Całe życie byłem otyły, wreszcie się z tym rozprawiłem, lecz gdy głupią głodówką zrzuciłem nadmiar tłuszczu zacząłem wyglądać po prostu jak szkielet z powodu bardzo małej ilości masy mięśniowej.
Mam dylemat, czy ciągnąć masę do końca marca, potem 3 miesiące redukcji, żeby po raz pierwszy w zyciu odsłonić kostki na brzuchu, czy "zignorować" to lato i ciągnąć masę przykładowo aż do marca, ale roku kolejnego, po drodze zapewne biłoby kilka minicut'ów i dopiero wtedy wyciąć i odsłonić już pewnie o wiele większą ilość mięsa, niż aktualnie mam na Sobie
W obecnej sytuacji brzuch podlany, o kracie nie ma mowy, może delikatny prześwit w dobrym świetle, a w łapie wciąż <35 cm, więc beznadzieja, wzrost 170, waga ~67, w pasie ~77cm.
Która opcja w przypadku początkującego, którym jestem jest według was skuteczniejsza w dłuższym rozrachunku ?