Trochę tam takich zaległych moich poczynań w kuchni
I wiecie co? Powiem Wam coś:
Jakoś słabiej ostatnio się poczułem. Na całe szczęście trwało to tylko jeden dzień, a w zasadzie półtora
. I znowu na tym przykładzie przekonałem się o MOCY jedzenia RAW czyli krótko mówiąc surowizny - warzywa, owoce, pestki, orzechy... Wiem jak działać i to jest piękne. Jak tylko poczułem się słabiej i zaczęło lekko kręcić mi się w głowie, jakoś cały dzień bym spał, obolałe ciało itd. Nie powiedziałem STOP, leże w łóżku, mleko z miodem i kleik ryżowy. Powiedziałem lekka aktywność fizyczna i wpieprzam VEGE, VEGAN i full zieleniny. No dobra - był też solidny kubek domowego rosołu, który zrobiłem z trawą cytrynową, imbirem, czosnkiem i chili - wypity tuż przed snem. I co? Dzisiaj wstałem już jak nowy. Rano espresso, potem
lekki trening + zielone "PURE ENERGY" (czyli jęczmień, sok z mandarynek, woda kokosowa, sok z cytryny i chia) i ogromna micha warzyw z owocami, orzechami, siemieniem lnianym itd. itd.
JEDZCIE RAW! Nie żryjcie aspiryn, nie pchajcie antybiotyków, mleka z czosnkiem i miodem - to tylko podsyca chorobę.
Zauważyłem też, że w przełomowych momentach roku (tj. początek wiosny/wiosna i wczesna jesień/jesień) mój organizm nie ma aż takiej ochoty na mięso. Jakoś naturalnie życie kieruje mnie w okolice wegetarianizmu i weganizmu. Zawsze tak jest - i chyba będę jeszcze bardziej słuchał siebie.
1) słodko-pikantne bakłażany z komosą ryżową.
2) "PURE ENERGY"
3) komosa ryżowa z pieczoną dynią, pasternakiem, pomarańczami i orzechami włoskimi.
Zmieniony przez - Paszkos244 w dniu 2015-11-12 20:12:19
Zmieniony przez - Paszkos244 w dniu 2015-11-12 20:12:47