http://potreningu.pl/articles/1100/kreatyna-kiedy-i-dla-kogo
Ja bym przez pierwsze kilka miesięcy treningów odpuściła, aby stawy się wzmocniły. Czym silniejsze mięśnie w stosunku do stawów, tym większe ryzyko kontuzji i kumulujących się z czasem mikrourazów. O mikrourazach warto poczytać, czym są i do czego prowadzą.
Imo lepiej działać wolniej, ale na dłuższą metę - bezpieczniej. Co z tego, że wyciśniesz więcej, kiedy mimochodem możesz narobić sobie kłopotów. Po okresie złego odżywiania z dużym prawdopodobieństwem masz osłabione stawy, a one nie wzmacniają się w kilka tygodni, tylko potrzebują więcej czasu.
Sięganie po środki dla zaawansowanych jest trochę taką próbą bycia świętszym od papieża - najpierw warto opanować do perfekcji podstawy: dietę, trening, zaadaptować się do regularnego wysiłku - i kiedy nie ma już żadnych zastrzeżeń, osiąga się jakieś swoje maksimum - wspierać się dodatkami (tak, jak napisała blue-hope)...
Poczytaj wypowiedzi bardziej zaawansowanych osób - pierwszy rok-dwa to tak naprawdę wstęp do uprawiania sportów siłowych; nauka techniki, "macanie się" z ciężarem, poznawanie swojego organizmu i jego granic.
Jeśli nauczysz się progresować dzięki swoim własnym możliwościom i umiejętnościom - wygrałeś. Jeśli progres nastąpi dzięki jakiemuś wspomaganiu - prędzej czy później będziesz się musiał i tak cofnąć do tych podstaw i je opanować (o ile wcześniej nie nabawisz się kontuzji itp.)...
Nie zdajesz sobie na razie sprawy, ale wiele osób po pierwszym roku-dwóch treningów doświadcza dopiero skutków swojego pośpiechu - wtedy wychodzą słabości ciała - są przetrenowani, mają nadwyrężone (uszkodzone) stawy, podniesiony kortyzol (od zbytniego redukowania i zbyt częstego trenowania, braku równowagi między wysiłkiem a regeneracją).
Nie mówiąc o tym, że nawet bez popełniania błędów, można mieć po prostu jakieś słabe punkty organizmu (stawy czy układ pokarmowy) i pod wpływem zwiększonego obciążenia sportem - z dużym prawdopodobieństwem to brutalnie wypłynie :/ ...
Dlatego nie ma co się spieszyć ze wspomaganiem - najpierw warto doskonale poznać "przeciwnika" - czyli własne ciało.
O matko, ile się nafilozofowałam od rana - ale to dlatego, że nie chciałabym, aby Twoja "kariera" zakończyła się rozczarowaniem i lataniem od jednego fizjo do drugiego... Mogłoby Ci braknąć kasy na kolejne fantazyjne kreacje kulinarne .
Dziękuję za pozdrowienia i nawzajem .