Postanowiłam w końcu napisać mimo że wahałam się i trochę obawiałam .
Czytam forum już dłuższy czas i postanowiłam zrobić coś konkretnego ze sobą,a nie motać się w kółko.Dopiero niedawno uświadomiłam sobie, ze popełniłam mnóstwo błędów i chciałabym to jakoś teraz ogarnąć, żeby było dobrze. Mimo moich kursów i ciągłej pracy oraz zgłębianiu wiedzy którą ciągle zdobywam umiąc pomagać innym nie potrafiłam pomóc sobie,ale może od początku streszczę co i jak.
W 2011 roku zaczęłam dietę Dukana na której schudłam ok 40kg.
W 2012 , 2013 roku zainteresowałam się ćwiczeniami i jak to zwykle bywa w obieg poszły hopsanki Mel B itd. Do tego dieta niskowęglowodanowa i niskotłuszczowa na poziomie 1400kcal przy wadze 50kg.
Po pewnym czasie zaczęłam interesować się mocniejszym treningiem z hantlami rozpoczynając treningi siłowe i tak od 2014 roku przeszłam przez kilka siłowych treningów z działu (m.in obwodówka, FBW1,FBW2,FBW4,trening z piłką swiss) dołączając do tego marszobiegi gdzie udało mi się przebiec ciągiem 6km bez przystanku. Potem biegi zamieniłam na interwały/wytrzymki itd.
W lecie 2014 roku organizm dawał mi znaki żeby dać sobie trochę oddechu,ale ja głupia i zamotana nadal cisnęłam tylko po to by chudnąć (moja wiedza wtedy była na poziomie bardzo niskim: oby chudnąć,nie wiedziałam że każdy okres odchudzania należy przeplatać z okresem budowania/rekompozycji) Moje myślenie wtedy odbiegało zupełnie od tego co myślę teraz i jeśli wtedy zdecydowałabym napisać tutaj i coś budować to nie byłoby problemu którego się dorobiłam...
Od anoreksji wpadłam w napady kompulsywnego jedzenia gdzie przeplatałam to próbami podjęcia ponownych diet bo przestraszyłam się że przytyłam 2 czy 3 kg (

Miałam tez napady na słodycze, a po czasie z głodu chciałam po prostu się najeść i już nie tylko słodyczami,a tym co było pod ręką. Brak efektów i motywacji spowodował, ze przestałam pilnować dokładnie tego co jem,przestałam liczyć i jeść na wyczucie. Starałam się wybierać zdrowo ale gdy była okazja nie odmawiałam kawałka ciasta itp. Ale ja ciągle byłam głodna. Ciągle tyłam i nie wiedziałam co zrobić.
Jak wiadomo im bardziej się głodziłam tym bardziej moje marzenia o figurze fitnesski zmieniały się w rzeczywiste skinny fat. Może z górnej części ciała coś tam chudło,ale nogi,biodra obrastały w pierzynkę.A fałda kortyzolowa która mi się zrobiła to coś strasznego.
Przez ten czas diet i obżerania przytyłam ponad 15kg i mimo że ciągle ćwiczyłam to jakość ciała jest w stanie opłakanym. Gdyby to były mięśnie to byłoby dobrze,ale ta ''masa'' jest jakości zerowej...
Do tego w pewnym momencie bałam się też że moja trzustka nie nadążyła i że nabawiłam się insulinooporności,ale badania niby nic niepokojącego nie wykazały (delikatne spadki insuliny dlatego lekarz zalecił abym jadła co 2-3h).
I już nie o samą sylwetkę chodziło a o zdrowie. Czasem do tej pory odczuwam chwilowe bóle w okolicy trzustki ale ani z badań krwi ani z USG nic nie wyszło. Do tego hormony i spowolniona praca serca na EKG otworzyły mi oczy jeszcze bardziej.
Szczególnie w pamięci utkwił mi pewien artykuł: ''U osób mających wrodzone predyspozycje, nadmiar słodkości wywołuje cukrzycę typu II (insulinoniezależną). Częste jedzenie słodyczy /kompulsywność/bulimia rozregulowuje gospodarkę hormonalną, w tym pracę trzustki. Produkuje ona coraz mniej insuliny, a gdy ilość tego hormonu jest niewystarczająca, poziom krążącego we krwi cukru podnosi się. Uderza to w cały organizm, ale najszybciej niszczone są oczy i nerki, zwiększa się też ryzyko udaru mózgu i zawału serca. A więc gdy obniżamy masę ciała, cały łańcuch zaburzeń prowadzących do insulinooporności ulega odwróceniu, co pozwala zmniejszyć znacząco ryzyko cukrzycy i wszystkich innych zaburzeń wchodzących w skład zespołu metabolicznego. ''
Podjęłam terapię u pscyhoterpeuty bo zaczęłam zdawać sobie sprawę że to nie tylko o jedzenie tu chodzi,że to nie ciało jest chore, ale dusza i umysł i tak dopiero po ok. pół roku zaczęłam żyć,inaczej patrzeć na niektóre sprawy i uświadamiając sobie wiele spraw jakich do tej pory nie wiedziałam. Zdjęłam maski,wzięłam oddech i chcę teraz osiągnąć to czego JA chce,nie to czego chcą inni. Nie skupiam się już na tym by opiekować się i naprawiać całe zło świata,nie skupiam się na tym by wychowywać własnych rodziców,nie skupiam się na tym żeby dopasować się do ludzi,bo jeśli mnie kochają zaakceptują mnie i moje wybory,zaakceptują to że wybrałam bycie fit a nie bycie anorektyczką,nie skupiam się już na tym by być opiekunką,pocieszycielką i zbawczynią całego świata. Teraz skupiam się na sobie. To nie jest tak że olewam wszystkich dookoła,nie. Po prostu zamiast tracić energie i czas na coś czego zmienić nie mogę skupiam się na tym co naprawdę ważne czyli na sobie.
Bliscy wiedzą że mogą na mnie liczyć i dam im tyle wsparcia ile mogę ale już nie kosztem własnego zdrowia. Uczę się zdrowego egoizmy i czystej asertywności.
I tak dopiero po pół roku terapii (gdzie w pewnym momencie chciałam to rzucić z braku jakiejkolwiek poprawy),kombinowania,żalu,błądzenia nagle dostałam obuchem w łeb.Mimo że jestem zdana tylko na siebie,od rodziny i przyjaciół nie miałam wsparcia i całą drogę kroczyłam sama to nie poddałam się. Teraz wiem że było warto. Wiem że jedyną osobą jaka mogła mi pomóc to ja sama. Moje myślenie zmieniło się diametralnie i chociaż nie wierzyłam już że będzie dobrze po ponad pół roku moja głowa i dusza zaczęły współpracować. Nie mówię że zawsze jest kolorowo,bo zdarzają mi się gorsze chwile,ale nie karam się za to. Każdemu czasem zdarza się chwila słabości i mnie także,ale teraz inaczej sobie z tym radzę.
I tak sobie szłam,szłam,szłam aż doszłam do wniosku że warto zaryzykować i napisać,prosząc o pomoc i porady by doprowadzić wraz z głową ciało do stanu w jakim być powinno i w jakim czułabym się dobrze (i choć długi czas zajęło mi pogodzenie się ze stanem obecnym tak wiem że w moich rękach jest to co będzie,że mogę akceptować siebie taką jaka jestem,ale mogę też poprawić to co będę w stanie). Jestem osobą która nie lubi prosić o pomoc i chce zrobić wszystko sama,ale teraz wiem że czasem o tą pomoc warto poprosić. Są momenty kiedy człowiek musi pobyć sam ale taka całkowita izolacja też dobra nie jest. Nie boję się już przyznać do błędu,nie boję się ryzykować, tak wiem że wyjście z nałogu jedzenia jest trudne,ale widząc jakich zmian dokonałam w głowie,widząc że raz udało mi się osiągnąć niższą wagę (wiem że nie zbyt dobrym sposobem,ale jednak miałam siłę woli i upór) dzięki temu znów uwierzyłam że mogę osiągnąć wszystko czego pragnę i nie boję się wszystkiego tak jak wcześniej.
Teraz jak w mojej głowie pojawia się strach mówię sobie f*** off i idę do przodu. Nie myślę czy będzie dobrze czy źle (choć są momenty w których za bardzo wszystko analizuje i rozbijam na części pierwsze to coraz częściej staram się po prostu działać ). Wiem że jeśli się uda to ok,jeśli nie to znaczy że idę w dobrym kierunku bo porażki jakie towarzyszą w życiu są nieodzowną jego częścią. Wiem że nie będzie łatwo,ale wiem że będzie warto.Teraz nie boje się upaść bo nauczyłam się wstawać:) A nawet jeśli nie wstanę od razu to chwilę sobie poleżę i pomyśle :D
Wiem że drogą na skróty nie dojdę nigdzie i jestem przygotowana by walczyć rozsądniej o to czego pragnę.
Nie chcę już kombinować,motać się i błądzić i nawet jeśli moderatorki nie będą mogły mi pomóc przez niedoczas to może jednak od czasu do czasu ktoś zajrzy i wesprze dobrym słowem oraz radą. Przez wcześniejsze etapy mojej drogi odchudzania nie udzielałam się nigdzie,ale czytając to forum poczułam się ''jak w domu'' dlatego zdecydowałam się napisać i myślę że słowa otuchy mogą okazać się niezwykle pomocne.
Cele:
Mam marzenie które obecnie muszę chyba odłożyć by doprowadzić ciało chociaż do minimalnie dobrego wyglądu,a jeśli Bozia da to może coś poważniejszego chciałabym zadziałać.
Chciałabym obecnie spalić to co przybyło w ostatnim czasie a następnie kształtować i budować co trzeba.
Chciałabym jeść tak jak być powinno. Umieć rozsądnie przeprowadzać cykle redukcji i masy,by nie być ciągle na ''diecie'' odchudzającej a budować ciało zdrowe,silne,czyli ładną sylwetkę z mięśniami ale będącą wciąż kobiecą.
Chociaż moje napady kompulsywnego jedzenia uważam że są opanowane to nie ukrywam że się zdarzają,ale sukcesem dla mnie jest że teraz umiem się opanować i jak wcześniej zdarzały się kilka razy w tygodniu tak teraz są np. 2 razy w miesiącu.
Mam zboczenie na punkcie ładnych,wyrzeźbionych pleców i to chciałabym dopracować. Przy czym dolna część wymaga szczególnej pracy bo bardzo łatwo obrastam tam w tłuszcz.
Moje motto: Zrobię z tej masy rzeźbę. Bo mogę

Bo w życiu twardym trzeba być nie miętkim:D
Ankieta:
Wiek : 23
Waga : 70 kg
Wzrost : 162 cm
Obwód w biuście : 92 cm
Obwód pod biustem : 81 cm
Obwód talii w najwęższym miejscu : 78 cm
Obwód na wysokości pępka : 90 cm
Obwód bioder : 102 cm
Obwód uda w najszerszym miejscu: 61 cm
Obwód łydki : 38 cm
W którym miejscu najszybciej tyjesz : uda, biodra, brzuch
W którym miejscu najszybciej chudniesz : górna cześć ciała talia, biust,ramiona
Uprawiany sport lub inne formy aktywności: 3-4x w tygodniu trening siłowy do tej pory FBW,ale chciałabym wprowadzić trening dzielony ponieważ lepiej pracuje mi się nad techniką,
pozostałe 3 dni aeroby/interwaly/wytrzymki,
Callanetics który chciałabym wprowadzić minimum 2 razy w tygodniu, poza tym praca siedząca,
Co lubisz jeść na śniadanie: płatki owsiane (dopóki nie zauważyłam że po nich jestem bardziej głodna),teraz to zazwyczaj chleb razowy z jajkami i warzywami,kanapki z serem i szynką,
Co lubisz jeść na obiad : najczęściej jem jakieś źródło węgli (ryz, kasza,strączki) do tego mięso i warzywa z oliwą/serem/migdałami
Co jako przekąskę : orzechy, soki warzywno owocowe, owoce (raz dziennie bo po nich odczuwam szybko głód) ,twaróg/wiejski, lub jak mam gdzieś wyjść to dzielę obiad na 1/2 i zabieram ze sobą
Co jako deser : staram się nie jadać słodyczy,a jako deser jeść to co wypisałam w przekąskach,czasem twarog ze slodzikiem lub kakao,
Ograniczenia żywieniowe : brak, jedynie ograniczam warzywa strączkowe i wzdymające przy niby to stwierdzonym zespole jelita drażliwego ,
Stan zdrowia, czy regularnie miesiączkujesz, czy bierzesz tabletki hormonalne : nie miesiączkuje regularnie po diecie Dukana,ale ostatnio jedząc ''czysto'' i stosując suplementy oraz mazidło z progesteronem pojawiło się plamienie,teraz czekam czy w lutym znów się pojawi. Gin chciał przypisać tabletki ale na chwilę obecną się nie zgodziłam.
Wyniki badań tarczycy,insulinooporności ok.
Czasem ból lewego kolana przez wcześniejsze nadwyrężenie podczas biegów,ale obecnie jest ok.
Ostatnio przemęczenie,przetrenowanie i ogólne osłabienie podczas którego miałam objawy jak podczas grypy,
Preferowane formy aktywności fizycznej: wszystkie
Czy rodziłaś: nie
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty : obecnie: odżywka białkowa,witaminy Olimp,witamina D,omega 3, witamina C lewoskrętna,doppelherz na sen,magnez,cynk,probiotyki,
Stosowane wcześniej diety : Dukana,low carb,
Z racji że wcześniej wstawiałam na forum swoje zdjęcia i miałam przez to przykrą sytuacje teraz wolałabym nie upubliczniać ich tutaj. Jeśli będzie potrzeba wyślę moderatorkom na priv.
Na chwilę obecną mój plan to:
1miesiąc:
czysta miska z bilansem zerowym ok.1800kcal B135g T65g W175g
dalsza obserwacja jakie produkty mi służą a jakie nie,po jakich odczuwam sytość i brak problemów z układu trawiennego a jakie nie są dla mnie,
Trening dzielony 3*10,
nauka i dopracowanie dobrej techniki (zauważyłam że przy treningu dzielonym lepiej mi się na tym skupić)
Cardio/wytrzymki 2 razy w tygodniu.
2miesiąc:
rotacja kaloriami i węglowodanami
3dni 1500kcal (przy DNT oraz mniejszych grupach mięśniowych),
4 dni 1800kcal (przy treningu większych partii mięśniowych),
trening dzielony jak wyżej ,
cardio/wytrzymki/interwały 3-4 razy w tygodniu,
3miesiąc
6dni 1500kcal (z niższą ilością węgli)
1 dzień 1800kcal (z wyższą ilością węgli)
Trening dzielony w susperseriach lub FBW 3*15 lecz do tego czasu wszystko jest do dopracowania.
cardio/wytrzymki/interwały 4-5 razy w tygodniu.
Oczywiście po to dołączyłam do grona Ladies aby w razie potrzeby modyfikować plan i każda rada oraz wskazówka jest mile widziana. Powyższy rozkład obmyśliłam spodziewając się że nikt tu nie zajrzy ale mam nadzieję że jednak wraz z biegiem czasu wszystko będzie dobierane i modyfikowana na bieżąco.
Wypiska z treningu i miska wieczorem:)
Dziękuję za uwagę:)
Zmieniony przez - setterka w dniu 2015-02-02 17:51:06
Bo w życiu twardym trzeba być nie miętkim
DT aktualny: http://www.sfd.pl/Setterka_DT_2-t1068046.html
DT 1: http://www.sfd.pl/Setterka_go_on-t1062061.html