DZIEWCZYNA
staż na siłowni: 3 miesiące
wiek: 19
moje wymiary: przy pepku 81
w biodrach 85
w udzie 52
waga: 52
wzrost: 153
sen: 7,5h-9h dziennie
praca: 8h na nogach
dieta: 150W/100B/50T,
słodycze w 99% odstawione,
zróżnicowana, bogata w mięso i warzywa
4 posiłki dziennie w równych odstępach czasowych
(niegdyś bardzo nieregularne posiłki, śmieciowe jedzenie, słodycze, głodówki, prawie zero mięsa)
ćwiczenia: 3-4 razy w tygodniu
godzinę po przebudzeniu,
na czczo,
dla zabezpieczenia przed katabolizmem nocnym bcaa 5g
40-50 minut
bieganie, rower, orbitrek
(60%-80% tętna maks. dla pewności sprawdzane pulsometrem)
biorę: wspomniane bcaa przed treningiem
eliminacid na zakwaszenie
4flex na stawy kolanowe
chrom na apetyt
okazjonalnie WPI
zdrowie: przebyte problemy z tarczycą (obecnie wyniki w normie)
przebyta anemia (obecnie wyniki na dolnej granicy normy, ale tendencja w dobrym kierunku)
cel: nie mam określonej daty, chcę życ i wyglądać zdrowiej, być wysportowaną, szczupłą dziewczyną
problem: mimo poprawy ogólnej sprawności, waga stoi w miejscu. Ponadto czuję się ospała i bardzo bolą mnie mięśnie nóg.
Pierwsze kilka tygodni kaloryczność diety wynosiła około 1500 kcal. Waga spadła o ok 0,5kg, potem stanęła, po czym obcięłam z węgli 200kcal. Wtedy waga dalej stała w miejscu, obecnie zaczęłam zwiększać kaloryczność do ok 1600-1700kcal. Mój metabolizm do niedawna praktycznie nie istniał i myślę, że w tym jest problem, w zbudowaniu prawidłowej przemiany materii, która umożliwi organizmowi efektywne wykorzystanie składników odżywczych.
Bardzo proszę o radę. Co robię źle? Może zbyt szybko przestawiłam swoje nawyki żywieniowe i
organizm zwariował? Może zakwaszenie i zatrzymanie wody w organizmie? Może źle dobrane ćwiczenia?
Z góry serdecznie dziękuję