Co do jedzenia, to chyba będę musiała odpuścić to liczenie, bo bardziej mnie to stresuje i zaprząta mi głowę, niż jest to wskazane.
Może źle zrozumiałam założenia dot. odżywiania, że trzeba się ściśle trzymać zaleconych rozkładów, jeśli chce się prowadzić dziennik.
Fakt, że przez ostatnie 3 miesiące upychałam w siebie jedzenie i dobrze mi z tą większą miską (wiem, wiem zabrzmi to kuriozalnie, ale mi się wydaje, że jem więcej niż te 1600-1700kcal, bardziej podchodzi pod 2000kcal - nie ważę aż tak dokładnie produktów, przynajmniej od ostatniego miesiąca).
Dzięki za pozytywne nakreślenie sytuacji :) bo jak pewnie zauważyłaś, dla mnie szklanka zawszę będzie do połowy pusta ;)
trening z dziś
1. wykroki i moje opatrzne zrozumienie zadanych powtórzeń .... cholerkka, ma być po 10 na nogę!
2. przy większym ciężarze oszukuję, więc bez progresu
3. ósemki ok
4. ok, ale ciągnę z lędźwi, więc brzuszysko jeszcze za słabe
5. tego nie czuję, więc odbębnione
6. tak sobie, nie wiem jak daleko przenosić tą piłkę, więc robię tak, aby czuć mięśnie
7. nadal nie rzucam piłką, bo nie mam ściany ;)
Zmieniony przez - azalianna w dniu 2014-09-26 22:19:23