Witam się deszczową porą!
Aerobów nie było - padłam trupem razem z córką i obudziłam się o 22, za oknem ulewa
Dziś będzie trening B, więc ustawię sobie budzik, a córę położę wcześniej.
Mam zamiar zamówić sobie dzisiaj skakankę, bo w domu posiadam tylko jakiś całkowicie plastikowy badziew (zresztą nawet go wczoraj nie zlokalizowałam).
Najgorsze, że wczorajszej miski nie dojadłam jednak - wyleciał ostatni posiłek
Z powodu godziny i ogólnego rzygawicznego nastawienia do wszelkiego jedzenia.
Wrzucam dzisiejszą miskę.
Uwagi:
1. do śniadania nie dojadłam węgli, bo zabrakło mi czasu - gnałam na autobus (malutkie aero zaliczone więc
) - tymi węglami miały być w części te placki z posiłku drugiego, pochłonęłam od razu wszystkie, jak tylko dotarłam do roboty
2. to pojawiające się mleko to dodatek do kawy - wczoraj wypiłam 3, plus żarcie z rozpiski i... miałam wredne gazy i wzdęcia. Czy to może oznaczać, że
nabiał mi nie podchodzi? Albo raczej nabiał w połączeniu z kawą? (czarnej nie wypiję, nie ma opcji, a przyznaję, że kawę z małą ilością mleka, bez cukru wprost kocham szalenie - ale jeśli ma szkodzić, to mocno ograniczę lub zrezygnuję na co dzień).
3. potreningowy to potrawka z soczewicy - gotuję garnek i mam na kilka porcji
4. ten skromny bananek i truskaweczki to też część większej ilości placków
SPAM:
{Czasowo kiepsko się wyrabiam. Nie lubię tego poczucia, że całość wolnego czasu (wolnego od pracy i od obowiązków domowych, w tym opieki nad córką - tzw. czas "tylko dla siebie") wypełniają mi ćwiczenia i stanie przy garach. Jakoś muszę to zorganizować, żeby to stanie przy garach ograniczyć do minimum. Patrzę tęskno na gazety i książki, czekające w kolejce, chcę kontynuować szkolenia z akademii PARP, zająć się projektem przebudowy domu itd.
Za dużo bym chciała po prostu, a doba ma tylko 24 godziny
Dobrej organizacji mi trzeba, muszę poszukać takowych inspiracji w dziennikach Ladies
]