PŚ: 7000 skoków w Trondheim
Norweg Tommy Ingebrigtsen, typowany w Norwegii na zwycięzcę konkursu Pucharu Świata w skokach narciarskich w Trondheim, zna miejscową skocznię Granasen chyba najlepiej z uczestników ponieważ wykonał na tym obiekcie aż 7000 skoków.
Skoczek jest również zawodowym muzykiem i nazywany jest w Trondheim "latającym diabłem z gitarą".
""Pierwszy raz skakałem tutaj jak miałem
17 lat. Przez 10 lat wykonałem na tej skoczni około 7000 skoków z czego 2000 było bardzo udanych. Pozostałe należały do ciężkiego monotonnego treningu. Jednak w sumie jest to pokaźna liczba, która ukształtowała mój styl. Granasen jest moją skocznią. Tutaj zaczynałem i tutaj oddawałem najlepsze skoki" - powiedział 26-letni Ingebrigtsen.
"Po tylu skokach i tylu dniach przebywania na tym obiekcie, który jest naszą treningową bazą znam tutaj chyba każdy szczegół co z pewnością daje mi pewna przewagę nad przeciwnikami. Pamiętam jak kilka lat temu skoczyłem tutaj aż 140 metrów lecz instrumenty pomiarowe wystarczały wtedy do zmierzenia maksimum 135 metrów ponieważ nikt nie sądził, że można tutaj skoczyć dalej".
Ingebrigtsen jest wielkim faworytem Trondheim ponieważ z tych okolic pochodzi i przed dwoma tygodniami sugerował, że może to być jego ostatni sezon wyczynowy. Od kilku dni jest największą osobowością tego miasta i jest pozdrawiany przez mieszkańców na ulicy, w sklepie, a nawet w klubach muzycznych, ponieważ jest również znanym gitarzystą miejscowego zespołu rockowego.
W czwartek wieczorem zespół Ingebrigtsena "Arabs in Aspic" dał koncert w klubie Sake. Klub był pełny a owacjom po każdym utworze nie było końca. Wśród publiczności byli nawet japońscy skoczkowie Miyahira i Funaki, którzy słuchali Ingebrigtsena jeszcze długo po północy. Koncert został sfilmowany przez niemiecką telewizję, która wyemituje reportaż o Norwegu w najbliższy weekend.
"Tommy posiada ciekawą osobowość i ma dużą wyobraźnię. On jest prawdziwym artystą zarówno na skoczni jak i poza nią" - powiedział o Ingtebrigtsenie jego trener Mika Kojonkoski. Podkreślił jednak, że "aby być jeszcze lepszym skoczkiem musi jednak odłożyć trochę swojej artystycznej fantazji na bok".
"Arabs in Aspic to nie tylko hobby. Graniem zarabiamy pieniądze w tym roku daliśmy już kilkanaście koncertów w dobrych klubach. Dla mnie muzyka jest również odskocznią po każdym sezonie. Skoki są atrakcyjne i widowiskowe lecz przygotowanie do sezonu składa się z często nudnych treningów, po których trzeba się jakoś naładować psychicznie. Ja to robię grając właśnie hard rocka dokładnie od tylu lat od ilu skacze na nartach", powiedział Ingebrigtsen.
Główny dziennik Trondheim "Adresseavisen" napisał: "Arabs in Aspic z Ingebrigtsenem na gitarze solowej zagrali w nocy z czwartku na piątek z całych sił ciężką, elektryczną muzykę tak że aż drżały nam żebra. Solówki gitarzysty były wspaniale. Teraz przed konkursem skoków na Granasen mamy dwóch faworytów, a jednym z nich jest "diabeł z gitarą".
Pozdro - Tomek