SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Nowinki ze Świata!!

temat działu:

Inne dyscypliny

słowa kluczowe: ,

Ilość wyświetleń tematu: 126588

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Tyson Gay odniósł pierwsze zwycięstwo od powrotu na bieżnię

Wracający do sportu po dyskwalifikacji za doping Tyson Gay wygrał bieg na 100 metrów podczas mityngu w podparyskim Montreuil. Amerykański sprinter był zawieszony na rok. W ubiegłym tygodniu w Lozannie wystartował po raz pierwszy i był drugi. Gay powiedział, że w trakcie kary miał słabsze chwile, ale dyskwalifikacja zleciała mu szybko. Dodał, że teraz bardzo uważa stosując dopuszczone wspomaganie.

zródło: http://eurosport.onet.pl/lekkoatletyka/tyson-gay-odniosl-pierwsze-zwyciestwo-od-powrotu-na-bieznie/e81wl 

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Mistrz Europy z 2012 roku w biegu na 400 m ppł Rhys Williams został złapany na dopingu i nie wystartuje w Igrzyskach Wspólnoty Brytyjskiej. Nie poinformowano, jaka substancja została znaleziona w organizmie 30-letniego Walij

Próbka została pobrana 11 lipca w trakcie mityngu Diamentowej Ligi w Glasgow. To już drugi walijski sportowiec w tym miesiącu złapany na stosowaniu niedozwolonych środków. Pierwszym był 800-metrowiec Gareth Warburton.

- Jestem w szoku. Świadomie nigdy nie przyjąłem substancji, które znajdowałyby się na zakazanej liście. Często sam mówiłem o czystym sporcie. Rozumiem, że odpowiedzialność za to, co się stało, spoczywa na mnie i obiecuję pełną współpracę z brytyjską agencją antydopingową - powiedział Williams, który ma w dorobku indywidualnym jeszcze srebro (2010) i brąz (2006) z mistrzostw Europy.

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Mija 30 lat od zbojkotowanych m.in. przez Polskę igrzysk w Los Angeles

Trzy­dzie­ści lat temu, 28 lipca 1984 roku, w Los An­ge­les od­by­ło się otwar­cie let­nich igrzysk olim­pij­skich, które w hi­sto­rii ruchu spor­to­we­go za­pi­sa­ły się jako ko­lej­na im­pre­za zboj­ko­to­wa­na przez część kra­jów. Na star­cie za­wo­dów za­bra­kło także Po­la­ków.


Decyzja o bojkocie igrzysk zapadła, pod naciskiem ZSRR, na pół roku przed imprezą. Oficjalnym powodem były obawy o bezpieczeństwo sportowców oraz zagrażające ponoć zdrowiu zanieczyszczenie powietrza w kalifornijskiej aglomeracji. Z wyjazdu do Los Angeles "spontanicznie" zrezygnowały narodowe komitety olimpijskie większości krajów bloku wschodniego. Wyłamały się jedynie Chiny, Jugosławia, Rumunia oraz Demokratyczna Republika Konga.

Nie ulega jednak wątpliwości, że prawdziwym motywem decyzji o bojkocie była chęć odwetu za stanowisko wielu krajów zachodnich, w tym Stanów Zjednoczonych, które nie stanęły na starcie igrzysk w Moskwie cztery lata wcześniej. Było to wyrazem sprzeciwu wobec polityki ZSRR, który w 1979 roku dokonał inwazji na Afganistan. W Moskwie zabrakło oficjalnych delegacji 65 krajów, choć sportowcy niektórych z nich wystąpili pod flagą olimpijską.

Moskwa i Los Angeles nie były pierwszymi ofiarami bojkotu największej imprezy sportowej świata. Do Montrealu (1976) nie przyjechały bowiem delegacje 28 krajów afrykańskich, na znak protestu przeciw polityce Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, który nie ukarał Nowej Zelandii za udział rugbistów w turnieju w rasistowskiej RPA.

Zawodnicy z krajów socjalistycznych wzięli, w ramach rekompensaty, udział w zawodach o nazwie "Przyjaźń-84". W niektórych konkurencjach ich poziom był nawet wyższy niż w Los Angeles, ale medale, których reprezentanci Polski zdobyli blisko 60, nie były w stanie zrekompensować utraconej szansy walki o "prawdziwe" olimpijskie krążki.

W 2006 roku pojawiła się propozycja przyznania polskim medalistom zawodów "Przyjaźń-84" takich samych uprawnień jak medalistom olimpijskim, a 19 lutego 2007 roku prezydent Lech Kaczyński podpisał ustawę zrównującą ich prawa, w tym do tzw. emerytury olimpijskiej, z medalistami igrzysk.

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Ewelina Sętowska-Dryk, Aurelia Trywiańska-Kollasch i Daria Korczyńska to lekkoatletki, które w trakcie mistrzostw Polski w Szczecinie oficjalnie pożegnały się z bieżnią. Od PZLA i sponsorów otrzymały upominki, a od kibiców gromkie brawa.
Trwająca kwadrans ceremonia na Stadionie Miejskim im. Wiesława Maniaka wzruszyła nie tylko kończących kariery, ale także ich trenerów oraz widzów.

Rekordzista Polski w rzucie oszczepem Dariusz Trafas, tym razem jako sponsor, zaprosił wspomnianą trójkę wraz z osobami towarzyszącymi i dziećmi na wypoczynek do Kołobrzegu.
Korczyńska, teraz matka dwóch córek, była specjalistką biegania w sztafetach. Z koleżankami sprinterkami zdobyła dwa brązowe medale mistrzostw Europy – w 2010 i 2012 roku. Również indywidualnie osiągała sukcesy. Najlepszy był dla niej sezon 2007, kiedy sięgnęła po brąz w halowych mistrzostwach Starego Kontynentu na 60 m. Ma w dorobku siedem tytułów mistrzyni Polski w biegu na 100 metrów.
To dla niej szczególny dzień, nie tylko ze względu na oficjalne zakończenie kariery. Po raz pierwszy na bieżni lekkoatletycznej otrzymała… tort. Właśnie w środę obchodziła 33. urodziny.
Ze łzami w oczach podziękowania skierowane do trenera, kibiców i dziennikarzy wypowiedziała Trywiańska, która jest sześciokrotną mistrzynią Polski w biegu na dystansie 100 m przez płotki. Dwukrotnie startowała także w igrzyskach olimpijskich – w Atenach (2004) i Pekinie (2008).
Z bieżnią pożegnała się także definitywnie Sętowska-Dryk, specjalistka biegu na 800 m. Często wspomagała także sztafety 4x400 m. Wraz z koleżankami z reprezentacji w Goeteborgu wywalczyła brąz mistrzostw Europy.

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Usain Bolt rozpali Stadion Narodowy

Już w so­bo­tę 23 sierp­nia na Sta­dio­nie Na­ro­do­wym w War­sza­wie wy­stą­pią naj­więk­sze gwiaz­dy świa­to­wej lek­ko­atle­ty­ki. Oprócz Pio­tra Ma­ła­chow­skie­go, To­ma­sza Ma­jew­skie­go i Anity Wło­dar­czy­ka na Me­mo­ria­le Ka­mi­li Sko­li­mow­skiej po raz pierw­szy w Pol­sce po­ja­wi się naj­szyb­szy czło­wiek świa­ta - Ja­maj­czyk Usain Bolt.

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Lekkoatletyczne ME niepełnosprawnych: Polacy zdobyli 32 medale
Z lek­ko­atle­tycz­nych mi­strzostw Eu­ro­py osób nie­peł­no­spraw­nych w Swan­sea w Walii pol­ska re­pre­zen­ta­cja przy­wie­zie 32 me­da­le: sześć zło­tych, 15 srebr­nych i 11 brą­zo­wych.

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Trzydzieści lat temu prysły wspaniałe marzenia wielu polskich sportowców. Dla części z nich igrzyska olimpijskie w Los Angeles w 1984 roku były jedyną szansą występu na imprezie tej rangi. A przecież start na igrzyskach to marzenie wszystkich sportowców. Niestety względy polityczne zaważyły na tym, że Polska - po raz pierwszy od swojego debiutu olimpijskiego - nie wysłała swojej reprezentacji na igrzyska


Zdzisław Hoffmann rok wcześniej został mistrzem świata w trójskoku w Helsinkach. Sezon olimpijski również rozpoczął znakomicie. Wszystko wskazywało na to, że będzie murowanym faworytem do olimpijskiego złota.

Już wiosną 1984 roku radzieccy sportowcy zaczęli mówić o tym, że możliwy jest bojkot igrzysk olimpijskich przez kraje bloku socjalistycznego. Nikt jednak w to nie wierzył. Do Hoffmanna niepokojące wieści zaczęły dochodzić, kiedy ten przebywał na zgrupowaniu w Hiszpanii.

- Kiedy ze startu na igrzyskach w Los Angeles zaczęły się wykruszać poszczególne państwa, byłem na obozie w Hiszpanii. Miejscowi zrobili nam taka tablicę ze wszystkimi państwami socjalistycznymi i wymazywali te, które nie jechały. Polska była jednym z ostatnich krajów. Dostaliśmy wiele gratulacji z tego powodu, że tak długo wytrzymaliśmy - mówił Hoffmann w rozmowie z Eurosport.Onet.pl.

Dokładnie 17 maja 1984 roku reprezentanci wszystkich dyscyplin olimpijskich spotkali się w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego w Warszawie. Miała się tam odbywać dyskusja wszystkich środowisk dotycząca tego, czy jechać na igrzyska olimpijskie, czy nie. Tymczasem wysłuchano przemówienia prezesa Mariana Renke. Decyzja została podjęta już dawno, a teraz tylko ją ogłoszono. Postanowiono nie zgłaszać Polski do udziału w igrzyskach olimpijskich w Los Angeles.

- Nie ukrywam, że bardzo przeżywałem to, że nie pojadę na igrzyska. Byłem przecież aktualnym mistrzem świata. Miałem też bardzo dobry wynik uzyskany we Francji - 17,36 m. I to na początku sezonu. Dla mnie plan był jasny. Miałem jechać do Los Angeles po zwycięstwo. Jeżeli ktoś mi mówi, że nie mogę jechać, bo mieszkam w tym kraju, to jeszcze potęgowało tragedię - wspominał Hoffmann.

Mistrzem olimpijskim w trójskoku został wówczas Amerykanin Al Joyner z wynikiem 17,26 m.

- Kiedy usłyszałem wyniki z Los Angeles, to jeszcze spotęgowało to moją niechęć do treningów. Trzeci wynik to było 16,85 m. Pierwszy 17,26 m. To było wszystko w moim zasięgu - mówił.

Hoffmann przestał trenować. Był załamany. Narobił sobie też trochę problemów, bo otwarcie mówił, co o tym wszystkim sądzi.

- To się potem odbiło na całej mojej karierze. Byłem załamany tym, że nie mogłem powalczyć o olimpijski medal. Zresztą do dzisiaj to się odbija. Niektórzy mówią, że zdobyłem mistrzostwo świata, a potem to mnie nie było widać. I mają rację, bo najważniejsze zawody mieliśmy co cztery lata. Kolejne igrzyska miałem w 1988 roku. Tam jednak nie pojechałem w najwyższej formie - ocenił wciąż aktualny rekordzista Polski w trójskoku (17,56 m - przyp. TK).

Hoffmann startował też na igrzyskach w Moskwie cztery lata wcześniej, podobnie zresztą jak Bogusław Mamiński. Ich czas miał jednak nadejść dopiero w Los Angeles. Zresztą potwierdzały to medale mistrzostw świata w Helsinkach, gdzie po raz pierwszy od bardzo dawna - zdaje się od igrzysk olimpijskich w Monachium 1972 - startowali wszyscy najlepsi lekkoatleci świata. O złocie Hoffmanna już wspominaliśmy. Mamiński w Helsinkach wywalczył srebrny medal w biegu na 3000 metrów z przeszkodami i też stał się jedną z naszych szans medalowych na Los Angeles.

- Do Los Angeles miałem jechać z nadziejami. Tym bardziej że na ostatnim mityngu w Europie osiągnąłem najlepszy wynik na świecie. Mogłem zatem marzyć o medalu - przyznał Mamiński.

- Do tej pory jest zadra w sercu. Tym bardziej że na jednym z pierwszych mityngów po igrzyskach - pomijając już te zawody Przyjaźń 84 - pobiegłem w Brukseli bardzo dobrze. To było potwierdzenie, że byłem gotowy do walki o medal - dodał.

Igrzyska olimpijskie w Los Angeles miały być trzecimi w karierze dla Mariana Woronina. Akurat na rok 1984 przypadł szczyt jego formy. W czerwcu ustanowił bowiem rekord Polski - niepobity do dzisiaj - i rekord Europy w biegu na 100 metrów (10,00 - przyp. TK). Medal w Stanach Zjednoczonych miał być ukoronowaniem jego kariery.

- Te igrzyska miały być takim zwieńczeniem mojej kariery. Miałem na nie pojechać dwa miesiące po poprawieniu rekordu Polski i rekordu Europy - powiedział.

Mistrzem olimpijskim w Los Angeles został Amerykanin Carl Lewis - 9,99. Wyprzedził on swojego rodaka Sama Graddy'ego - 10,19 i Kanadyjczyka Bena Johnsona - 10,22.

- Cała trójka była w Los Angeles w moim zasięgu. Być może wtedy najlepszy był Carl Lewis. Rok później udało mi się jednak wygrać i z Carlem Lewisem, i z Benem Johnsonem. Przy dobrym samopoczuciu, bo forma była, mogłem zatem powalczyć o medal w Los Angeles - wspominał.

O medal w USA śmiało mógł też powalczyć Robert Skolimowski. Nasz sztangista startował w wadze superciężkiej, w której dominowali zawodnicy z krajów, które bojkotowały imprezę w Los Angeles.

- To było wielkie zaskoczenie, że nie pojedziemy na te igrzyska. Była też wielka złość. Przecież każdy z nas przygotowywał się do tego startu przez cztery lata. A tymczasem o tym, że nasza praca poszła na marne, dowiedzieliśmy się na krótko przed igrzyskami. Nawet mieliśmy już cały strój na wyjazd i każdy z nas myślał, że pojedziemy. O tym, że nie wystąpimy w igrzyskach, dowiedzieliśmy się na obozie w Grecji. Byłem wówczas w życiowej formie - przypominał.

Byli też tacy zawodnicy, którzy przez bojkot igrzysk przez Polskę, nigdy nie zostali olimpijczykami. Wśród nich są m.in. znakomity kolarz Lech Piasecki, czy pięściarz Zbigniew Raubo.

- Ten rok 1984 to luka w moim życiorysie sportowym. Oczywiście otrzymaliśmy pełne wyposażenie. Pamiętam ekwipunek, ale w ostatniej chwili okazało się, że nie jedziemy. Na pewno to był duży zawód, bo wiązałem nadzieje z tym startem. Nie zaznałem smaku bycia na igrzyskach, ale takie były czasy i trzeba było to przeżyć - powiedział Piasecki, który rok później został kolarskim mistrzem świata.

Nie dotrwał on do kolejnych igrzysk w Seulu (1988). W 1986 roku przeszedł na zawodowstwo, a wówczas ich start był zabroniony w olimpijskiej rywalizacji.

- Wtedy nie myślałem o tym, że stracę igrzyska. Każdy zawodnik dąży bowiem do tego, żeby się rozwijać, a zawodowstwo było krokiem do przodu. Nie żałuję tego posunięcia, choć być może byłbym w tej drużynie, która wywalczyła srebrny medal w Seulu - przyznał.

W Los Angeles zabrakło także wielokrotnego mistrza świata w boksie Zbigniewa Raubo. O tym, że Polska nie została zgłoszona do udziału w igrzyskach dowiedział się - jak sam mówi - w czasie mistrzostw kraju w Słupsku. Akurat trwały półfinały.

- Nie dane mi było zostać olimpijczykiem, choć byłem w składzie reprezentacji olimpijskiej. Cały czas wierzyłem, że uda się jednak pojechać. Nie ukrywam, że byłem załamany. Chciałem tam walczyć o medal. Zresztą każdy z nas miał na to szansę. Nie było w nas strachu. Nie byliśmy też wówczas chłopcami do bicia - wspominał.

Na pamiątkę został mu tylko ręcznik z wyprawki olimpijskiej, jaką otrzymali wszyscy, którzy mieli wówczas jechać do Los Angeles.

W USA zabrakło też innego pięściarza Henryka Petricha. Z igrzysk tych pozostał mu tylko garnitur i trochę innego sprzętu.

- Nie ma co ukrywać, że dla mnie i dla wszystkich innych sportowców, decyzja o tym, że nie wystartujemy w Los Angeles była szokiem. Dostaliśmy przecież cały sprzęt na wyjazd, a potem okazało się, że nie jedziemy. Mam w domu jeszcze garnitur olimpijski i koszulki. Żona to magazynuje. Kiedy mówiłem jej, że trzeba to wyrzucić, to mówi, że szkoda, bo to cenna pamiątka - śmiał się Petrich.

- Byłem w najlepszym wieku dla pięściarza. Mogłem powalczyć o najwyższe trofea - wspominał.

Zamiast do Los Angeles poleciał na Kubę. Tam odbywały się zawody Przyjaźń 84 w boksie, które zastępowały zawodnikom krajów socjalistycznych igrzyska olimpijskie.

- Na Kubie w turnieju pocieszenia, który wcale nie był łatwy i śmiało można go było porównywać z tym z igrzysk z Los Angeles, zająłem drugie miejsce. W finale przegrałem z mistrzem świata Kubańczykiem Bernardo Comasem 1:4. Pierwsza walkę wygrałem z Henrym Maske. W półfinale boksowałem z Czechem Janem Frankiem, brązowym medalistą z Moskwy. Tam Kubańczycy oddali tylko jeden złoty medal, a na trybunach ich popisy oglądał sam Fidel Catro - mówił.

Cztery lata później Petrich spełnił swoje marzenia. Na igrzyskach olimpijskich w Seulu został brązowym medalistą.

Zastępcze zawody zorganizowano w Moskwie dla lekkoatletów. Otwarcie było równie imponujące, jak to przed czterema laty, kiedy stolica ZSRR gościła igrzyska.

- Pojechałem tam, ale prawie w ogóle nie trenowałem. Nakazano mi tam startować. Wystartowałem z takim nastawieniem psychicznym, w jakim byłem i z taką formą, jaką miałem. To znaczy się bardzo kiepską - przyznał Hoffmann, który w tych zawodach zajął dopiero 12. miejsce.

Złoty medal w zawodach Przyjaźń 84 wywalczył Mamiński, a po brązowy sięgnął Skolimowski. Sztangiści także rywalizowali w Moskwie. Skolimowski osiągnął wówczas w dwuboju 415 kg. Ten wynik na igrzyskach w Los Angeles dawałby złoty medal.

Polscy sportowcy mają żal o to, że nasz kraj nie potrafił się wyłamać tak, jak zrobiła to Rumunia. Sportowcy tego kraju pojawili się w Los Angeles. Rumunii nie spotkały za to żadne sankcje ze strony ZSRR. Nikt nigdy nie usłyszał też słowa "przepraszam".

- Załatwili nas w ten sposób, że nie pozwolono nam startować nawet pod flagą olimpijską, choć miałem sponsora, który wpłacił pieniądze do PKOl za mój wyjazd. Nam jednak nie zostawiono takiej furtki. Mogłem uciec z tego kraju, ale nie chciałem - powiedział Hoffmann.

W 2006 roku Sejm rozpoczął procedurę nadania tym sportowcom, którzy w 1984 roku nie pojechali na igrzyska do Los Angeles, statusu olimpijczyków. Chwilę później wszystkim medalistom zawodów Przyjaźń 84 przyznano olimpijskie emerytury.

- To było takie zadośćuczynienie. Tu nawet nie chodziło o pieniądze. To była sprawa honoru - przyznał Mamiński.

- Cieszę się, że sukcesem zakończyła się nasza walka o to, by zawody Przyjaźń 84 były tak samo honorowane, jak igrzyska w Los Angeles. Jesteśmy za to bardzo wdzięczni - dodał Skolimowski.

Hoffmann jest z kolei innego zdania: - Za ten 1984 rok powinno być stypendium dla tych, którzy nie mają za co żyć, bo przez bojkot stracili szansę. A nie powinno byś emerytury olimpijskiej dla tych, którzy zdobywali medale na podwórkowych zawodach.

Wszyscy sportowcy, którzy nie wystąpili na igrzyskach olimpijskich w Los Angeles, mają nadzieję na to, że nigdy nie dojdzie już do takiej podobnego bojkotu w historii polskiego sportu.

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Złote Kolce i gala 95-lecia PZLA w Bydgoszczy
Pol­ski Zwią­zek Lek­kiej Atle­ty­ki w paź­dzier­ni­ku bie­żą­ce­go roku ob­cho­dzić bę­dzie 95-le­cie swo­je­go ist­nie­nia. Gala ju­bi­le­uszo­wa wraz z pod­su­mo­wa­niem se­zo­nu lek­ko­atle­tycz­ne­go i wrę­cze­niem "Zło­tych Kol­ców" od­bę­dzie się w Byd­gosz­czy.

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Kenijczyk Dennis Kimetto pobił w Berlinie rekord świata w biegu maratońskim, uzyskując 2:02.57. To pierwszy wynik w historii poniżej dwóch godzin i trzech minut.


Wyniki maratonu w Berlinie:

Dennis Kimetto (Kenia) 2:02:57 WR
Emmanuel Kipchirchir Mutai (Kenia) 2:03:13
Abera Kuma (Etiopia) 2:05:56
Geoffrey Kipsang Kamworor (Kenia) 2:06:39
Eliud Kiptanui (Kenia) 2:07:28
Franklin Chepkwony (Kenia) 2:07:35
Levy Matebo (Kenia) 2:08:33

Zmieniony przez - sprinterek w dniu 2014-09-29 09:57:49

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Sebastian Coe: mamy problem z nominacją Gatlina
Wi­ce­pre­zy­dent Mię­dzy­na­ro­do­we­go Sto­wa­rzy­sze­nia Fe­de­ra­cji Lek­ko­atle­tycz­nych (IAAF), me­da­li­sta olim­pij­ski Bry­tyj­czyk Se­ba­stian Coe przy­znał, że jest "po­waż­ny pro­blem" z no­mi­na­cją do ty­tu­łu naj­lep­sze­go za­wod­ni­ka roku Ame­ry­ka­ni­na Ju­sti­na Ga­tli­na

32-letni sprinter, mistrz świata z 2005 roku na 100 m, w latach 2006-2010 nie startował z powodu kary za doping. Po tym jak został umieszczony na liście najlepszych lekkoatletów, złoty medalista olimpijski i trzykrotny mistrz globu w rzucie dyskiem Niemiec Robert Harting zrzekł się swojej nominacji i zażądał wyeliminowania z grona kandydatów Amerykanina.

Mam z tym, także osobiście, duży problem. Już zaskoczeniem była sama lista nominowanych, teraz trzeba z tego jakoś wybrnąć. Jak? - nie wiem - przyznał Coe.

Gatlin w lipcowym mityngu w Monako uzyskał najlepszy w tym sezonie wynik na świecie na 200 m - 19,68.

Wśród nominowanych do tytułu lekkoatletki roku jest rekordzistka świata w rzucie młotem (79,58 m), mistrzyni Europy Anita Włodarczyk (RKS Skra Warszawa).

Przed rokiem najlepszymi lekkoatletami uznano jamajskich sprinterów - Usaina Bolta i Shelly-Ann Fraser-Pryce. Oboje teraz nie znaleźli się wśród wyróżnionych.

Do 16 października członkowie World Atheltics Family, w skład której wchodzą m.in. dziennikarze, działacze i ambasadorowie IAAF, organizatorzy mityngów, krajowe federacje oraz zawodnicy, mogą oddawać swoje głosy. Każdy może wytypować po trzech najlepszych lekkoatletów i lekkoatletki. Laureata wybierze specjalna komisja IAAF. Oficjalna prezentacja odbędzie się na gali w Monako 21 listopada.

moderator sprinterek

Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

stawy

Następny temat

Trening na wzmocnienie

WHEY premium