nadwagi to chłopak idzie do kategorii cięższej, gdzie różnica wynosiła by 7kg.... też nie jesteśmy w ciemię bici i każdy z nas wagę miał 2kg pod limitem, gdyby właśnie coś....
Oficjalna waga miała się zakończyć jakoś o 9.30. Godzina 9:23 (wymieniałem smsy z kobietą więc dokładnie co do godziny opisuje to co widziałem i przeżyłem do momentu swoich walk) wpada wielki kurva trener-gwiazdor Tyberiusz Kowalczyk, chłop który jeszcze nie tak dawno pompował się, że wygra z Pudzianowskim, nagle jest wielkim trenerem od MMA... ta nonszalancja, ta buta....to było strasznie słabe. Poziom oburzenia wzrósł, gdy sędzia główny podszedł do trenera-gwiazdy "Twoi zawodnicy mają wagę??" "Tak, mają!". Żaden się nie zważył oficjalnie. Protesty były zbywane na zasadzie "ale o co chodzi? Pana zawodnicy wcale nie muszą brać udziału na tych zawodach". Nikomu odwołania się nie złoży, bo organizator jest Panem i władcą....
O 10.30 oficjalnie miało się rozpocząć, wiecie ustawianie tych kamer, całego sprzętu spikerskiego, jakieś tam wodotryski-atrakcje. 10.03 siedzę i piszę z kobietą smsy, zajadam
wafle ryżowe i góralka zapijając oshee i nagle mnie czytają, że wychodzę do 1 walki....a ja w spodniach, kurtce, butach... szybko szczena do japy, przebierka i biegiem. 2 minucie walki gość dostał KO. Fajnie, to teraz sobie trochę odpocznę...minimum 15 minut..... po 7 minutach znów mnie czytają, przegrana decyzją za niesportowe zachowanie, karne punkty dostałem. Myślę "yebać to...". Niby już miałem nie walczyć, to się przebrałem, siedzę spokojnie... minęło kilka walk , rzucają rozpiskę niby jakąś uaktualnioną...znów walczę za 2 walki. Bez prądu, bez chęci ze względu na to co obserwowałem jak krzywdzili innych w walkach (chodzi mi o decyzje). Rzucają mnie na pożarcie typowi co był mega koniem i on walczył dopiero swoją pierwszą walkę, a ta sama kategoria... chciał mnie brutalnie znockoutować, nie dałem się. Przegrałem na punkty, ale wytrwałem do końca. Trener tamtego wkurviony, sędzia główny widać, że też coś nie poszło po ich myśli... Skończyłem na 3 miejscu.
Obserwowałem inne walki, stajnia trenera-gwiazdora wychodzi koleś kategoria 77, a daje sobie rękę obciąć, że ważył 90... kurva nie jestem jakiś z pierwszej łapanki i umiem odróżnić wagę, nawet na oko.... oni oczywiście wiadomo facebook, instragramik, robią sobie foty na wadze, że niby wszyscy są w limicie. A w rzeczywistości było tak, ze waga wyłączona a oni sobie robią fotki....żałosne to jest kurva bardzo. Zawodnik od trenera-gwiazdora dostał 3 mocne kopy na łeb, po trzecim padł, sędzia nie odlicza, nie przerywa walki, potem dostał 3 mocne pozycje zagrożenia - 2 razy dźwignia na staw łokciowy, raz duszenie... walka totalnie zdominowana, totalnie !! zawodnik gwiazdora rzuca się w nogi rzutem na taśmę, przybiera dosiad i nic w tym dosiadzie nie robi. 0 aktywności z jednej jak i drugiej strony... podnoszą walkę do stójki, koniec czasu. Dają wygraną zawodnikowi od gwiazdora za "przyjęcie dominującej pozycji" Śmiech na sali słuchajcie...
I takich sytuacji przykrych i odbierających radość ze sportu było dużo więcej. A ten cały Tyberian to jest gwiazda i nic więcej, dostał wj**ę od Pudziana i teraz za trenowanie się wziął.... żałosne to jest. Rączka rączkę myje.