Nie wiem czy dobry dział ale napiszę tu.
Sylwetkę mam całkiem niezłą są znaczne postępy w budowaniu mięśni ale brzuch porażka. Nie mogę go zrzucić. Od 7 miesięcy z nim walczę i nic. Nie piję alko nie jem słodyczy, nie objadam się na noc. Wybijam ponad 3 litry wody dziennie - czystej z kranu.
Jedyny problem to zbyt późne śniadania - nie jestem długo głodny po przebudzeniu.
Co więcej mogę zrobić? Obciachowo to wygląda. Wstydzę się tego bębna. Porażka mięśnie są, klata jest i brzuch też. Żal.pl
Denerwuje się już tym. Porażka z tym brzuchem. Mogę złapać "sadło" w dłonie. Flustruje mnie to.
Nie trenuję brzucha jako takiego - każdy mi mówi że wystarczy jak pracuje on przy innych ćwiczeniach. A nawet jak wcześniej trenowałem - brzuszki czy podciąganie nóg do klatki w zwisie to nic to nie dało.