Sieraków 2015 - pierwsza impreza triathlonowa w życiu, takich emocji i walki jeszcze nie przeżyłem! Jeśli chodzi o samą oprawę i otoczkę tego wydarzenia to uważam że super i organizatorzy jak i kibicie stanęli na wysokości zadania
W Sierakowie poznałem Xzaara - super facet który przez cały czas służył radą i pomocą oraz wiele innych przemiłych osób
Na 24h przed startem olbrzymi stres, w nocy spałem bardzo mało budziłem się co 2h. W sobotę o 4:30 już nie spałem, wziąłem prysznic i zrobiłem śniadanie - 4 kromki tostowe z dżemem i nutella do tego mocna kawa. Ubrałem się i poszedłem nad jezioro sprawdzić czy bojki stoją, niestety bojek jeszcze nie było wróciłem więc do pokoju trasa biegową. Spakowałem torbę i o 8:00 poszedłem to strefy zmian zostawić rzeczy, potem już tylko przebieranie
i baton energetyczny przed startem. 9:20 armata wystrzeliła i poszliśmy, ja z tyłu powoli niepewny. Woda w miarę ciepła, fale ale płynie mi się zaskakująco dobrze wyprzedzam wielu zawodników z wody wychodzę po 19min co jest dla mnie wielkim zaskoczeniem. Szybki bieg pod górkę do T1, zdejmuję piankę zakładam buty kask okulary i jazda. Pierwszą pętle jadę zachowawczo, podziwiam widoki, pije izo i wodę na zmianę mam 2 bidony i nie korzystam z punktów nawadniania.Piękna trasa rowerowa, szybka i pagórkowata. Druga pętla nadal czuję się świetnie to ogień, zaczynam wyprzedzać wielu zawodników. Mniej więcej na 35km zaczynają łapać mnie skurczę w udach wiem że przesadziłem i to bardzo, poniosło mnie trzeba będzie to pokonać na biegu. Koniec roweru 1:30 jest super zsiadam i czuję ogromny ból w udach ledwo biegnę, skurcze w udach - straszne. Zmieniam buty i ruszam w trasę, pierwszy km to istne piekło skurczę w udach ogromne nigdy czegoś takiego nie czułem, chcę zejść z trasy ale doping kibiców niesie mnie do przodu. Najgorsze są zbiegi, czuję każdy krok, na prostej jest lepiej, pierwszą pętlę biegnę całkiem dobrze skurcze ustały na 2km. Ostry podbieg na drugą pętlę i znów skurczę a tu jeszcze 5km przedemną ale walczę, jest autentycznie strasznie, patrze na zegarek i nie wiem czy śnię ale mam szansę złamać 3h. Na 8km muszę lecieć za potrzebą w krzaczki
ledwo po tym postoju ruszam, nogi nie dają rady a zostały same podbiegi, to tu walka toczy się już tylko w mojej głowie, chcę złamać 3h biegnę z całych sił ale wiem że nie dam rady, jeszcze nie dziś. Ostatnie 50m przed metą przyspieszam i z uśmiechem na ustach mijam metę, jestem Triathlonistą ! Na mecie czeka na mnie moja ukochana która zawsze pomagała i wspierała mnie aż do tej wielkiej dla mnie chwili
Jeśli miałbym podsumować to napiszę tylko że to trzeba zrobić i poczuć na własnej skórze. Trasa w Sierakowie to prawdziwy poligon wojskowy - polecam !
ps. z wrażenia nie zablokowałem zegarka na pływaniu i nie mam zrzutu, ostatecznie skończyłem z wynikiem 3:02:24