Wczorajszy trening na siłowni, 1630-1810, klatka, barki, brzuch:
wyciskanie sztangi na ławce płaskiej 4 serie
wyciskanie hantli na ławce skośnej 4 serie
ściąganie wyciąg ramionami (brama) 4 serie
wyciskanie w górę na maszynie siedząc 4 serie
wznosy ramion w bok 4 serie
podciąganie sztangi łamanej do brody 5 serii
wznosy prostych ramion z przodu 4 serie
zwisanie na drążku z obciążeniem 3 razy do zerwania
skłony na ławce skośnej 4x15
parodia kompleksu sztangowego
orbitrek 20 minut
Jedyny trening na siłowni w tygodniu gdy nie mam presji czasu. Część siłową spokojnie dam radę zrobić w 1h 20 minut, spróbuję przed porannymi treningami bardziej się streszczać i wygospodarować dodatkowe 10 minut. Lekki progres na ławce płaskiej, za tydzień rozpocznę od większego ciężaru. Wyciskanie żołnierskie zastąpiłem wyciskaniem na maszynie ale jakoś mi się nie spodobało, za mały zakres ruchu w dolnym położeniu. Żołnierskie też mi nie szło tydzień temu więc może w ogóle przejdę na wyciskanie hantlami lub arnoldki.
Spróbowałem kompleksu sztangowego Bear, 2 pierwsze cykle nawet zrobiłem, potem poprawiłem chwyt i już nie byłem zrobić w stanie przysiadu ze sztangą z przodu. Zepsuło się coś i koniec, nie byłem w stanie ułożyć sobie gryfu na klatce. Dokończyłem kładąc sztangę tylko na barkach z tyłu. Nie poddaję się, wezmę się jeszcze z niedźwiedziem za bary
W planach miałem dzisiejszy bieg więc ograniczyłem się do 20 minut na orbitreku, bieżnie były zajęte.
Dziś rano jeszcze na czczo zrobiłem
trening podciągania na drążku. Popaduje cały czas ale i tak się wybrałem na mój „długi” bieg sobotni. W lesie deszcz nie jest dotkliwy zresztą były tylko przelotne mżawki. 9,5 km przebiegłem ciurkiem w 65 minut. Tydzień temu odcięło mnie więc tym razem mocno pilnowałem tempa, gdy miałem ponad 85% hrmax zwalniałem żeby nie podbijać więcej. Przyczyną przed tygodniowego odcięcia było właśnie nie pilnowanie tempa, w tym miejscu jest seria łagodnych podbiegów i biegnąc jednostajnym tempem doprowadziłem się do zapalenia „kontrolki”. Posmarowałem przed biegiem czujnik tętna żelem do USG i to był chyba błąd, zegarek 3 razy zgubił sygnał na parę minut.
Dziś jeszcze spróbuję popodciągać się na drążku i zrobię serie kółkiem na brzuch.
Jutro w planach lajcikowa wycieczka rowerowa.