Na siłownię chodzę już trzeci rok. Zazwyczaj każdy mój trening wygląda podobnie; jest to typowa ogólnorozwojówka z elementami cardio, gdyż ciągle walczę z nadwagą (86 kg przy 1.82m). Ogólnie z efektów jestem zadowolony; co tydzień-dwa dorzucam dodatkowe kilogramy i widzę postęp. Jednak wiadomo, że nigdy nie jest tak dobrze by nie mogło być lepiej :)
Trening (każde ćwiczenie w 3 seriach 12-10-8):
- 30-40 min na rowerze na 80% tętna
- wyciskanie klatki siedząc na maszynie
- wyciskanie sztangi leżąc
- rozpiętki w siadzie na maszynie
- wspięcia na palce w staniu
- przysiady na suwnicy skośnej
- ściąganie drążka wyciągu górnego w siadzie szerokim uchwytem
- iso lateral d.y. row (nie wiem jaka jest polska wersja, ale chodzi o grzbiet i bicepsy na maszynie siedząc)
- brzuszki na maszynie z obciążeniem
oraz hantelki (również 3 serie ale po 10 każda)
- wyciskanie jednorącz sztangielki stojąc (druga sztangielka dla balansu w drugiej ręce)
- uginanie ramion ze sztangielkami stojąc (chwyt młotkowy)
- uginanie ramion ze sztangielką w siadzie (bez podparcia, obie ręce na raz, bicepsy)
- unoszenie ramion w bok ze sztangielkami
Taki trening zajmuje mi koło 1.5-2h. Po treningu shake proteinowy 400 ml mleka i 40g białka 80%. Do tego oczywiście zbalansowana dieta przez cały czas; bogata w białko i węglowodany.
I pytanie do Was, co myślicie o tym treningu lub też co byście w nim zmienili. Zdaję sobie sprawę, że jest to całkiem długi trening. Na siłownię chodzę 3-4 razy w tygodniu, starając się zachować 1-dniowy odpoczynek pomiędzy treningami. Czy wg Was lepiej by było podzielić trening na sekcje i robić np. 5 treningów w tygodniu z weekendem odpoczynku? Czekam na Wasze opinie i z góry dzięki za pomoc ;)
Pozdrawiam